Chodziło mi o działalność w takiej skali, jak oni, a nie import/export a'la Utrecht.
I jak już auto przyjedzie na plac, to chyba ocenia, co przed nim stoi.
Printable View
A więc po kolei. Auto w wersji 136-konnej, przebieg przy zakupie w Belgii 148 tysięcy kilometrów. Stłuczone halogeny, rysa na tylnym prawym błotniku (do podkładu, w okolicach prawej tylnej lampy), odpryski na masce od kamieni, w tym jeden całkiem spory (IMO maska nadaje się do malowania - być może już to zrobiono). To tyle - potencjalnemu kupującemu powinno wystarczyć ;)
Czyli lekko sfałszowany przebieg, moc - jak to z Belgii i trochę przygód lakierniczych. Trzeba by obejrzeć na żywo i się przekonać osobiście. Tragedii nie ma...
Myślę, że obecne zdjęcia są nader optymistyczne, auto nie należało do najczystszych no i maska dość mocno była wyobijana. Zastanawiam się, czy ktoś naprawdę bawił się w cofanie przebiegu o 7 tysięcy kilometrów, czy po prostu celowo wpisano taką wartość w ogłoszenie, a na miejscu klient dowie się, że to chochlik drukarski ;)
Dokładnie, można pobawić się w CSI - na zdjęciu raczej jest 148/9/6 niż 141. Przy tej liczbie samochodów zwyczajnie jest możliwa pomyłka. Ach, i przecież równie dobrze, ktoś na zachodzie mógł popełnić błąd przy wprowadzaniu danych. (swoją drogą przytoczę historyjkę: ja po kupnie obecnego auta pojechałem do ASO i wprowadzili mi na przyjęciu do serwisu przebieg 150 kkm z poprzedniego auta, które u nich serwisowałem. Wpis był wprowadzony do komputera w ASO i poprawiony ręcznie na papierze na prawdziwe 65 kkm, ale w komputerze pewnie już na wieki został wpis z błędem.)
Jeśli przebieg się potwierdzi, auto zostało pozbawione tych mankamentów lakierniczych to dla mnie jest to typowy przykład auta, które warto kupić, które pewnie na zachodzie miało zaniżoną cenę z powodu defektów, które naprawione nie wpływają dla mnie negatywnie.