Przede wszystkim upewnij się czy faktycznie ten rozrząd się zerwał. Skąd wiesz, że koleś nie próbuje Cię naciągnąć. Przecież rozrząd i tak był do wymiany a każda zaoszczędzona stówka jest na plus.
Printable View
Przede wszystkim upewnij się czy faktycznie ten rozrząd się zerwał. Skąd wiesz, że koleś nie próbuje Cię naciągnąć. Przecież rozrząd i tak był do wymiany a każda zaoszczędzona stówka jest na plus.
Moja zatarła się nowemu właścicielowi w drodze do domu. Niby "widziały gały", ale pozyczyłem samochód i pojechałem 150 km oddać pieniądze, zawieźć Pana na pociąg i zorganizować lawetę.
Fakt, że później domagał się zwrotu pieniędzy za podróż, ale to już zostawmy.
Jeśli rozrząd naprawdę padł postaraj się pomóc, ale to kwestia Twojego sumienia.
moim zdaniem przede wszystkim trzeba sprawdzic czy facet nie robi cie w wala a nie bedziesz chyba wierzyl slowom uslyszanym przez tel, niestety to jest polska i tu kazdy patrzy by zarobic a sumienie o ktorym piszecie to drugorzedna sprawa - juz bardzo malo jest uczciwych osob, z tego co piszesz to facet wiedzial ze rozrzad jest do wymiany a przynjmniej nadchodzi ten czas wiec pewne ryzyko tez ponosil, czy to twoja wina ze akurat strzelilo dzien po sprzedazy ? facet w pelni swiadomie kupil auto z mysla ze rozrzad trzeba zrobic a jak zadzwonilby po 3 miesiacach i powiedzial ci ze auto stalo caly czas pod domem dopiero pierwszy raz zrobil 5 km i strzelilo tez uwierzysz i sypniesz kasa bo sumienie cie zje, bez jaj
Z jednej strony nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe, z drugiej jednak wiedział on o stanie samochodu i co trzeba zrobić na już, a że padło to w dniu sprzedaży to trudno. Nie możesz być pewny czy ten rozrząd strzelił podczas normalnej jazdy czy podczas palenia kapci.
Wszystkim naprawdę dzięki za wypowiedzi, dużo mi pomogły, ukierunkowały i dodały pewności siebie :) :P
Domyślam się że sprzedałeś samochód jako osoba fizyczna a nie w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą/ zarobkową itp.
Pierwsze pytanie jak była skonstruowana umowa, bo to że Kayrol powołuje się na jakiś par.5 wcale nie oznacza że on był na Twojej umowie...
Tak, jest to wada, bo bez sprawnego silnika auto nie ma użyteczności.
W takim przypadku sprzedawca odpowiada na zasadach rękojmi za wady fizyczne, co regulują przepisy Kodeksu cywilnego art.556-576
Kupujący może np wykazać że zataiłeś wadę podstępnie, bo przecież nie zastrzegłeś że ma wracać autem na lawecie...
W takim przypadku nawet zastrzeżenie o "znanym stanie technicznym" na nic się zdaje
A wtedy Kupującemu przysługuje prawo odstąpienia od umowy (zwrot kasy, zwrot samochodu), albo obniżenia ceny. Możesz też samochód naprawić i wtedy Kupujący nie będzie mógł od umowy odstąpić.
W najlepszym przypadku możesz dogadać się z nim dzieląc koszty naprawy po połowie, a w najgorszym oddać kasę i dostać niesprawne auto.
A ile on chce tej kasy?
Główne znaczenie ma tutaj chyba właśnie fakt, czy była to wada ukryta - czyli celowo zatajony fakt niedomagania samochodu.
Z tego co kolega pisze, to awaria auta to czysty przypadek - nie może być więc mowy o ukrytej wadzie pojazdu. Nowy samochód potrafi się popsuć, a co dopiero kilkunastoletnie używane auto?
Moim zdaniem w świetle prawa jesteś czysty. Pozostaje jednak niesmak, bo wyszła głupia sytuacja. Miałem kiedyś po sprzedaży auta tak, że następnego dnia w aucie rozsypała się pompa wody. Kupiłem nową i wysłałem gościowi. Za robociznę musiał już zapłacić sam, ale myślę, że sprawa została załatwiona po ludzku.
Prawnie kupujący nic nie zrobi.
Realnie, to nie wiadomo co gość robił z samochodem po zakupie.
Dla przykładu gość, który kupił ode mnie Stealtha R/T gdy odjeżdżał, zaraz po odpaleniu, na zimnym silniku zostawił pasy gumy z wszystkich czterech kół na długości co najmniej 50 metrów. Czy jakby mu wysiadła któraś z turbin, to miałbym mu fundować naprawę ? Nie, w momencie złożenia podpisu nasze drogi się rozeszły. Widział, oglądał, sprawdzał, a że jest idiotą, to jego problem. Realia życiowe są takie, że nic nikomu nie udowodnisz jak pójdzie w zaparte. Z drugiej strony kupujący zawsze będzie mówił, że jechał delikatnie muskając gaz, a nawet, ze prawie pchał samochód aby nic się nie stało.
W wypadku gdy sprzedawcą jest firma, to sprawa jest trochę łatwiejsza. Chociaż też w granicach beznadziejności. Natomiast już komis, najczęściej zbywa odpowiedzialność na właściciela rzeczy oddającego ja do komisu. Jest tylko pośrednikiem. Czyli taka sama beznadzieja jak kupno od osoby fizycznej.