Printable View
witam aby pomierzyć prąd po zdjęciu klemy z aku i powinien być do 100mA czyli 0,1A:)
do pomiaru gdzie ucieka polecam cosik takiego http://moto.allegro.pl/cf-02-samocho...826422181.html
szybko bez zdejmowania klemy wiemy który obwód łyka na lewo można zrobić sobie ze starego bezpiecznika i mamy własny praktycznie za darmo:)
Witam miałem ten sam problem zaraz po zakupie włoszki aku coraz słabiej palił i to z godziny na godzine podładowałem aku na drugi dzień nawet nie drgnoł kontrolki od razu przygasały byłem pewien że aku do wymiany ale coś nie dawało mi spokoju i poszedłem zobaczyć czy rozrusznik nie czyma z górki 2ka żeby go ruszyć po tym zabiegu autko paliło od kopa wymieniłem rozrusznik i autko pali od szczała.
pomiar miernikiem robimy po zdjęciu klemy i mierzymy między klemą (tą zdjętą ) a akumulatorem (biegun z którego zdjęto klemę) i bez żadnych spalonych bezpieczników ale może się włączyć radio i inne lampki więc je należy wyłączyć :)
Mierzyłem po zdjęciu klemy masowej ale włączył się alarm a da się tylko wyłączyć syrenkę kluczykiem a właśnie chciałem sprawdzić czy ona nie pobiera prądu bo jest z własnym zasilaniem. Po wpięciu włączyły się awaryjne i skoczyło na 6 A dwa razy i nie zdążyłem pilotem wyłączyć i poszedł bezpiecznik. A Było mierzone też tak u gościa co sprzedaje akumulatory ale miał lepszy miernik i było ok. To dobrze to Robiłem , że ustawiłem na 5A. I Czy ten miernik co podałem w aukcji ten drugi da radę z tym mierzeniem tam jest do 20A bo to jest kwestia pierwszych 15 sekund az alarm się uspokoi.
powinien być ok ale można zrobić tak że wijąc bezpiecznik alarmu i zrobić pomiar:confused: ale alarm to najczęściej największy pobór prądu na lewo i radio
Z pomiarem prądu do 20A za ok. 50 zł polecam któryś z modeli UNI-T M890, np. taki: http://allegro.pl/profesjonalny-mier...850873779.htmlCytat:
Napisał czupi
Problem rozwiązany.Powodem okazał się całkowicie padnięty aku.Wymieniłem baterie i Alfa pięknie pali;)Dzięki wszystkim za pomoc i Wesołych;)
Po tym, co pisałeś od samego początku można było przypuszczać, że przyczyną jest akumulator. Jeśli akumulator jest już trupem, to możesz go nawet całą dobę ładować i nic Ci to nie da. Zużyty akumulator ma niewielką pojemność i prąd rozruchowy w odniesieniu do danych fabrycznych. Tak, czy inaczej cieszę się, że doszedłeś, co było przyczyną problemów. Poniżej, dla osób, które z podobnymi problemami zetkną się w przyszłości pozwoliłem sobie dorzucić swoje 5 groszy.
Pierwsze co powinieneś zrobić, to sprawdzić napięcie spoczynkowe w celu wykrycia uszkodzenia wewnętrznego akumulatora, takiego jak niepracująca cela, zwarcie wewnętrzne itp. Podejrzenia powinno wzbudzić napięcie 10 V lub niższe. Nie potrzebujesz do tego miernika za 50 zł a wystarczy Ci zwykły marketowy za max. 20 zł. Miernikiem tym zmierzysz oczywiście prąd pobierany z akumulatora w stanie spoczynku na postoju, gdyż mają one najczęściej zakres pomiarowy do 10A. Wiem co mówię, bo mam taki miernik już z 15 lat. Mierzyłem kiedyś prąd na postoju po załączeniu alarmu bez otwierania obwodu i wyszło mi ok. 20 mA. Kontynuując wypowiedź - jeśli akumulator nie wykazuje uszkodzeń wewnętrznych, można podłączyć go pod prostownik, jednak dobrze jest wcześniej ugrzać go nieco do temperatury pokojowej w celu uniknięcia ewentualnej eksplozji, do której może doprowadzić ładowanie akumulatora z zamarzniętym elektrolitem. Podczas ładowania dobrze jest wykręcić korki wszystkich cel, sprawdzić poziom elektrolitu oraz równomierność gazowania na poszczególnych celach. Brak gazowania oznacza najczęściej uszkodzenie celi. Podczas ładowania powinno się monitorować, co jakiś czas wartość prądu ładowania. Trudno jest oczekiwać stałej wartości podręcznikowej tj. prądem odpowiadającym 1/10 pojemności ogniwa, gdyż podczas ładowania akumulatora wzrasta jego opór wewnętrzny i spada zapotrzebowanie na pobór prądu z prostownika. Szybkie ograniczenie prądu ładowania stwarzające pozory pełnego naładowania akumulatora powinno być sygnałem świadczącym o zużyciu ogniwa. Urządzeniem najpełniej odzwierciedlającym stan akumulatora są jednak nie woltomierze, nie areometry a testery mierzące napięcie na klemach akumulatora podczas obciążenia ogniwa symulowanym prądem rozruchu. Ceny zaczynają się już od 100 zł więc jeśli masz więcej niż jeden samochód pod domem może warto zainwestować. Nic nie zastąpi jednak profilaktyki i bieżącej kontroli napięcia ładowania.
Co do profilaktyki - jakiś czas temu na jednym z serwisów aukcyjnych zakupiłem woltomierz cyfrowy w celu pomiaru napięcia w instalacji zarówno podczas postoju, jak i podczas jazdy. Przed zakupem postawiłem urządzeniu 4 warunki:
- zasilanie z napięcia, które jest mierzone (co by nie kupować później żadnych baterii);
- ciekłokrystaliczny wyświetlacz podświetlany na zielono (teraz nie wiem, czy nie wziąłbym czerwonego);
- odczyt z dokładnością do 0,1 V (wystarczy – dokładniej nie trzeba!);
- jako taki wygląd (co by nie nie robić obory na desce rozdzielczej).
Moje oczekiwania spełniło urządzenie, którego cena wyniosła ok. 50 zł. Woltomierz oprócz tego, co chciałem - posiadał alarm sygnalizujący zbyt niskie napięcie w instalacji oraz przycisk, którym regulować można jasność podświetlenia wyświetlacza. Alarm w razie czego można oczywiście wyłączyć. Była jeszcze podstawka do montażu z której jednak nie skorzystałem. Urządzenie przeleżało jakiś czas w szufladzie, jednak niedawno się zmobilizowałem i je zamontowałem. Od czasu mojego zakupu do montażu w ofercie producenta pojawiło się urządzenie z termometrem i sterownikiem mocy umożliwiającym podpięcie i sterowanie innymi odbiornikami znajdującymi się w instalacji samochodowej. Woltomierz podłączyłem przed rozgałęźnikiem zapalniczki a za wyłącznikiem odcinającym napięcie do niego, co by nie zajmować żadnego z gniazd i mieć możliwość wyłączania woltomierza, gdy nie jest potrzebny. Z racji niewielkiego obciążenia rozgałęźnika różnica napięcia pomiędzy klemami a wskazaniami woltomierza nie jest większa niż 0,05 V. Poniżej zamieszczam zdjęcia z efektem mojej pracy. Wierzcie lub nie, jednak tak się już przyzwyczaiłem, że jak tego nie włączę to jak bez ręki, albo przynajmniej, jak bez komórki się czuję :)