Bo tak się producentowi auta opłaca. Za 150-200kkm przyjedziesz na duży remont silnika do ASO albo będziesz musiał kupić nowy samochod. Żadne odkrycie, tylko rzeczywistość od ok. 10 lat...
Printable View
Miałem auto co miało 280 tys km i nic się nie działo... Opel insignia, gdzie inni przy 80 tys robili remonty silnika... Jak dbasz tak masz. A olej zmieniałem tak jak kazalo aso...
Kwestia jak kto katuje auto... A nie kiedy wymienia olej
Wysłane z mojego HMA-L29 przy użyciu Tapatalka
1)Dla mnie to są niestety pewne teorie nie poparte żadną konkretną statystyką - średnie auto w Polsce ma (za GUS) bodajże około 200kkm! - ile znacie ludzi, spośród wszystkich bliskich (Rodzina, przyjaciele), którzy wymienili silnik - osobiście z większego grona powiedzmy 100 znajomych znam dwóch - jeden miał sprowadzony samochód z Irlandii, a drugiemu się silnik zapalił w VW i nie było co wymieniać. Tak czy siak to raptem 2%.
2) Postawcie się w roli producenta samochodów - jaką opinię o marce byście budowali, gdyby teorie o tym, że silnik po 200kkm ma się zepsuć były prawdą? JA bym nie chciał wrócić do takiej marki..
3) I jeszcze pytanie odnośnie filmu z Miłośników Czterech Kółek - ile to BMW jeszcze pojeździ... 10kkm, 100kkm, 200kkm? Ja osobiście nie mam bladego pojęcia, ale może wypowie się ktoś konkretnie na ten temat?
A co do tematu - może bym wymienił olej przy 2-3kkm, ale z pewnością trzymał bym się zaleceń producenta i z pewnością nie bawił się w częstsze wymiany, bo z mojej prywatnej statystyki wynika, że to zwyczajnie nie ma sensu (no chyba, że ktoś chce jeździć i 0,5 mln km, więc być może, być może częstsza wymiana przełoży się na żywotność silnika - ale niestety - znowu jak to w wątkach olejowych brak określenia zależności - interwał wymiany oleju, a czas życia silnika :( )
Ale myślisz, że producent myśli tylko i wyąłcznie o dobry ASO? :D
Jemu chodzi o sprzedaż, a nie to, by sobie ze 100 zł na robociźnie zarobiło ASO na oleju, bez jaj.
Tzw. postarzenie produktu nie jest już dawno żądną teorią spiskową, więc jeżeli producent może coś uczynić, by ludzie zaczeli narzekać już na 10-letnie samochody, a nie na 15-20 jak kiedyś, to to uczyni.
Ciekawe jest to, że we wszelkich rankingach awaryjności testuje się w 99% auta do 8 lat.
Zazwyczaj jest podział na 2-3-letnie. Potem 5-6, i na końcu 7-8. Nik nie bawi się w analizę, jak z awaryjnością 10-12-latków, wiec i producenci moga mieć to w dupie, bo nie wpływa to wielce na ich opinię.
A co do tego, że pierwsze 2 częste zmiany oleju mogą być szkodliwe .... ciekawe, takiej teorii jeszcze nie słyszałem :)
Co do pierwszego - kiedyś silnik ważył załóżmy 200kg, miał 2.5l pojemności skokowej, palił 7l i miał 60KM w serii i faktycznie dojeżdżał do mln kilometrów.
Teraz silnik ma może i 100kg (lepsze prowadzenie, osiągi, mniejsze spalanie, większe bezpieczeństwo) ma 2l pojemności skokowej pali też 7l przy tym samym cyklu i ma 280KM w serii i ... nikt z nas nie wie jeszcze ile dojedzie - moim zdaniem spokojnie 250kkm bez awarii przy normalnym użytkowaniu. Więc jak to jest z ty, postępem - jest czy "ni ma"?
Ja też znam 2-3, i to tych co ostro jeżdżą, niektórzy nawet 2 razy w tym samym aucie.
Jak ktoś jeździ jak dziadek, to pewno moze mieć to w dupie.
Jednak jak ktoś jeździ dynamiczni i chciałby, by mu nawet 5KM nie uleciało, to lepiej by dbał.
Ja powiem tak, zazwyczaj mam spalanie ponad 15l z każdego baku :D do tego niestety albo miasto, albo autostrada (czyli powiedzmy +140 to norma :D )
więc warunki, gdzie silnik nie ma lekko i czepię przyjemnosć z tego, że to 280 KM a nie jakieś 150. Tutaj trzymanie się założeń producenta (a nawet komputera jak długo zwleka) jest raczej średnim pomysłem.
Wiesz jak to wygląda teraz - wszystko jest jak piszesz ale tylko na papierze i jest głębokim życzeniem teoretyków- popatrz jakie masz dane w katalogach i ile auta palą- owszem będziesz miał 280 koni z 2 litrów ale żeby to osiągnąć auto spalać MUSI 2 x tyle albo i lepiej- to są fakty. Przykład moja Giulietta TB lata głównie na autostradach po 41 tkm średnie ma 9 litrów - popatrz sobie w katalog ile wpisał producent. Fizyki nie oszukasz wsadzając np 1.2 do auta o masie własnej z kierowcą niemal 2 ton. Musi swoje spalić a wysilenie tej jednostki jest ponad miarę. do tego zamiast np 5 czy 6 litrów oleju jest go np 3 litry i ma przejechać 30 tkm - to nie może się udać.
od około 20 lat postęp wygląda tak, że rozrządy łańcuchowe nie wytrzymują czasem i 10 tkm, podobnie jak skrzynie biegów które dawniej przetrwać potrafiły i ze 3 karoserie, auta mają po 60 mikronów lakieru, strach podnieść niektóre 3 letnie auta podnośnikiem żeby nie wpadł do środka, a ASO nie potrafi i czasem nie chce naprawić nawet najbanalniejszych usterek. To są fakty które dotyczą niemal wszystkich marek
To jest ta "nowoczesna motoryzacja" i jak to określiłeś "postęp".
Wybacz Dareek, ale naprawdę nie wiem o czym piszesz. Specjalnie napisałem "spalanie przy podobnym cyklu" :) bo Mercedes beczka (niestety nie mogę teraz znaleźć dokładnej specyfikacji, ale weźmy 2.5 Diesla mial 16.5 do setki a w najgorszej konfiguracji jedyne 18.8s i Vmaxa od 160 do 175km/h. Palił jakieś 7l. Teraz przejedź się podobnie Giulią i idę o zakład, że spalanie będzie podobne. Poza tym moim zamiarem nie było oszukanie fizyki :P
Co więcej - nie wiem o jakich łańcuchach piszesz - możesz się powołać na jakiś konkret - tak jak pisałem wcześniej znam 2 osoby, którym silnik faktycznie odmówił posłuszeństwa - jeden do był Nissan Primerka z przebiegiem na dwóch silnikach coś koło 400kkm, a drugi to VW ze skromnym przebiegiem - pozostali znajomi jeżdżą i dbają jak dbają i nic się nie dzieje.
No i odnieś się proszę do konkretnej statystyki GUS, która mówi, że średnie auto w Polsce ma 200kkm.
No i wrzucę prywaty trochę - Lancer 173kkm w LPG - wymieniam , oleje, filtry, płyny, opony, żarówki i hamulce. Podobnie w Giuliettcie, choć tu jest trochę więcej zabawy, ale sam silnik chodzi jak pszczółka (przebieg 213kkm, ostatnie 60kkm w LPG - jak dobije do 300kkm to dam znać). A znam taką osobę co z gazem w podłodze wyjeżdża z parkingu pracowego nowym GTI...
Więc chyba jak się dba, tak się ma.
Mnie na przykłąd obchodzi... Jestem pierwszym właścicielem już 6-go samochodu z salonu i chciałbym nim zrobić 200kkm... (na razie rekord ok. 165kkm, ale jeszcze mam ten wóż więc liczę dalej) :P
No i poza tym - nikt nie pisze, że jak nie wymienisz oleju po 2kkm to silnik się od razu rozsypie. Chodzi o niezawodność i osiągi w dłuższej perspektywie.
Tak jak [MENTION=76254]Firste[/MENTION] pisze - postarzanie produktów już dawno jest znanym faktem i ta wiedza w zasadzie już należy do tzw. "kultury technicznej"... Nawet podobno biurwy Brukselskie mają się za to zabrać niebawem.
Łysy zapodał temat to teraz ja coś napisze
1. opiłki w oleju po spuszczeniu - są to opiłki metali żelaznych pochodzące z obróbki silnika które spokojnie spoczywały na dnie miski olejowej ( zaryzykuje twierdzenie że jest tam ich w dalszym ciągu sporo - na dnie miski )
2. opiłki metali i inne ciała obce nie trafią do magistrali olejowej i węzłów smarnych ze względu na to że olej jest skutecznie filtrowany ( jedyny przypadek to zatkania filtra oleju )
3. zalegające opiłki mogą uszkodzić jeden ważny element silnika - pompę oleju
Osobiście wymienił bym olej + filtr po przebiegu powiedzmy 5 tkm ( lub sam filtr a olej przefiltrował ). Moja Giulia ma teraz 5 Tkm olej spuszczałem po przebiegu 1 tkm i nic niepokojącego nie widziałem ( nie robiłem testu na magnes ). Materiał jest według mnie stronniczy i merytorycznie wątpliwej jakości. Oczywiście wymianę oleju polecam robić co max 15 tyś km. Widać że BMW oszczędza na montażu silników - tylko jaki to ma wpływ na trwałość silnika ? Do odpowiedzi na to pytanie konieczny jest demontaż pompy oleju i weryfikacja przylgni.
Na pewno nie rozstrzygniemy tu, czy wymieniać olej po krótkim przebiegu od rozpoczęcia eksploatacji czy nie, bo zdań jest więcej niż dyskutantów. Mogę tylko tu dodać, że ja wymieniam, bo tak się nauczyłem w czasach, w których pewnie większości nie było na świecie - no, taki już stary jestem) ale poza tym, obsługuję wiele aut flotowych, które są eksploatowane przez tych, którym zawsze się spieszy, robią po 60-100 tys. rocznie, olej wymieniają najpóźniej jak się da (wiadomo, oszczędności). Floty wycofują je po zakończeniu leasingu, zwykle 3-letniego, z przebiegami 160-240 tys. km (w zależności od klienta) i są silnikowo sprawne. Czasem gorzej jest z osprzętem, elementami zawieszenia (chociaż elementy wpływające na bezpieczeństwo są wymieniane na czas). Następni właściciele nierzadko nadal odwiedzają nasz serwis, "bo Panie, był serwisowany, ma dobrą historię, niech tak będzie dalej" i wcale nie wykazują jakiejś tendencji do kończenia żywota. A zdarzają się użytkownicy, którzy potrafią zniszczyć silnik czy auto po 50-70 tys. Ale jak widzę, że gość odbiera auto, które czekało na niego od dnia poprzedniego (zimne) i jeszcze dobrze nie zapiął pasów, a już sprawdza przyspieszenie do 100. Wnioski wyciągnijcie sami.
ad1 - nie sądzę, by były to opiłki z okresu obróbki silnika, jeżeli oni choć raz nie zmieniają oleju po jakiś testach, to by było wręcz absurdalne. To by znaczyło, że po tzw. wstepnym fabrycznym docieraniu, nie zmieniają oleju, aż wierzyć mi się nie chce.
ad2 - tutaj już nawet nie idzie o to, czy to moze coś uszkodzić czy nie, tylko o to, że nawet w dzisiejszych czasach mimo perfekcji wykonania nieosiągalne z 30 lat temu, nadal silnik/tłoki cylindra dostają swoje. Jak "obciera" to obciera, swoje smaru musi dostać.
First jakie testy , jakie docieranie silnik jest składany zalewany oliwą i odpalany. Popracuje z 15 min zamontowany w pojeździe i po testach
A wiecie co jest najlepsze w tym wszystkim (dla producentów samochodów, naturalnie)? Że pełno jest takich, co nawet jak zobaczą to nie uwierzą...
Ale nic na siłę - każdy ma prawo wierzyć w dobre intencje producentów, ich reklamy, long-life i zerowe koszty obsługi silnika przez rok czy nawet dwa.
Ja sobie wymieniłem olej po 3kkm od wyjazdu z salonu, wymienię sobie zaraz po kolejnych 11kkm (bo jednak Selenia Digitek PE 0w-30 to żaden long-life...), i mam zamiar pojeździć tym autem jak najdłużej.
A odpowiadając na tytułowe pytanie wątka - Tak :P
Z drugiej strony patrząc, jest tutaj rozwiewany swego rodzaju mit, jedni tak, drudzy tak...
Ale popatrzmy na to trzeźwo. Daje się na fure 150 000 - 200 000zł !! Przecież wymiana oleju to 200zł, choćby dla świętego spokoju iść w skrajność i przez pierwsze 10 000km wymieniać olej co 1000km :D No to inwestując 200koła to chyba szczątkowy wydatek, a gdzie wątpliwości, aby po pierwszych kilku tys wymienić olej za 200 zeta :D Dla świętego spokoju wymieniasz i nie ma tematu.
No właśnie, ci co wymieniali olej przy poniżej 3kkm, wyglądał on podobnie wizualnie jak te po 10-20?
Dobra to może zrzucimy się na wymianę oleju u kogoś w samochodzie co ma przebieg powiedzmy do 1000km, ja mam w jednej 5 tkm w drugiej 10 tkm zlejemy olej i wyślemy do analizy . Kto się dokłada do oliwy i robimy badanie ?
Ja swoim własnym autem najwięcej zrobiłem 156 ( z tego co pamiętam coś poniżej 150 ty) i Giuliattą (pod 170 tys). Ani jedna ani druga się nie psuła, silniki były też a bardzo dobrym stanie. Jeśli kiedyś kupię Giulię, to z pewnością będę chciał nią jeździć do przebiegu powyżej 200 tys. Po prostu moja praktyka wskazuje, że kupując nowe auto "jak się dba tak się ma" i w większości przypadków dbałość w serwisowaniu i "słuchanie auta" się opłaca.
Wymieniałeś olej po 1000 czy 5000 km?
Proponuję taki eksperyment myślowy - jeżeli na ulicy zobaczę 3 brunetki z rzędu, to znaczy, że wszystkie kobiety to brunetki? Czy to, że jednego dnia pada oznacza, że pada przez cały rok? Czy to, że w jednym BMW olej wygląda tak, a nie inaczej, znaczy, że we wszystkich samochodach na świecie jest tak samo? (pomijam sprawę jaki to ma wpływ na kondycję silnika - ja tego nie wiem - może ktoś na Forum wie?).
Jest to jakiś wykładnik, ale niestety nie ma nic wspólnego z rzetelną wiedzą - żeby cokolwiek stwierdzić, trzeba mieć odpowiednią próbę statystyczną... Czyli niestety możemy zbadać i 5 olejów z 5 samochodów, ale to wciąż za mało.
Konkretna duuża statystyka mówi - i dla mnie to jest jednoznacznym wykładnikiem, że średnie auto w Polsce ma około 200 tysięcy kilometrów na liczniku. Znając życie, to ludzie przeciągają, albo osiągają granice interwałów wymiany oleju.
U mnie po 3kkm raczej wyglądał lepiej niż teraz po kolejnych 11kkm, ale trzeba mnieć mocno wprawione oko, żeby wyłapać takie szczegóły. Dlatego piszę "raczej" - bo zawodowym mechanikiem nie jestem, i nie mam za sobą setek wymian olejów tylko parędzięsiąt.
Ale wygląd oleju nie ma większego znaczenia w kontekście opiłków.....
Ludzie ale po co ta gównoburza? Jak ktoś chce to wymienia częściej, jak nie to rzadziej. Do Giulii zalecają co 15 tys. wymianę więc dość krótki interwał tak czy tak.
Ja chcę żeby to auto służyło mi dłużej niż 3-5 lat, dla świętego spokoju wymieniam częściej. Kolega odda po okresie leasingu, to nie wymienia bo po co mu dodatkowe koszta, 3 lata pojeździ raczej spokojnie, kolejny właściciel będzie się martwił. Jeden będzie wymieniał co 5 tys i mu silnik padnie po 50 tys, inny co 15 i pojeździ spokojnie 200 tys - jaki z tego wniosek?
Ja do końca nie wiem jak jest, wymieniłem dla świętego spokoju przy 2500 (tak wyszło chciałem ciut wcześniej). Żałuję że nie zlałem i nie zbadałem jaki ten olej był. Auto było stockowe, 2016 r więc stało 1.5 roku - nie jestem pewien czy olej był wymieniony przed wydaniem mi, pewnie nie.
W ogóle widzę spiny w co drugim temacie na tym forum, dzień świra. Dyskutujmy na poziomie. Po co się napinać i atakować nawzajem, aż źle się to czyta.
https://www.youtube.com/watch?v=SnkZGN_xIVs
Racja jest jak dupa, każdy ma swoją. Co do tematu wymian oleju - jednoznacznie tej kwestii chyba nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć. Są jakieś badania na ten temat?
Pozdro!
A w temacie - minusy w zasadzie raczej nie istnieją wcześniejszej wymiany, poza czasem poświęconym i kilkoma stówkami. Tu i ówdzie podnoszony jest dodatkowo argument taki, że olej zalany fabrycznie miałby być jakiś lepszy. A no i taki, że serwis coś sknoci przy tej prostej czynności serwisowej, co mało prawdopodobne ale...
nie mamy wiedzy czy olej zalewany fabrycznie nie jest po prostu inny - niekoniecznie lepszy (np może być podobny, ale bez jakis dodatków - np modyfikatorów tarcia) - to może być olej przewidziany na powiedzmy takie ostatnie długie docieranie. gdybym miał pewność że olej jest idento jak zalecany na kolejne wymiany, to pewnie zmieniłbym u siebie olej po przejechaniu np 500km, ponieważ nie miałem takiej pewności, postanowiłem zrobić ok 5tyś, a że potem jakoś nie było mi chwilowo po drodze do ASO, to zmieniłem przy 7tyś.
gdyby był też bagnet, to moze bym wyciągnął strzykawka te 100ml oleju z nowego auta, kupił te 5L nowej selenii i też odlał 100ml, i obie próbki wysłał do kolegi wlyszkow (archoil.pl) do analizy, przy potwierdzeniu że oleje są takie same, zmieniłbym właśnie prędko. niestety brak bagnetu przez którego prowadnicę łatwo w garażu mógłbym odessać olej, temat olałem.
Hehe dokładnie Nie trawę tego youtubera. Już sam tytuł jest cickbaitowy. Ojej z NOWEGO bmw SZOK!!!. Kliknij ZOBACZ (bo na tym zarabiam). Tak samo jak to postarzanie czy planowanie zużycia to bzdura. To bardzie nieudolność, cięcia kosztów i brak dostatecznych testów. Są "współczesne" samochody serwisowane w ASO które robią bez problemu po 400tys km. Tylko trzeba serwisować w ASO a nie jak nawet tu na forum pojawiają się pytania gdzie u Janusza da się po taniości. Potem "łojezu psujo się" Jak połowa części to już zamienniki wymieniane w firmie Januszex w stodole.
Tu na jednym filmiku jakieś opiłki. W sumie nie wiadomo nic o tym samochodzie i "hurr durrr tera panie to robio szmelc" Kiedyś to były czasy Teraz nie ma czasów :D
I ta mityczna beczka się przewija znowu. Co z tego, że przejedzie 1mln jak to samochód o konstrukcji traktora i podobnym user experience. Wolę 100x ten "dzisiejszy szmelc" niż "kiedyś to było".
A co jak olej lany w fabryce jest "specjalny na te mityczne dotarcie" a wy wylewacie go już po kilku tysiącach? :D
Ja mam auto od 5 dni i już ponad 1000km (dokładnie 1180) - więc 15 tys w moim przypadku to około 3-4 miesięcy, więc raczej krótko. Wtedy na bank zgodnie z zaleceniem zmienię olej i co tam jeszcze zalecają. Auto mam na 5 lat w leasingu i przez te 5 lat będę serwisował w ASO, bo chcę mieć 1. święty spokój, 2. wiedzieć kogo za j..a chwycić jak się coś spierdzieli. Za 2 lata dokupię dodatkową gwarancję.
Auto z wzorcowego ASO w BB oddane po wymianie pokrętła od infotainmentu - zauważyłem dopiero w domu:
Załącznik 254177Załącznik 254178Załącznik 254179
jest jeszcze rysa wzdłużna na panelu plastikowym zrobiona tym panelem aluminiowym przy wkładaniu
Tu za to po sprawdzaniu problemów dlaczego nie działa ogrzewanie tylnej szyby - zamiast sprawdzić stan naładowania akumulatora to zaczęli mi rozbierać samochód i oczywiście źle złożyli:
Załącznik 254180
do tego też na drugi dzień zorientowałem się że nie działa nawiew - przy okazji sprawdzania przełożyli bezpiecznik w złe miejsce (na co nawet był błąd w kompie ale oni po oddaniu auta nie raczyli poczyścić błędów a odpinali ileśtam obwodów.
Powiem Ci że ja jeżdżę do ASO, ale już teraz stoje przy gościu i mu patrzę cały czas na ręce bo kto wie co przy okazji sknocą albo zaczną niepotrzebnie gdzieś majstrować, albo zapomną dokręcić śrub od kół bo akurat kończyła się zmiana, albo była święta przerwa (tak to działa, jedna jest o 11tej dla 1ej zmiany a druga o 18tej dla drugiej, i nie ma zmiłuj się, w trakcie roboty gość zostawia wszystko i idzie na 30minut)
a w Giulietcie porysowali szkła liczników przy odkurzaniu auta (auto miało 3 miesiące)
Wiem Śledzę twoją historię z ASO. Oczywiście tam zdarzają się partacze ale jest ich mniejszość. Poziom profesjonalizmu ASO przy twojej naprawie jest niedopuszczalny i powinni za to odpowiedzieć i zrekompensować ci poniesione straty.
ASO ma jednak przynajmniej dostęp do wiedzy, części oryginalne itp. Jak potrafią i chce im się zrobić to profesjonalnie to nie ma lepszego miejsca dla samochodu. W Januszexie to zawsze na własne ryzyko :)
Mają ale nie korzystają. Dla przypomnienia, jak przestał mi działać nadmuch, zostawiłem rano tylko im auto, wziąłem zastępcze, cały dzień mieli samochód, nic nie naprawili. Przyjechałem, kazałem podłączyć kompa - pokazuje błąd brak zasilania wentylatora. Pytam które to bezpieczniki od niego - w instrukcji szukamy, nie ma (bo tylko kilka jest wymienionych niewiadomo dlaczego). Mówię, proszę otworzyć eLerna i mi pokazać schematy od nawiewu - no to juz wiedziałem które 2 bezpieczniki, sam wyjąłem podłogę bagażnika i znalazłem że bezpiecznik był włożony w niewłaściwym miejscu.
Naprawdę ręce opadają - chętny i zdolny Janusz poradzi sobie lepiej nawet bez tej dokumentacji.
Tzw Januszex to ASO które zaaplikowało koledze kozak widoczny biały silikon pod lusterkiem...
ekhm... ale gdy zależy nam na bezpieczeństwie to może niekoniecznie:
http://www.forum.alfaholicy.org/mito...ml#post2012038
Ostatnie zdjęcie. Możesz też zapytać tego klienta ASO o inne tego typu kwiatki, niedokręcona nakrętka piasty czy jakoś tak :-/
A w ASO na czyje ryzyko? Ich? I co, masz później dziesiątki i setki godzin swojego czasu na zmarnowanie, żeby udowodnić kto co sknocił?
Ja już pisałem o swoich doświadczeniach z ASO (naturalnie, nie twierdzę, że ASO jedyni partacze pod słońcem - pełno jest tego, niestety). A że umiem liczyć czas i pieniądze - i jestem osobą z technicznym przygotowaniem, chociaż nie z pojazdów mechanicznych :) - wyszło mi, że łatwiej, lepiej, taniej i szybciej samemu robić przy samochodzie co tylko się da. Na razie wychodzę na tym rewelacyjnie.
A co do "tajemnej" wiedzy posiadanej przez ASO - gdyby było chociaż ziarno prawdy w tej teorii, nie pojawiłby się w Giorgio SGW :):P
Wrzucanie wszystkich ASO do jednego worka jest niesprawiedliwe!
Nigdy tego nie robiłem :) Na pewno gdzieś pod Słońcem istnieje ASO, które rzetelnie wykorzystuje swoje nadzwyczajne kompetencje dla dobra i satysfakcji klienta.
A tak na poważnie - wiele razy (i nie dotyczy to tylko ASO - ale też budowlanki, elektroniki użytkowej itp) - dobra opinia o wykonawcy wśród klientów brała się wyłącznie z tego, że ci ostatni nie mają zielonego pojęcia co ten wykonawca robi, a co powinien robić i jak. Więc często jest to ocena na podstawie PR-u - taki uśmiech dla Janusza, jak sięga po portfel...
Postarzanie produktów jest dobrze zbadanym faktem :D Najbardziej powszechnym przykładem jest apple, gdzie:
-nie da się łatwo, samemu wymienić baterii
-wraz ze zużyciem baterii wydajnosć sprzętu spada, i nikt nie wspomniał o tym przy sprzedaży.
Firma znana niby z mitycznej jakości, phi :D A dieselgate? Ogromna firma z publicznym kapitałem pozwoliła sobie na taki przekręt, pomyślałbyś?
Masz opiłki w oleju i kompletnie zapchany filtr, możesz je zobaczyć na własne oczy, a ty nadal swoje. Zdrowy rozsądek i jakaś podstawowa wiedza techniczna mówi to samo, dowody empiryczne mówia to samo, temat jest jasny. A może zaczniesz teraz gadac, że te opiłki nic nie robią? :D Pytaniem nie jest tutaj, czy takie zjawisko ma miejsce, tylko czy obchodzą cie ewentualne konsekwencje. Jeśli ktoś ma auto w leasingu, które zamierza oddać, to ja kompletnie rozumiem, że można mieć wszystko w dupie.
O ile brak jakiejkolwiek kultury technicznej i ignorancję jestem w stanie zrozumieć, to jak ktoś się dziwi, że mógłby być oszukiwany przez sprzedawców, to mi trochę witki opadają. A jak czytam, że ASO jest gwarancją najlepszego możliwego załatwienia sprawy, to już w ogóle raka dostaje :D Jak znam kilka takich januszexów, to większość z nich zaczęła pracę w ASO, i zwykle wygląda tak, że najbardziej obrotni szybko odchodzą i zakładają własne warsztaty, a kto chce robić za grosze to zostaje.
To akurat nie jest najlepszy przykład, ponieważ niewymienność baterii wynika z tego, że chcieli zrobić jak najcieńszy telefon, więc baterię bez obudowy upchnęli gdzie się dało we wnętrzu telefonu. Nie ma natomiast żadnego problemu z wymianą baterii w serwisie, więc trudno to nazwać postarzaniem produktu. Co najwyżej można to potraktować jako naciąganie klienta na wyższy koszt serwisowania (bo sam nie wsadzisz chińskiej bateryjki tylko musisz zapłacić serwisowi).
Konkurencja robi telefony podobnej grubości z wymiennymi bateriami :) poza tym spójrz sobie na zdjęcia jak wygląda iphone w środku - jest tam najzwyczajniejsza w świecie bateria. Bez żadnego problemu można to było zrobić tak, żebyś mógł wymienić jak w szajsungu, tylko celowo tego nie zrobili. Wraz ze słynną funkcją obniżania wydajności widać jak na dłoni po co to zrobili - telefon ma przeżyć do premiery kolejnego modelu. Telefon nadal jakościowo jest ok,przeżyje jakiś tam zakładany cykl, użytkownik będzie zadowolony i kupi nowy model, albo w końcu będzie do tego zmuszony. Rzecz w tym, że telefon mógł z powodzeniem służyć dłużej.
I tu mamy to samo. Ludzie wymieniają auta średnio co x lat, więc auto ma ten okres przeżyć, co będzie później, to już nikogo nie obchodzi. Można by niskimi kosztami wydłużyć żywotność, ale po co, skoro możemy zyskać dodatkowy argument dla klienta docelowego - kup pan u nas auto, żadnego docierania, żadnych serwisów co 10 kkm, zero kłopotu. Po co klienta straszyć takimi rzeczami? Bo rzeczywiście, jak ktoś bierze auto w leasingu na te 3 lata, to co go obchodzi, co będzie się działo z nim później?