Moja trzymała ciśnienie do końca :)
Może się jeszcze okazać, że mamy jajo i problemy dopiero się zaczynają :)
- - - Updated - - -
W takim przypadku są to oczywiście kłopoty przyszłego forumowicza :P
Printable View
Pablo ma racje,czasem wystarczy "spojrzeć" i wszystko jasne,kolego omron8 jajo to dopiero jak dojdzie do spotkania panewki z czopem i wali metal o metal.W silnikach 2.0 JTS są panewki 3-stopowe i są o wiele droższe od tych do TS16V,różnią się znacznie,poza tym wał czopy są innej twardości niż TS.
Po prostu kupując TS który ma około 10 lat warto zrobić taki zabieg podczas większej obsługi dla świętego spokoju
Bynajmniej ja tak robie i gdybym kupił jeszcze TS16V to zrobiłbym to od razu-potem zero zmartwień
A wydajnosc/awaryjnosc pompy oleju nie ma nic do tego?
Bo panewki podobno do innych samochodow pasujO
Owszem ma do tego ale to nie jest ot tak,każdy silnik jest inaczej eksploatowany przez kierowce i przy tym inaczej wyeksploatowany,pomijam fakt zaplanowanej nie przydatności czyli kiedy to ma się wyeksploatować ale zwyczajnie użyto materiałów słabszych i zarazem odrobine tańszych a w instrukcji napisano że do bardziej ekstremalnej jazdy należy zastosowac odpowiedni olej który w większej temperaturze jest w stanie zapewnić stale film olejowy właśnie między powierzchnią panewki a powierzchnia czopów itp.Nie którzy piszą poematy na ten temat na podstawie różnych historii,prawda jest taka że wystarczy zejść do poziomu silnika i zmierzyć się z tematem fizycznie a skakać z poziomu laika do profesora amatora-te sprawy są na prawde proste
A ktos tutaj jest w stanie wytlumaczyc fakt, ze przy temperaturach pozniej 5C* silnik przestaje zzrec olej ?
Ja,też zauważyłem że w zimę przy takim samym dzidowaniu,oleju ubywa symbolicznie a nie jak z dziurawego wiadra.
To ciekawe. Ludzie tutaj piszą że żre im olej, a ja mam 3/4 na bagnecie od ostatniej wymiany, jakieś 2,5 tys km wstecz.
Najlepsze jest to , że mi nie żarł oleju. Przy każdej wymianie był full :)
Tam nie kwestia gadki, czy zarł, czy nie zarl, bo u mnie w nowym sedici od wymiany do wymiany dupnie sobie 0.5l... Tylko kwestia tego, DLACZEGO przy niskich temperaturach tego oleju nie ubywa
No bo jest gesty, silnik się dłużej nagrzewa itd
Wysłane z mojego MB525 za pomocą Tapatalk
No dobrze, ale jezdzac dogrzanym samochodem i dawajac mu w kociol nie ubywa go... Wiecznie ta niska temperatura w silniku nie panuje
W zimę Wa-wa-Karpacz,ponad 500km,butowałem non-stop.2 dzień świąt,zero ruchu i policji.Oleju poszło,może 0,2l.Autostrada 160-180km/godz.Boczne,ile się dało a dało się dużo.Latem,ta sama trasa,wypił na 500km, dużo,bardzo dużo.Litr,półtora.
U mnie jest tak, ze robie miesiecznie ok. 2tys km... Zalezy od humoru, i miesiacznie dolewam tak 0.7-1.3l oleju, teraz sporo minelo od ostatniej dolewki, zapomnialem o tym, a dzis podnosze bagnet zmartwiony, ze pewnie nawet na mierniku oleju nie znajde a tam niespodzianka, 1/2 bagnetu, a jak dolewalem to bylo raptem 3/4 na oko...
0.7l na 2k to wychodzi 0.3l/1000, insturkcja mowi 0.3-0.5, wiec norma ;) Czasem walnie do 0.7, ale to tylko w lecie, teraz w zimie praktycznie zerowe zuzycie...
Nawet wyremontowany silnik potrafi tyle oleju zużyć. Od tak spasowane są te silniki :)
To jeśli takie zużycie oleju jest normalne dla TS'ow to czemu mi nie bierze wcale ?? Mam nienormalnego TS'a ? ; d
Czasem cos na linii produkcyjnej zepsuja i wyjdzie im calkiem dobry egzemplarz... A tak serio to chyba kwestia pojemnosci, zuzycia silnika...
TS nie jest równy TSowi - to się ciesz że tobie ne chla oleju - jeszcze :-)
wysłane z nokii 6310i
Mam 188tys przebiegu. Widocznie mam szczęście i trafiłem na egzemplarz z w miarę zdrowym motorem.
Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie ale przy tej wymianie oleju był robiony kompletny rozrząd + wariator, olej total quartz 10w40.
Stopień sprężania w silniku chyba powie więcej o kondycji jednostki niż ilość spalanego oleju na 1000km ?
Wysokoobrotowe silniki są luźniej spasowane żeby się nie zacierały, przez co mogą pić olej.
Do tego dochodzi ubywanie oleju inną drogą niż komora spalania.... Np miska olejowa !
Kolejna sprawa to sam olej i jego jakość...
Ja w swoim miałem 190 tyś ( był to magiczny 1.4 ) i nic złego się z nim nie działo - Panowie, jak się dba, to się ma ;)
Mój dawny temat został trochę zmoderowany i nie jestem już autorem,ale to nic fajnie ,że piszecie :)
zaviaseq, stopień sprężania nic ci nie powie o stanie jednostki. Reszty bzdur nawet komentował nie będę.
A ja chciałem w tym fajnym wątku taką ciekawostkę opowiedzieć a'propos historii związanych z TSem 16V. :)
Kiedyś, kiedyś, kumpel miał 145tkę 1.6, krajową, jeździł gdzieś tak od 170tys km do... może 250(?). Pewnego wieczoru zdarzyło mu się na osiedlowej drodze przydzwonić miską w studzienkę. Następnego dnia rano jego dziewczyna, wsiadła i, zostawiając na parkingu wielką plamę oleju, a potem jeszcze ślad na ulicy, zrobiła jakieś 15km za miasto(styl jazdy względnie żwawy), a po dojechaniu zaraportowała świecącą lampkę i, że silnik głośno pracuje. Kumpel na miejscu odpalił, lampka ciśnienia oleju nie zgasła, silnik ponoć strasznie stukał, więc go wyłączył. Miska była rozwalona przy korku spustowym, ale jakiś sztukmistrz ją pospawał, potem zalano olej i po odpaleniu silnik chodził, tylko nadal grzechotał. Podobno po paru tygodniach się "wyciszył", ale brzmi to nieco absurdalnie. ;) Faktem jest, że silnik jeździł dalej, zresztą zdarzało mi się nim przejechać, nie wiedząc nic o tej awarii, i ani razu nie zwróciłem uwagi, by chodził jakoś nienaturalnie głośno. I tak sobie jeździł normalnie, aż nadszedł moment wymiany rozrządu -> niestety pasek był szybszy i niemal w ostatniej chwili(55tys km) zdążył strzelić zanim go zdemontowano w całości. :P Po remoncie głowicy TS śmigał normalnie dalej, ale wtedy zostały już podjęte decyzje o sprzedaży. Co by być uczciwym, należałoby dodać, że kumpel auto przejął świeżo po remoncie silnika, w takim raczej partackim serwisie amerykańców w Łodzi. Ale czy to miało jakieś znaczenie po kilkudziesięciu tys. km, dla jazdy bez oleju? ;)
Jak już się tak rozpisałem to pociągnę temat dalej... Dlaczego przy zmianie właścicieli nastąpił remont? Historia silnika przed tymi ~170tysiącami jest równie ciekawa. Poprzedni właściciel miał 145tkę od nowości(od stycznia 1999r - wyprzedaż rocznika 1998, 1.6 w cenie Juniora 1.4 :) ) i potrafił przejechać nawet do 40tys km na jednym oleju! :D Zadowolony był, że oszczędził sobie kłopotu z jeżdżeniem do warsztatu. :D Pamiętam, że było to jakoś na początku użytkowania. Pierwsze 70tys stuknęło jej w ciągu roku, kolejne 100tys było już rozłożone na 4 lata. Pamiętam też później taką dłuższą fazę eksploatowania silnika przy poziomie oleju _skrajnie_zmiennym_. :D Tzn. gdzieś go sobie gubiła, więc kontrolka ciśnienia oleju była traktowana jako kontrolka niskiego poziomu. :d Wiem co mówię, bo sam któregoś razu dostałem tę 145tkę, by machnąć krótką traskę i lekko mnie zmroziło jak na jakimś zakręcie, czy przy hamowaniu, zaświeciło się czerwone na desce. Na szczęście w bagażniku był zapas na dolewkę - no, po prostu akurat na mnie trafiło. :) Ile razy musiała mrugnąć, albo na ile zapalić się, by właściciel zdążył dolać - tego mogę się tylko domyślać. Taka bezlitosna eksploatacja oczywiście nie mogła się obyć bez konsekwencji. Gdy 145tka była sprzedawana - przy odjęciu stawiała całkiem sporą zasłonę dymną. Co ciekawe, cały czas paliła znikome ilości paliwa, bo jakieś 6,5 w spokojnej trasie. No i wtedy właśnie nastąpił ogólnie pojęty "remont" silnika. Po remoncie auto odbierał już nowy właściciel, czyli mój kumpel, ale po tygodniu znowu zaczęło kopcić, więc odstawił do reklamacji. Po ponownym odbiorze wszystko było już niby ok i nie było więcej poprawek. Szczegółów, co robiono, a czego nie - nie znam.
Przyznacie, że historia całkiem ciekawa. Generalnie za czasów pierwszego właściciela Alfa nie była jakoś specjalnie awaryjna, po prostu jeździła, czy też - była tyrana. :D Zdarzył się może padnięty rozrusznik, altek, obluzowanie mechanizmu zm. biegów, jakieś łożysko któregoś koła, ale chyba częściej gieły się alufelgi(14") i niszczyły opony od dziur w jezdniach(a może od braku ciśnienia w gumach? :D ). Zawieszenie było jako tako trwałe, bodajże dwa razy był robiony przód i raz tył przez te 170tys.km. Z kolei kumpel sporo niby narzekał, ale jak pytałem konkretnie na co, to zwykle podawał drobnostki typu zbieżność, bicie kół(felgi wymagały pierścieni centrujących... oryginalne ;) ) korektor hamulców, zacinająca się szyba kierowcy, przyciski na konsoli, itp. Bo trudno nazwać zużyte, po ponad 200tys km, sprzęgło awarią. Kumpel sprzedał ją chyba gdzieś do Łęczycy, albo Piątku, więc jeśli tam takowa jeździ, albo ktoś kupił w tamtych okolicach czerwoną 145 1.6 sprzed ostatniego liftu, to duża szansa, że ma(miał? :D) auto z baaardzo bogatą historią. :)
A czy kręcenie na zimnym pod czerwone pole jest zdrowe? Nie wydaje mi się. Co do odpalania to idzie się zgodzić.
To nie było stwierdzenie, tylko zapytałem właśnie Ciebie, więc jak Cię proszę czytaj ze zrozumieniem, i możliwie udziel fachowej odpowiedzi jak i przy wcześniejszych poruszanych wątkach :)
po uruchomieniu silnika nie powinno sie stać i czekać aż się rozgrzeje, tylko ruszać i delikatnie jechać. W samochodzie jest więcej elementów do rozgrzania, jak chociażby skrzynia biegów, wspomaganie, itp. Co z tego jak rozgrzejemy silnik na postoju, damy w tubę, jak olej w skrzyni będzie jak żel i mamy po synchronizatorach na przykład. podobnie jest ze wspomaganiem, które to ma poza pompą maglownicę, która bez kręcenia kierownicą stoi w miejscu.
Ot i wszystko na temat.
Czyli pałowanie na zimnym nie jest dobre ani dla silnika ani dla innych podzespółów. O to mi właśnie chodziło ;)
Ja robie tak, ze odpalam samochod, wsteczny i szpula zza garaz, potem go zostawiam odpalonego, ide zamknac dom, garaz - zejdzie z minuta max, wsiadam i jade, dopoki wskazowka nie skoczy mi 90*C to nie przekraczam 3,500obr - np. wyprzedzanie, a tak to spokojna jazda i zmiana biegow przy 2700-3000obr... Takie cos wydaje mi sie ok ;d