Moja ostatnio daje mi trochę popalić jeśli chodzi o koszta i kiedy widzę światełko w tunelu to nagle coś zachrobocze, zastuka, gdzieś trochę smaru wyleci. Jest to trochę irytujące bo już nawet nie chodzi o kasę tylko o to, że trzeba dzwonić, kołować części (czasami), umawiać się na wymianę, diagnostykę itp. No ale jeśli ma się przebieg podchodzący pod 180tyś. to pewne rzeczy wychodzą i już. Albo się je naprawi albo zakatuje do końca. Ja wybieram pierwszą opcję:) Pzdr.