Napisał
Krzyk
O tak, nauczyli. Dłuższy wyjazd koniecznie z powerbankiem. Codzienny rytuał podłączenia kabla do ściany, bo inaczej ni chu chu. Ciągłe nerwowe poszukiwanie źródła prądu w podróży ( samolot, autobus, statek ). Dzieci z nerwicami, bo gra im się urwała.
-Dlaczego do mnie nie oddzwoniłeś?
-Bo bateria mi padła.
-A ja myślałam, że już mnie nie kochasz i znalazłam sobie nowego.
Nie mogłem się powstrzymać :)
Zawsze jest coś za coś. Ja na razie pozostanę przy tym, co uważam za stabilne, zamiast "uczyć" się żyć w środowisku niestabilnym narzuconym dobrowolnie.