Wiadomość ostatnia z ASO (sobota) znaleźli wyciek na przewodzie, pod wpływem zmiany temperatury (z ciepłego na zimny ). Mam nadzieję że to tylko to :PCo do DNA to faktycznie spoko sprawa, też używałem.
Printable View
Wiadomość ostatnia z ASO (sobota) znaleźli wyciek na przewodzie, pod wpływem zmiany temperatury (z ciepłego na zimny ). Mam nadzieję że to tylko to :PCo do DNA to faktycznie spoko sprawa, też używałem.
Minął właśnie rok od kupna mojej Julii i zaczynam się trochę bać, że ta nieawaryjność nowych alf to tez będzie mit. Jak zbiorę wszystko, co już się stało, to trochę się tego zbierze: najpierw odpadła badziewiasty "kapsel" na gałce zmiany biegów, potem zaczął nie włączać się strat& stop, następnie pękł kabelek (podobno zrobili zbyt cieńki) świateł cofania, a tym samym nie działały czujniki cofania (!), ostatnio alfa wyłączyła mi się na skrzyżowaniu - wysiadły wszystkie cylindry - ledwo dojechałem do serwisu (byłem na szczęście w pobliżu) i okazało się, że jeden bezpiecznik " się poluźnił" i auto padło... na szczęscie awaria niewielka i wymagająca tylko kombinerek (!) - i oczywiście komputera, który usterkę wskazał - ale zaczyna mnie to niepokoić...
Cholera, a u mnie przez 9 miesięcy nic... Może moja to nie Alfa? :)
U mnie też już się tego trochę nazbierało ale jakoś nie chce mi się do nich jechać i siedzieć pół dnia w poczekalni tylko po to żeby oni mogli zdiagnozować po raz 5 to samo, czyli co tak bije w tylnym zawieszeniu.
Ale nie o to mi dziś chodzi, w ferie byłem na nartach i pech trafił na te mrozy -24 w nocy i po trzech dniach padł Aku. bez kabli nie dało rady.
Pytanie brzmi czy to normalne że po roku padł ? czy po naładowaniu nadal będzie w 100% sprawny ? czy mam to zgłosić bo w sumie na auk też jest gwarancja ?
Akumulator chyba slaby jest bo miałem podobne narciarskie przeżycia. Podobne bo zapalił ale już po kilku zatrzymaniach rozrusznika. Dla porównania poprzednio miałem leona, jeździ nim teraz moja siostra i nie miała żadnych problemów z zapalaniem nawet w te największe mrozy. Akumulator w leonie jeszcze fabryczny czyli już 6 lat a parkowany pod chmurką przez pierwsze 4 lata.
Jedź z tym do ASO, powinni ci wymienić.
Po roku to zdecydowanie nienormalne, ale po 3 to juz standard. Trzeba pamiętać, że żywotność akumulatora w znacznym stopniu zależy od jego przechowywania jak i typu silnika. W samochodzie przechowywanym w garażu i z silnikiem benzynowym wytrzyma zdecydowanie dłużej niż w dieslu stojącym pod chmurką.
Dokładnie. Podobnie miałem z 147 jak przespała kilka dni na mrozie i nie chciała odpalić. Julkę mam już pół roku i jeszcze nigdy nie nocowała pod chmurką. Na nartach stała kilka razy pół dnia pod stokiem, ale też bez większych problemów. Kolega, który ma podobną Julkę do mojej (tylko 120KM) i trzyma ją na dworze ciągle narzeka na brak działania S&S, więc chyba akumulator nie lubi zimna;)
A to niby z jakiej racji? Rozrózniajmy rozładowanie akumulatora od jego uszkodzenia bo to 2 rozne sprawy. Rózne tylko do czasu ponieważ notorycznie niedoładowany akumulator potrafi sie zasiarczyc a tego juz gwarancja nie obejmuje. Trzeba naładowac i zobaczyc czy bedzie oki, jesli bedzie to znaczy ze ten jego "pad" to raczej wina uzytkownika a nie akumulatora (oczywiscie wykluczajac wade np w postaci padnietej jednej z cel, przerwy, zwarcia itp). Bierzmy pod uwage ze nawet nowy i w pełni naładowany akumulator przy wiekszych mrozach traci połowe swojej pojemnosci wiec tym bardziej czesciwo rozładowany moze miec problemy z rozruchem
uzywanie S&S w zimie jak dla mnie wogole mija sie z celem wiec troche sie dziwie i nie bardzo rozumiem po co? Zresztą Twoj kolega gdyby poczytał instrukcje wiedziałby ze przy niskich temperaturach SS ma prawo sie nie włączac a juz wogole nie powinno to dziwic ze sie nie włacza w sytuacjach kiedy bilans energetyczny w samochodzie jest na dosc kiepskim poziomie. Moja rada, wyłaczac SS i oszczedzac akumulator na ile to mozliwe i nie bedzie problemów :)