-
Jak się nie znasz, to nie mędrkuj. Spawy podłogi zwiększają jej sztywność, rzecz jasna do pewnego momentu. Nie koniecznie jest to dobre, bo zmniejsza elastyczność konstrukcji w razie wypadku i odbiór energii przez samochód - więc zmniejsza de facto bezpieczeństwo. To po pierwsze.
Po drugie remont podłogi jest możliwy i przewidziany przez producenta. Podłoga to część zamienna, w 156 składa się z dwóch elementów (przód/tył) i oba elementy można jeszcze kupić chociaż cena powala. Można je także dorobić, jeżeli ktoś ma warsztat i umiejętności. Podobnie zresztą jak każdy inny element blacharski.
Nie można się spawać podłużnic, chociaż je też można wymienić jeżeli dysponuje się odpowiednim zapleczem (odpowiednia spawarka i rzecz jasna umiejętności). W końcu podłużnice też są dostępne, albo były bo wszyscy wiemy jak wygląda polityka dostępności części w naszej kochanej marce premium :P.
Samochód to tylko zbiór elementów a nie latająca miotła. I dlatego każdy, dowolny, z tych elementów można wymienić lub naprawić. Ograniczeniem są tylko narzędzia i umiejętności bo niektórych rzeczy się nie przeskoczy.
-
No właśnie zdziwył byś się,ale się trochę znam ;-) (może chcesz się trochę dowiedzieć o metalurgi, spawach i ich wpływie na wytrzymałość konstrukcji)Tak, procedura producenta przewiduje wymianę podłogi w 156. Tylko czy kiedykolwiek ktoś ją robił z was? Spawacie te swoje podłogi przypadkowymi blachami jakie znajdziecie pod ręką i uważacie że to jest bezpieczne i dobre? Bzdura. Albo naprawa zgodnie z procedurami producenta albo złomowanie. 156 to piękne auto ale niestety korozja podłogi jest karygodna i wyeliminuje to auto zupełnie z dróg w najbliższym czasie(cześć wyeliminowały już silniki TS)
-
Nie swoje, bo ja uznałem że naprawa podłogi i progów w 156 się nie opłaca i ją zezłomowałem. Za co zresztą poszła mała fala hejtu po mnie :P Ale wbrew temu co pisałeś wcześniej naprawa jest możliwa i przewidziana, łatanie (w miarę rozsądku) też nie zaszkodzi wytrzymałości konstrukcji.
-
Jest przewidziana przez producenta wymiana całej podłogi(co z tego że w większości 156 nie będzie jej do czego przymocować ;-) ) , ale w naszych warunkach nieopłacalna i nikt tego nie robi w sposób zgodny z technologia producenta.
-
O podłogę trzeba zadbać zawczasu.
Poczynając od zakupu zdrowej budy, później bardziej niż o wypasione felgi:).
Pierwsze, co zrobiłem po zakupie 146 i 155, to właśnie zabezpieczyłem podłogę, która w obu przypadkach była w dobrym stanie.
Trochę kosztuje, ale po wcześniejszych doświadczeniach ze 156, której podłoga rdzewiała i gniła w oczach, po prostu szkoda tych aut. Tym bardziej, że coraz mniej tych modeli spotkać można na ulicach, a coraz więcej na szrotach:(.
-
Nawet najlepsze zabezpieczenie niestety tylko spowolni proces biodegradacji podłogi. One rdzewieją "od środka", w na oko zdrową podłogę śrubokręt czy młotek potrafi wchodzić jak rozgrzany nóż w masło :-( Gdy korozja jest już widoczna od spodu jest już za późno na cokolwiek.
-
Zgadza się, konserwacja opóźni tylko (aż?) te kilka lat, zakładając że jest co sezon sprawdzana i poprawiana oczywiście, a to śmiem przypuszczać mało kto robi. Plus niegarażowanie zimą.
Natomiast 156 z jakichś południowych krajów jeszcze się będą kręcić po drogach. Ale fakt faktem - stylistycznie się nie starzeje ten wóz, niestety mechaniczno/blacharsko/elektrycznie w tempie przyspieszonym, jak na Alfę przystało :)
-
Wymiana podłogi, poprawienie tych nieszczęsnych zatykających się odpływów, do tego odpowiednia konserwacja i mamy spokój na dłuuugie lata. Tylko kto aż tak kompleksowo robi te wozy? W sumie żeby mieć spokój ze starą Alfą to albo 166 które były nieźle zabezpieczone (chociaż też nie idealnie), co wiem z autopsji swojej. Albo coś pokroju SZ/RZ - w całości z plastiku i amelinium :D
-
Sytuację ratuje zakup Alfy Romeo 156 z 1998 roku. Najlepsze blachy w tym modelu.
-
Ten dalej swoje.....
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk