-
Pierwszy raz Alfą jeździłem w 1997 jako pasażer było to w Warszawie. Dostaliśmy do jazd próbnych 145 boxer (1.4 chyba). Po tym jak nas wytrząsło na torowiskach tramwajowych i zniszczonych ulicach byliśmy na duże nie, pomimo tego silnika i jego sprawności. Po jakimś czasie pojechaliśmy do Lbn oglądać Xsare, zajechaliśmy przypadkiem do POSICZ-a w Lbn, i tam stała 146 T.Spark, była z piękna żeby jej nie kupić i stało się. Alfe mam do dziś.
-
No dobra skoro juz opowiesci to teraz ja :D Moj pierwszy raz z Alfa :P mial miejsce w 2002 roku.Kolega pozyczyl mi na pare dni bo moj poldus przezywal kryzys po dachowaniu.Pierwsze co mnie urzeklo to jej ksztalt.Pozniej srodek a chwile pozniej to co drzemalo pod maska.Ktoregos dnia jechalem sobie ze 120km/h i zauwazylem ze na tylku siedzi mi jakas Ibiza.Powiedzialem sobie"nie bedzie Niemiec plul mi w twarz i dzieci mi germanil"mimo ze to Hiszpan.I rura.150,160,170 a to ciagle siedzi.Odpuscilem.Jak mnie minal to zobaczylem napis system Porsche czy jakos tak.Wtedy powiedzialem sobie:musze taka miec.Po dwoch latach moje marzenie sie spelnilo i mimo jej kaprysow jestem z niej kurew....o dumny :mrgreen:
-
DOBRY TEMAT!!!ja wsiadlem do mojej przyszlej przejechalem sie i wiedzialem ...aha zawias do roboty wydech do roboty brudna i zaniedbana...i pali jak smok ...to akurat powiedzial mi szczerze wlasciciel uczciwy w miare a i tak po pierwszych 100 metrach wiedzialem ze musi byc moja...wart bylo bo mam ja juz rok i kocham ja jak wariat i co mnie czasem przeraza wciaz kochan ja cora bardziej i mocniej...AVE
-
witam
czytajac posty wtym temacie poczułem sie jak na spotkaniu leczenia uzależnień . ale zgodzę sie , że jest coś chorego w relacjach pomiędzy posiadaczami Alf i ich samochodach .
jakkolwiekby tego nie nazwać zamiłowanie ,pasja , uzależnienie , fetyszyzm czy zboczenie . kazdy powinien mieć jakiegoś bzika i fajnie , że moim jest Alfa . a nawiązując do tematu to pierwszy raz jechałem 164 3.0 12v , było fajnie , ale bez fajerwerkow ( kierowca był bardzo wywazony ) , kolejny to 145 tu juz inny kolega pojechał z fantazją , było fajnie nawet bardzo , wysiadłem podjarany . odwdzięczyłem się koledze ze 145 dajac mu pojechac swoja obecną 156 w miesiąc od zakupu . z początku zartował , hihi haha , ale jak wyjechaliśmy na odcinek gdzie mozna depnąć powiedziałem mu , żeby dał po garach do wiwatu . jak ruszał to jeszcze coś seplenił , ale szybko zamilkł i widziałem jak oczy mu otwieraja się coraz szerzej i ten zajebisty błysk w połączeniu z bladością twarzy i coraz bardziej widocznym drżneniem rąk , jak przepiął kolejny bieg przy 7000 obrotow i wrzucił 4 zdjął nogę z gazu (ok 130/h ) zjechał na pobocze . ciągle milczał , pytam i jak ? a on k..wa nogi mi sie trzęsa , to jest niesamowite . ruszył i już jechał powoli , ale nie żartował tylko w kołko ja pier..lę , ale kop , ja pie..dole , pytam czy to jaks modlitwa , a on wkoło swoje ja pier..le , ale kop - chłopak sie zawiesił . jak wysiedliśmy to jeszcze mu sie rece trzęsły jak fejke odpalał . to był fajny dzień dla nas obu .
pozdrawiam
-
he sie do dzisiaj usmiecham jak wychodzac z domu patrze na swoje auto. Przed zakupem nawet sie nim nie przejechałem. Widział je tylko mechanik
-
Ech... (tu chwilka, krótkie zęrknięcie na niunie na parkingu)...... Pierwsza była czerwona, przesiadłem się z Poloneza 2.0 DOHC 120KM (silnik z fiata 132), oczywiście 164 2.0 TS. Wrażenie........ niesamowite, niby tylko 35KM więcej ale dech zapierało. Cieszyłem się nią jak dziecko, marzyłem jednak o V6. Marzenie spełniło się, pierwsze spojrzenie w oczka mojej czarnulki, pierwsze bicie jej serduszka, pierwsze dotknięcie, wspólny spacer. Czułem się jak przed "pierwszym razem" z moją żonką :D Jak dziecko w zakazanym pokoju......
Teraz nic się nie zmieniło, dalej czuję dreszcz gdy na nią patrzę, ten ton jej serduszka, dotyk jej foteli...... (zerknięcie). Ech.... idę muszę się przejechać, tak się podjarałem tym opisem, że muszę do niej wsiąść i poczuć ten dreszcz............
Tak jestem uzależniony........ ale czy to źle ???
Od żony też jestem uzależniony :D
-
moja niunia stoi na warsztacie posypal sie wariat i przy okazji bede wymienial walek rozrzadu i kilka popychaczy...
juz tydzien jej nie mam bo czekam na czesci i bardzo sie za nia stesknilem, zawsze stala na parkingu jak wracalem z pracy, a rano jak wychodzilem witala mnie swoimi wloskimi oczkami :D
miedzy czasie pojezdzilem troche innymi makaronami mianowice uno i albea...
powiem szczerza ze nie sadzilem ze tak szybko (bo niunie mam 3 miesiace) przywykne do stylu jazdy alfa romeo :!: wsiadajac do uno (1.0 40KM) czulem sie jakbym jechal taczka, nie chodzi o przyspieszenie tylko o to jak auto zachowywalo sie w zakretach, poprostu tragedia :!: pierwszy zakret i o malo bym wylecial z drogi bo zapomnialem ze to nie moja alfunia :!:
potem siadlem do fiata albea rodzicow...
i znowu tragedia, siedzenia niewygodne, zero trzymania na boki, po kilku kilometrach zaczalem czuc sie niewygodnie :!: czuje sie w tym aucie jakbym jechal na wielbladzie :wink: zakrety to samo co uno, tragicznie...
naprawde ciezko wsiada sie do tych aut z nawykami wyniesionymi z alfy, nie mozna jezdzic nimi tak jak alfa...
wiec czekam na niunie, spragniony wrazen, ktore moze dostarczyc mi tylko ona :wink:
-
Ja swają alfunię kupiłem od szwagra, najbardziej podobało mi się wnętrze :) I ta niesamowita przyczepność na zakrętach, dzięki nisko położonemu boxerkowi :) Wcześniej jeździłem...125p, róźnica była zauważalna :)
-
Zainteresowanie marką zaczęło sie dawno temu, od czerwonej 33 pierwszej serii z zieloną koniczynką, która to parkowała pod blokiem w którym mieszkałem, potem była zapuszczona, biała 75 porzucona pod moim liceum mijana codziennie i uporczywie przykuwająca mój wzrok (pl. Wolności w Bydgoszczy-może ktoś kojarzy?), czarę przepełniła krótka przejażdżka 156 2.0TS-wtedy już sie zakochałem i wiedziałem ze moim pierwszym, całkowicie własnym samochodem musi być Alfa Romeo.