ile by kosztowała konserwacja podwozia w 156 ?
Printable View
ile by kosztowała konserwacja podwozia w 156 ?
Od 200 wzwyż żależy ile jest roboty.
firgloo calkowicie sie z Toba zgadzam. W miastach i na glownych drogach pokrywy snieznej praktycznie nie ma bo ja zaraz usuwaja. Oczywiscie kilka dni w czasie zimy moze sie zdarzyc, ale wtedy jak piszesz niezbedna jest wyobraznia i przewidywanie.
Wg testow opona zimowa przewyzsza letnia tylko na sniegu. Na lodzie nie ma roznicy. Na suchym i mokrym zimnym asfalcie natomiast letnia goruje. Ile mamy w ciagu zimy asfalu ze sniegiem i bez sniegu odpowiedzcie sobie sami.
Zgadzam się - z tym, że zimówki przewyższają opony letnie nie tylko na śniegu, ale i na błocie pośniegowym. I jeszcze jedno dość ważne poprawiają samopoczucie kierowcy i sprawiają, że czuje się pewniej za kółkiem a poza tym tak, jak piszesz. A gdy pojawi nasię "szklaneczka" to raczej nie ma różnicy ;//Cytat:
Napisał Wujek
Wprawdzie nie jeżdżę na zimówkach a na całorocznych, jednak bałbym się szaleć zimą na przytartych już oponach letnich :|
No właśnie o tym kiedyś tam pisałem, poczuje się pewniej jedzie 100 i nagle szklaneczka, bo już takie akcje widziałem i ja na letnich zmuszony byłem hamowac(nie miałem ABSu) a gościu rozwalil koła na krawężnikach. Dobrze, że nie kogoś.Cytat:
Napisał as
przed zima rowniez wypadl czas na zmiane oleju - co dzis uczynilam Valvoline Max life i filtr. Wyszedl rowniez babol spryskiwacza tylnej szyby - przewod mi pekl i nalalo sie w podsufitke - juz zrobione jak trzeba i w koncu sika jak nowy :mrgreen: Padl mi przewod od turbo - cenowa masakra - ale wymiana dopiero za 5 dni.
Niezłe morozisko na zewnatrz - na mazurach - 20 dzis bylo - jak sobie radzicie i wasze belle w tak skrajnych warunkach?
Moja zamarza... Nie wiem czemu wszystkie inne samochody jakoś normalnie wyglądają, a Włoszka ma zawsze pozamarzane szyby, maskę i klamki ;)
Ręcznego już od tygodnia nie dotykałem - cały czas zamarznięty.
Ale silnik i reszta działają git.
Jak dzis z rana po mroznej nocy bylo? Daliscie poodpalac swoje divy? Patrzac na tych ktorym nie chcialo sie na noc auta do garazu wstawic (jak dobrze ze mi sie chcialo :D) rano byl widok jak z pola bitwy z wiekszoscia poleglych..... A tym co sie udalo - az strach patrzec co wyprawiali na letnich oponach (ulubiony sasiad :D) w tumanach skotlowanego sniegu
jak wstałem rano i zobaczyłem że Bella kompletnie zasypana dałem sobie spokój i do pracy na piechotę przez śniegi się przeszedłem. Z zapaleniem nie byłoby raczej problemu bo gorsze morzy były i paliła za pierwszym razem. Szkoda mi tylko jej że musi tak stać na śniegu pod chmurką. Rano wymyśliłem że może namówię mamę coby uszyła mi jakiś pokrowiec dla Alfy :mrgreen:
Dzisiaj jechałem w jedno miejsce koło południa, to wstaje o 10ej bo widze, że wszystko zawalone śniegiem to nie będe na złamanie karku jechał z mrozem. Jako, iż od kilku dni na gruntownym przepalaniu samochodu, aby silnik się nie zastał zauważyłem iż Alfa Control uporczywie informuje mnie o braku w płynie hamulcowym to przeszedłem się do najbliższej hurtowni motoryzacyjnej. Po drodze widziałem masę nieodśnieżonych, nie ruszonych samochodów, a jest poniedziałek godzina 10a. Wróciłem z 0,5 butelki DOT4 do auta, ale że na masce tona śniegu to otworzyłem drzwi (bezproblemowo) i odpaliłem samochód (bezproblemowo), co wzbudziło u pewnego jegomościa wyglądającego z okna zazdrośc, bo jak to możliwe, że włoski samochód w takową zimę funkcjonuje.
Wziąłem zgarniacz taki jak do kropel i jazda ze śniegiem. Jako, że mój wyświetlacz ledwo dychszy to wyświetla chociaż ten minus przed miejscem gdzie powinna jarzyc się temperatura na zewnątrz, więc widziałem że jest mróz, a sam o tym się przekonałem gdy widziałem zamarźniętą wodę pokrywającą każdy kawałek samochodu. Włączyłem też światła co by z reflektorów lepiej śnieg zrzucic. Pałowałem się chyba z 15 minut z całością. Wewnątrz zrobiło się ciepło więc otworzyłęm również maskę co by w końcu płynu wlac. Po czym bez bólu ruszyłem aby odpalic samochód kumpla którym jest PzW VW SedanGolf Bora. Nawrócic ja musiałem przez to na końcu ulicy, niestety zabrakło mi "promienia skrętu" więc w zbożnym celu użyłem "łapy". Niestety, na kable było wykluczone, bom swojej baterii nie chciał dieslem męczyc, próbowalismy pociągnac więc holem, ale wiadomo, że koła dęba stały w śniegu i nie było żadnego tarcia. Potem więc pojechałem w miejsce gdzie miałem jechac widząc jak bezmózgowie idące chodnikiem ma chorobę na skręt szyji i przełazi z rozpędu nie patrząc czy coś jedzie. Jakby nie wiedzieli, że nawet na pasach są goścmi a nie gospodarzami. Tyle na dzien dzisiejszy.
Alfa stała pod chmurką od soboty cała zasypana śniegiem. Dzisiaj rano odśnieżyłem tylko drzwi kierowcy bo chciałem tylko odpalić i ją rozgrzać a w miedzy czasie odśnieżyć resztę. Niestety drzwi przymarzły i dopiero po jakimś czasie puściły. w nocy było około 25 stopni mrozu. Wsiadłem do środka przekręciłem kluczyk lampki się zapaliły więc odpalam. odpaliła :) ale zaraz zgasła. próbowałem jeszcze dwa razy ale bez skutku. za 3 razem światła wewnątrz zaczęły przygasać i zaświeciła się kontrolka akumulatora. Autko zamknąłem i stoi bidusia dalej na mrozie. Czy taki postój może Jej zaszkodzić? Np. czy coś może stać się z lakierem, oponami? Kiedy ją próbować znowu odpalać i czy odrazu na kablach? pytam o takie pierdoły bo to moje pierwsze autko i nie znam jeszcze wszystkich prawideł i zachowań :oops:
Wczoraj jak koło 21 wylazłem nagrzac troche motor, odpaliła bez zgrzytów Dzisiaj rano przez parę sekund pompa zawyła. Kolega na GG się ze mnie śmiał, że co chwilę idę auto odpalac, a dzisiaj jego dieselek zaniemógł.
Z oponami wiele się nie stanie, chyba, że staniesz kołem w kałuży a po paru chwilach mrozem zawieje. Co do lakieru to bardziej mu zaszkodzi sól której się większośc domaga.
Kiedyś po odpaleniu silnik mi zgasł w Seacie, ale starczyło go nieco na obrotach za drugim razem przytrzymac i było z głowy. A czemu nie chciała odpalic za drugim razem? Ile masz paliwa? Rozrząd wymieniany był? Jeśli już odpalac to tylko na kable.
w kałuży nie stoi więc luz. Za drugim razem kręciła ale nie załapała a nie chciałem Jej katować więc odpuściłem przeczekałem i trzeci raz próbowałem. Benzyny jest pół baku, rozrząd był wymieniany przy 112 tyś a obecnie ma 114800 km. Przy mniejszych mrozach paliła bez problemu. Najbardziej boję się o lakier czy ten mróz mu nie zaszkodzi.
ściągałem znajomego z kablami dzisiaj bo wkońcu trzeba było Bellę ruszyć. Pierw odśnieżyłem 30 cm warstwę. drzwi nawet łatwo się otworzyły. Po 30 min była odśnieżona. Znajomy przyjechał przygotował kable ale kazał spróbować zapalić. wsiadłem ale po środzie nie miałem nadziei. Przekręciłem kluczyk a Alfa jak gdyby nigdy nic odpaliła za 1 razem i chodzi nawet kontrolka akumulatora się nie świeciła pochodziła trochę i nagrzała wnętrze. Zmiotłem lód z szyb i w drogę. Chodziła jak trzeba ciągnie ładnie do przodu nie przygasa, jednak zima Jej nic nie zrobiła. Przy okazji parkując pod domem licznik pokazał okrągły przebieg 300 km :) Jednak Włoska motoryzacja to klasa, szwagra citroen do dzisiaj ma problem z zapaleniem a akumulator na śmietnik.
Przy tych mrozach strasznie świszczy mi pasek zaraz po odpaleniu. Da się coś z tym zrobić?
sprawdz naciag paska alternatora, moze byc za luzny. jesli jest napiety i piszczy to tylko wymiana bo prawdopodobnie przypalony.
Musze sprawdzić, choć piszczy tylko na mrozie a wiadomo, że na zimnym wszystko się kurczy więc powinien być naciągnięty. Dobrze myślę?
zle myslisz niestety. guma na zimnie zbytnio sie nie kurczy za to twardnieje i robi sie sztywna no i nie ma przyczepnosci do kola pasowego. jesli do tego pasek bedzie wysluzonu i lekko przypalony to piski gotowe.