Radek, ale tacy co roznoszą ulotki to nie patrzą na markę tylko wkładają za wycieraczkę każdemu jak leci. :P
Printable View
Radek, ale tacy co roznoszą ulotki to nie patrzą na markę tylko wkładają za wycieraczkę każdemu jak leci. :P
Radek, też jestem z Poznania. Mojej córce zrobiło się słabo kiedy jej koledzy zaczęli dokuczać że rodzice maja Alfę. Bo to słabe auto. Inni maja Niemca lub japończyka. Córka zapytała dlaczego sprzedalismy LR. Wkurzylem się.
Wysłane z mojego XT1572 przy użyciu Tapatalka
A ja się cieszę że mam fajny, oryginalny stosunkowo rzadki i bezawaryjny bolid a nie oklepany kloc. I śmiać mi się chce z moich znajomych którzy zakupili "prestiże" które ciągle jak nie w ASO to u jakiś Mirków stoją popsute.
Cóż zaściankowe myślenie że "prestiż" to samochód zza Odry a włoski to złom.
Również. Lubię oryginalne i indywidualne auta. Giulietta jest takim autem. Ma swój charakter i jest nieziemsko atrakcyjna ;)
Wysłane z mojego XT1572 przy użyciu Tapatalka
Moja córka będzie miała przerąbane - na razie do żłobka mama ją wozi Peżotem, a tata Alfą :D.
A mnie się wydaje, że oni generalnie wcale tak nie myślą. Sami chcieliby mieć coś innego niż prostackiego golfa, ale w Polsce cały czas samochód to inwestycja życia, więc ich nie stać. Nie tyle nie stać finansowo, co nie stać "mentalnie". Bo jak kupią alfę, to "stracą po wyjeździe z salonu", "bo się psuje", "bo niepraktyczna", "bo coś tam". Albo bo gruba żona nie pozwala, bo jej koleżanki w pracy powiedziały, że tylko golf albo toyota.
Więc zazdroszczą jak ktoś kupi coś, co mu się podoba, a nie "bo się nie psuje". Sam to dwa razy przeżyłem. Na szczęście mam ten luksus, że żony nie obchodzi jaki samochód kupuję i mi ich trochę żal.
Raz jak kupowałem bravo II taki jeden kolega-leming z pracy zapytał dlaczego nie coś "lepszej marki" (sam jeździł starą laguną). Ale już nie umiał powiedzieć co to znaczy lepsza marka. Za kilka dni specjalnie przyszedł do mnie do pokoju w pracy, żeby mi powiedzieć, że "fiaty się psują". Więc zrobiłem mu na złość i specjalnie kupiłem fiata, bo wcześniej nie byłem zdecydowany z racji tego, że nie było dostępnych takich kolorów jakie chciałem, a na inne trzeba było czekać.
Potem spotkałem go jak akurat jechałem na jazdę próbną alfą. Ta sama gadka, że "on kiedyś jechał alfą kolegi i wszystko się w niej trzęsło". Ale, że tamta alfa miała 20 lat i była po wypadku, sprowadzona od Helmuta, to już nie dodał. Też kupiłem mu ją niejako na złość, żeby zobaczyć jego minę. Widać takie mam zboczenie. ;)
I wcale nie uważam, że alfa się psuje, tylko po prostu taki egzemplarz mi się trafił, ale im nie podaruję, dopóki go nie wymienią na nowy.
Ty Romek tak na serio to lepiej zawiąż czerwoną kokardkę w swojej alfie.
Jak kupiłem 147 to była taka zawiązana ,pytam właściciela po co ta wstążka/ zawiązana na ręcznym/ odpowiedział ,że ciągle mu się psuła ale jak jego mama zawiązała, to przestała się psuć.Pomyślałem ...i wiecie co zostawiłem ją i alfa się nie psuła:)
Teraz mam w każdej alfie
Ps.Żeby nie było to naprawdę twardo stąpam po ziemi ale coś w tym może jest.
Mogę im nawet opakować, zawiązać kokardkę i odstawić do salonu. Niech sobie z nią robią co chcą.;)