Napisał
Zonkil
Czyli według Twojego rozumowania na oględziny powinno się przyjechać powiedzieć do właściciela "Ja z Panem nie będę rozmawiał, bo i tak będzie mi tu Pan pier.olił jakie to auto nie jest dopieszczone. Jedziemy z autem na sprawdzenie do jakiegoś zakładu i się zobaczy co ten szrot jest wart..."
Wierz lub nie, ale dla mnie takie rozumowanie jest logiczne, bo powiedzmy 95% użytkowników aut ma w dupie czy ktoś będzie musiał rozebrać pół auta żeby doprowadzić je do stanu używalności i wiara w to co ludzie mówią jest bezcelowa...
A co do kupowania auta od "alfisti" czy "alfaholika"... już dawno temu powiedziałem, zdecydowana większość tego forum to zwykli użytkownicy aut marki AR, którzy akurat wybrali to auto bo tak wyszło.
Ja jeżeli miałbym komuś sprzedać za normalne pieniądze auto w takim stanie jak kolega kupił lub z zarżniętym silnikiem nie powiedziawszy o tym kupującemu spaliłbym się ze wstydu jak stóg słomy...