Nie podejrzewam Ciebie o taką wiarę w moc sprawczą kawałka rury. Z czasów sportu pamiętam, że w czasach, kiedy w sporcie można było katalizator zdemontować, motor zrobiony w jakiś tam konkretny sposób, po dołożeniu kata (jak już przepisy to nakazały) chodził w zasadzie nieodczuwalnie gorzej (czyt. wolniej). Czasem trochę ciszej.