Chyba o coś innego chodziło w tej teorii, bo na zimno to akurat nie powinno być problemów ani z ciśnieniem ani z filmem olejowym, nawet na wolnych. Chyba że olej jest za gęsty i nie dopłynie tam gdzie trzeba, ale to już ekstremum(np. Selektol ;) )
Printable View
Tu masz link do fabrycznej instrukcji AR 145:
http://www.zola.neostrada.pl/images/179.gif
Przeczytaj ostatnie zdanie.
hmm.. ciekawe rozważania..
wiec jak to typowy ALFISTI pomyślałem, że wtrącę swoje 3 groszki ;-)
z tym rozgrzewaniem na postoju to MYŚLĘ jest tak, że dużo krąży obiegowych opinii i demonów jeszcze z czasów dziadka bo tak zawsze robił i dobrze było! itp. ;-)
PO PIERWSZE: rozgrzewanie silnika praktycznie nie zależy od czasu! tylko od ILOŚCI spalonego w nim paliwa! Wiec na postoju powoli paliwo schodzi to się powoli rozgrzewa a podczas jazdy (przyśpieszania) wielokrotnie szybciej!
PO DRUGIE: należy zauważyć, ze na postoju paliwo ogólnie sie MARNUJE bo nie jedziemy! a ekologicznie jest go nie 'marnować'!
PRZYKAZANIE: -Alfisto nie marnuj drogocennego paliwa!
PO TRZECIE film olejowy zanika (nie jest odnawiany odpowiednim ciśnieniem) zawsze przy starcie silnika a im olej gęstszy (na mrozie szczególnie) tym wolniej ciśnienie jest rozprowadzane oraz przy przegrzaniu oleju wiadomo bo spływa.
-wiec tu nie ma nic do tego sposób rozgrzewania.
PO CZWARTE kiedyś auta na gaźnikach odparowywały dużo paliwa w kolektorach wiec na zimno często sie osadzało na ściankach i silniki nie miały wcale mocy szczególnie Polonezy i 125..
Wiec silnik trzeba było zagrzać bo inaczej NIE DAŁO SIE RUSZYĆ by nie zgasł!
PO PIĄTE: wolne obroty to nie jest optymalny zakres obrotów silnika więc szczególnie wtedy osadzają się nagary z nieoptymalnego spalania! zwłaszcza bogatej mieszanki ssania! więc należy ich unikać.
WIEC.... po NOWOCZESNEMU... -zachowaj zdrowy rozsądek :cool:
Po uruchomieniu nowoczesnego silnika (na wtrysku) należy rozpocząć jazdę gdy ten będzie równomiernie już pracował wiec po chwili!
myślę ostrą zimą to wystarczy ok 10-30 sek w zależności od mrozu..
Z początku bardzo delikatnie następnie stopniowo coraz mocniej go obciążając aż do osiągnięcia temp. płynu rzędu 80'C.. i wtedy PO GARACH!
TYLE MOJA TEORIA :girl_wacko: pozdro!
PS. kcem większego Boksera w 145!
auto nie wiadomo jak długo na zimnym+wolne obroty nie stoi, a po tym krótkim czasie pyrkotania na ssaniu+zimnym raczej nie nagromadzi się tyle tego nagaru żeby, po rozgrzaniu i pośmiganiu na wyższych obrotach nie dało się pozbyć nagromadzonego porannego nagaru:) [Z tego co mi wiadomo to przeciąganie auta na wyższych obrotach(żywsza jazda) pomaga w pozbywaniu się nagaru]
Co o tym myślicie??
no na pewno POMAGA -dobrze to ująłeś! :)
ale mimo całego tego 'pomagania' te nagary z 'brudnej' benzyny się osadzają :/
Myślę, ze silnik można sie pokusić o potraktowaniu silnika przybliżeniu jak świece zapłonową
-ma coś w rodzaju funkcji (optymalnej temp. pracy) samooczyszczania ;)
Czyli można powiedzieć, że w przypadku krótkich odcinków, gdzie samochód nie może się nagrzać można zdecydowanie odradzać długie rozgrzewanie na postoju. No ale właśnie - na zdrowy rozsądek to jak już ktos tak robi to raczej nie po to by przejechać kilometr, dwa, tylko przed jakąś minimalną trasą.;)