a) Jak lubisz przekładane angliki
b) Ostatni wpis w ASO jest na 24601km i szkody do weryfikacji
c) Ostatni wpis w ASO jest na 5105km i szkody do weryfikacji
Printable View
Szykuję się do zakupu Giulietty, interesuje mnie benzynka najlepiej 170 km, i tu moje pytanie do Was czy aktualnie w budżecie powiedzmy 30-40k da radę nabyć przedliftową niezmęczoną życiem alfę, czy dać se siana i albo dołożyć trochę grosza albo zmienić cel zakupu na inną markę?
Gdyby ktoś miał zamiar sprzedawać teraz lub w niedalekiej przyszłości swoją zadbaną Giuliettę, 1.4 170km, bez większych uszkodzeń lakieru w przedziale 30-37k dawajcie napierw znać na priv, pozdrawiam!
Edit.
Nieaktualne, poszukiwania w końcu zakończone sukcesem :)
No i stało się , sprzedałem moją dopieszczoną Julkę. Poszła w dobre ręce . Chcę tylko klika słów napisać odnośnie szczeniackiego zachowania kupujących na własnym przykładzie. Po wystawieniu na znanym portalu dziesiątki tel, sms i wiadomości. Ponieważ jestem słowny , pierwsza osoba , która zadzwoniła a później jeszcze upewniała się że się umówiliśmy na wizję auta została potraktowana poważnie i zarezerwowałem samochód ( pomimo wielu kolejnych tel. ). Spotkanie umówione , ponieważ panoczek nie miał jak dojechać podjechałem do niego. Mistrzuniu jest "detailerem" w BMW. Oglądał , mierzył miernikiem osłuchiwał , opukiwał , zadawał pytania , oglądał stos faktur i dokumentów, które mu przekazałem. W końcu zawołał koleżkę z blacharni , Pana kierownika , który również oglądał , oczywiście nic do ukrycia nie miałem i jak na przysiędze opowiedziałem co było robione. Facio ( bo nie nie przechodzi mi przez palce Pan - na to trzeba zasłużyć ). Jazda próbna , wszystko na tak. Rozstajemy się z info że w ciągu 0,5 godzinki zadzwoni ( a ludzie dzwonią i dalej się wypytują o aktualność Alfy ). Oddzwania z informacją że bierze i że tego samego dnia chce załatwić formalności. Auto na niego i mamę ( nie mam nic przeciwko ). I teraz uważajcie , najlepsze. Przyjechali , krótka wymiana zdań , jeszcze raz oglądnięcie auta , siadamy do stołu , wypełniamy umowę , zaczynam liczyć pieniądze , wszystko ok. Nagle majster kupiec pierd... przegląda wydruk z autodna , który mu udostępniłem jak kupowałem Alfę i zaczyna się , bo on nie wiedział że jest kilka szkód ( pomimo że mu powiedziałem i dokładnie auto oglądał ) wszystkie to parkingówki , że jest szkoda na 5 tys zł , i w ogóle że jestem którymś z kolei właścicielem , że tyle napraw było robionych , że turbina na prawie nową wymieniona a nie na nową , krew zaczęła mi wrzeć. Koleżka nagle wstaje i że on musi zadzwonić , po chwili wraca , nadmienię że umowa podpisana i pieniądze wręczone , REZYGNUJE i że on już nie chce tego auta , bo on ma w rodzinie mechaników i mu odradzili. Straciłem na niego pół dnia i kupę nerwów. Najgorsze że odmawiałem innym zainteresowanym, zdjąłem ogłoszenie ... Suma summarum auto sprzedało się na drugi dzień rano , NAUCZKA DLA INNYCH ŻE BIERZE SIĘ ZALICZKĘ GDY KUPUJĄCY JEST ZDECYDOWANY a później się odmawia innym. Pozdrawiam wszystkich sprzedających i kupujących .
Bo problem jest taki że ludzie szukają miodu do tyłka a to wszystko przez nieuczciwych sprzedawców którzy wszystko zatajają efekt jest taki że ludzie są mocno przewrażliwieni;) Ja jak sprzedaje auto, to wszystko co jest było albo musi być zrobione mówie sprzedającemu żeby miał wiedzę czy chce czy nie, i zawsze kończyło się dobrze bez takiego efektu;) A to że raczej poza jakimiś pierdołami typu klocki za ileś km nigdy nic do roboty nie ma bo robie wszystko na bieżąco a że jestem przewrażliwiony na punkcie auta i wszystko musi być na tip top więc jest porobione;) też będę sprzedawał niestety lada moment bo musze kupić coś w kombi dużego...
Patola, wszedzie patola...
Kolega widzę, że albo dawno nie sprzedawał auta albo trafiał zawsze przy transakcjach kupna/sprzedaży na "normalnych" kontrahentów. Takie akcje to chleb powszedni.
Niestety już od paru lat ludzie są mocno przewrażliwieni na punkcie oszustwa poprzez nagłośnienia medialne oraz historie z własnego podwórka.
Latają z miernikiem przy 20letnim aucie i jak wyjdzie gdziekolwiek druga warstwa lakieru to marudzą jakbyś był oszustem sprzedajacym im przystanek złożony z dwóch.
Dodatkowo cena na pół i dopiero możemy się dogadywać - ta niestety patologia kupna/sprzedaży u większości naszego społeczeństwa została sama "wyhodowana" przez nieuczciwych handlarzy i mniejszych czy grubszych przekrętów...
Niestety nie wierzę, że kiedykolwiek to się zmieni.