a dlaczegóż to "działanie" nie może iść w parze z "dawaniem coś więcej" ?
Printable View
No do biura raczej nikt nie kupuje/wynajmuje ekspresu za 40 tys. zł, a są takie.
Limit kilometrażu czyni wynajem długoterminowy działaniem kompletnie bezsensownym.
Cześć
Dużymi krokami zbliża mi się termin zdania Stelvio w LeasePlanie. Auto mam w stanie perfekcyjnym oprócz dwóch odprysków na masce - limit miałem na 60 tkm, auto będzie miało jakieś 45 max. Czy ktoś może już zdawał auta i może podzielić się wrażeniami?
Widocznie nie rozumiesz podstawy działania wynajmu.
Ja przez długi czas się zastanawiałem nad wynajmem, bo po prostu to się opłacało (nie wiem, jak teraz, bo nie siedzę w obecnych stawkach). I niewiele by brakowało, a bym podpisał umowę. Ale zmieniłem adres zamieszkania, potrzebowałem robić więcej kilometrów i nagle wynajem przestał być opłacalny - a wygrał leasing.
Ale wybierając leasing nie krytykuję wynajmu.
Wniosek:
Dobieraj narzędzia do potrzeb a nie pakuj wszystko do jednego wora.
To, że nie widzisz sensu - to Twój punkt widzenia. Jakbyś miał inną sytuację, to byś ten sens zobaczył. Ale powtórzę - po co takie zero-jedynkowe stawianie sprawy?
Jakbyś dodał "Dla mnie" a później swoje zdanie, to by była prawda - i też inny sens wypowiedzi.
Niestety potrzeba jeszcze wiele lat, żeby ludzie zrozumieli różnicę w "posiadaniu" a w "używaniu". Jakby zegarki były na wynajem, to chętnie bym przygarnął na rok czy dwa, jakiś fajny model, zamiast pakować dziesiątki tysięcy w ładny zegarek.
O ekspresach to już kolega wyżej napisał. Tak się w firmach robi.
I chcąc zrobić koncert, nie trzeba kupować sceny i sali koncertowej - tylko się je wynajmuje.
Konferencje też nie robi się w swoich salach tylko w wynajętych przestrzeniach.
Nawet biura są wynajmowane.
Wszystko kwestia odpowiedniego przeliczenia - co się bardziej opłaca.
Ale z pozycji Jednoosobowej Działalności Gospodarczej - to jasne, że bez sensu jest wynajmować ogromne przestrzenie biurowe, pod jeden komputer.
Myślę że mocno zależy od oferty wynajmu. W czasie promocji z LP opłacało się myślę że bardziej od zwykłego leasingu. Patrząc na kwoty jakie LP oferuje za wykup samochodu wychodzimy praktycznie tak samo jakbyśmy to auto wzięli w leasingu z tym że teraz możemy zdecydować co zrobić dalej z samochodem nie bawiąc się ze sprzedażą. Myślę że FCA wtedy dawało LP bardzo duże rabaty na te samochody żeby napędzić sprzedaż aut. Obecnie są niestety bardzo drogie te najmy i nawet rata podchodzi pod 3k netto za jakieś lekko doposażone Giulie Sprint z limitem na 10tys km rocznie. Znajomy chciał tak sfinansować Giulie ale kompletnie się to teraz nie opłacało względem leasingu.
Owszem, rozumiem. Masz określony limit kilometrażu, jak przekroczysz to bulisz jak za zboże kolejne kilometry. I wszystko w temacie.
Skoro masz samochód, używasz go i płacisz za używanie, to jaki sens ma ograniczanie sobie limitu kilometrów, jakie możesz przejechać?
Samochód jest po to, aby nim jeździć, kiedy jest potrzebny i kiedy się chce.
A nie po to, abyś wyliczał sobie, ile to możesz jeszcze przejechać bo jak przekroczysz, to wywalasz wór kasy.
Jak masz inne podejście, oczywiście Twój wybór i wola. Dla mnie samochód służy do jeżdżenia, nie do wyliczania kilometrów.
Kolega wyżej pisze o limicie 10 tysięcy km na Giulię Sprint. To daje na rok średnio po 833 km miesięcznie. No rewelacja. Bierzesz sobie Giulie Sprint, żeby stała potem w garażu i jeszcze za to płacisz. Ja nie jeżdzę jakoś specjalnie dużo, mam w rodzinie drugie auta, ale i tak wychodzi mi około 2 tys km miesięcznie, średnio.
Samochód służy do jazdy a nie do gapienia się na niego w garażu.
No ale... "masz Giulię Sprint", prawda:)?
Żeby to chociaż Veloce była :)