Napisał
Tomtrz
W samochodzie jest dokładnie to samo. Jak raz na nowiutkich zimówkach wyjechałem prosto na autostradę i przy pierwszym hamowaniu poleciałem jak po lodzie, tak już nigdy tego błędu nie powtórzę :D Pierwsze 15-20 km to jest kompletny dramat, kolejne kilkadziesiąt-100 jest po prostu słabo i nie można szaleć.
Zaraz azar będzie twierdził, że hamulców też nie trzeba docierać :D "zeszklenie" klocków też przechodziłem. Po demontazu nawet widać było, że jego powierzchnia jest błyszcząca i gładka, nie hamowało to prawie wcale.