Ja pisałem o używanych, bo na rynku używanych jeszcze nie ma TBi...
Printable View
Ja pisałem o używanych, bo na rynku używanych jeszcze nie ma TBi...
Pare dni mnie nie było a dyskusja toczy sie w najlepsze. Ale o to chodzi właśnie.
Ustosunkuje się do kilku wypowiedzi i kilka spraw wyjasnie.
Bedę się upierał (bo mam racje), że benzyna bronio się turbiną. Producenci po cos chyba te turbiny wprowadzaja. Jesli kogos rozsmieszam tym twierdzeniem to rozumiem, że jego zdaniem nie ma potrzeby stosować doładowania w silnikach benzynowych. Co innego sadzą decydenci w przemysle motoryzacyjnym. I nie ryzykowalbym stwierdzenia, że turbo benzyna zjada turbo diesla na śniadanie. Postaw obok siebie Golfa IV ARL i Golfa 1.8 T oba seryjnie 150 KM i przekonasz się kto z tego pojedynku wyjdzie zwyciesko. Swoim Leonem szedłem (a może nawet ciut lepiej) równo z Leonem 1.8 T 180 KM kolegi (shamowany na 179 KM). Dane techniczne to jedno ale często faktyczne osiagi są nieco inne. Leon czy Golf ARL robi niskie 8 do setki albo nawet wysokie 7. Po programie nawet wysokie 6. Co do wagi którys kolega zacytowal mnie i podal dane 156 1.8 Ts i 156 2.4 jtd a ja pisałem o Alfa Romeo 155 2.0 ts 16 v i seat leon fr 1.9 tdi 150 km i te auta maja bardzo zblizoną wagę.
Alfa 159 JTD 150 KM (która czasem ujeżdzam) jest od Leona sporo wolniejsza głównie z powodu wysokiej masy własnej, która zabija osiagi. Ale to i tak rakieta przy Vectrze C 2.2 147 KM (wolnossaca benzyna).
Co do tego co by było gdyby diesle nie miały turbin? Gdyby Babcia miała wasy to by była Dziadkiem. Tak jak pisałem turbodoładowanie w dieslu to standard a w benzynie puki co jeszcze nie choć powoli sie to zmienia więc nie ma co gdybać. Jesli mowa o dieslu to mowa jest o turbodieslu z bezpośrednim wtryskiem a jak o benzynie to tez wiadomo, że na wtrysku trzeba jednak dodac czy turbodoladowana czy nie.
Jak ktos jest nieprzekonany o konieczności stosowania doąłdowania w silnikach benzynowych prosze mi pokazać ile jest atrakcyjnych (czytaj o dużej mocy, wysokich osiagach, rozsadnym spalaniu i cenie) beznzynowych silników wolnossacych na rynku?
Już nawet Alfa nie ma praktycznie żadnego silnika benzynowego bez doładowania. O ciazkim klocu 3.2 by GM, który potrafi łyknąć 20 l/100 nie wspomnę. Pisanie o silnikach wysokoobrotowych wiertarkach 1.8 w Hondzie czy Toyocie i porównywanie ich z 1.8 tdci Forda jest zupełnie bez sensu. Ile takich aut jeżdzi po drogach? A ile fokusów czy aut z jtd/tdi itd ? A propo Toyota Corolla z tym silnikiem dostała srogie baty od 1.9 tdi 150 km na programie kolegi i potem kierownik mówił coś, że założy kompresor i wtedy zobaczymy ale na gadaniu sie skończyło bo taka impreza to ok. 10 tys (a program 1-2 tyś)
Silnik benzynowy ma bezsprzecznie większe mozliwości niz diesel i nie ma co do tego wątpliwości. Dlatego min w motosporcie dominuje benzyna choć też nie do konca a Seat w WTTC pokazuje, że dieslem też można. Sport wyczynowy (nie mieszajmy do tego F1 na miłaość boską) to jednak zupełnie inna bajka a moc dostępna "na każde zawolanie" pod stopą zwykłago kierowcy oraz niskie zuzycie paliwa to co innego. Jak się diesla nie sprowadzi na zbyt niskie obroty to od ok. 1700-2000 obrt. (w wiekszości przypadków) przyspiesza bardzo sprawnie bez konieczności redukcji. Pewnie wiekszość z Was wie jak nalezy jeżdzić i kiedy trzeba zredukować ale bardzo wielu kierowców niestety nie i bedą cisnąć wolnossacą benzyne od 200 obr. na 4 czy 5 podczas gdy ona naprawde zaczyna jechac np. od 4000. Jeżdziłem wieloma autamiw dieslu i benzynie i z mojego doświadczenia wynika, że diesel o porównywalnej mocy w "normalnej" jeździe jest o wiele dynamiczniejszy od benzyniaka. Proponuje wybrać się na alpejskie przełęcze załadowanym benzyniakiem i dieslem o podobnych mocach. W benzynie trzeba naprawde nieźle "rzyłować" silnik, żeby sprawnie jechać (nie pisze tu o jakiś V6). HDI 90 KM jest w takich warunkach duzo sprawniejsze niż 115 KM w benzynie. Sprawdzone osobiscie. Co do waskiego zakresu obrotów to jest to po części prawda ale trzeba wziąść poprawkę na przełożenia skrzyni biegów. Na niskich biegach faktycznie trzeba w dieslu się namachać lewarkiem ale od 4 nie jest źle. Leon na 5 rwał jak dziki od 90 do ponad 200 - w tym czasie w benzynie musiałbym używać 3 i 4 (a może i 5). Jak wprowadzałem Alfe ponad 4000 z zonka na pokładzie to często kończyło się to różnymi formami strofowania i niezadowolenia. A w Leonie luz bluz - tylko lekko w fotel wciskało ale subiektywnie jazda nie była wariacka. Dlatego w benzynie potrzebne jest doładowanie i w tym kierunku ida producenci. Silniki benzynowe sa również coraz bardziej oszczędne ale diesla nie maja szans przebić. Jak ktos rzeczywiście duzo jeździ to silnik diesla powinien być oczywistym wyborem. Tylko nie każdy zdaje sobie sprawe z kosztów serwisowania i mozliwościa wystapienia kosztownych awarii. To ryzyko trzeba wkalkulowac, zwłaszcza w przypadku aut uzywanych.
Silniki benzynowe beda również coraz bardziej kosztowne w serwisowaniu i podatne na bardzo kosztowene awarie - koszt wysokich technologii i cwaniactwa producentów.
Za kilka lat może okazać się, że obecnie produkowane diesle beda tańsze w serwisowaniu i bardziej odporne niż obecne turbobenzyny.
Sam zamierzam sobie sprawić mocna turbobenzyne (min. 200 km) ale nie zamierzam nia jeździć więcej niż 20 tys/rok. Zreszta niestety jeszcze nie teraz. Wracając do spalania to diesel ma ta przewagę, że nawet mocno ciśniety nigdy nie spali zbyt wiele (przynajmniej większość silnkiów tak ma). Leon w trasie nigdy nie spalił mi więcej 159 multijet pali średnio 6-6,5 l przy spokojnej jeżdzie (cykl mieszany). Na trasie na narty do francji (jazda powolna - drugie auto z boxem na dachu) - średnia 5,5 l z prawie 4000 km. Takie spalanie cieszy. Mój służbowy focus II 1.8 tdci 115 km palił mi średnio 6-6,5 l a wogóle go nie oszczędzałem max to bylo 7. Focus 2.0 tdci 136 km kolegi z pracy (służbowy) nie pali średnio więcej niż 7,5 a noge to on ma ciezką (tzw. pedal to the metal). Benzyna 2.0 l spokojnie łykneła by przy jego jeździe 13 l. Przykładów mozna mnożyć. Benzyna tez potrafi byc oszczedna (np. megane II 1.6 113 km pali średnio 7 l) ale trzeba sie pilnować. A jak ktoś lubi obroty i fun to zaplaci pod dystrybutorem przykładowo zamiast 8 l/100 (jazda ekonomiczna) 10-11 (jazda dynamiczna) do nawet 13-14 l(jazda tzw. sportowa). a w dieslu zamiast 6l/100 spali 7 no może skrajnie 8l/100 km (choć zdarzają się niechlubne wyjątki).
Generalnie wiekszośc moich znajomych przesiadła się jakiś czas temu na diesle lub posiadaja jednoczesnie 2 porównywalne auta. Oto ich opinie :
-Astra III 1.6 115 km jest zdecydowanie mniej dynamiczna od Hyunadi i 30 crdi 115 km.
- Focus tdci 109 km jest szybszy niz almera 1.8 116 km
- octavia II 1.9 tdi 105 km jest dynamiczniejszy niz megane II 1.6 113 km
- avenasis 2.0 d 116 km jest mocniejszy niz almera 1.8 116 km
- partner II hdi 90 km jest dynamiczniejszy w codziennej jeżdzie niż nubira 1.6 106 km
- focus 1.8 tdci 90 km jeździ lepiej niz focus 1.6 100 km w benzynie
To subiektywne odczucia właścicieli, z których większość jeździ "normalnie" tzn. w miare wczesnie zmienia biegi i nie kręci silnika.
Charakterystyka silnika doładowanego (zarówno diesel jak i benzyna) jest taka, że stosunkowo wysoka moc jest dostępna przy stosunkowo niewielkich obrotach. I w tym tkwi przewaga doładowania bo moc jest dostępna " na każde zawołanie".
Testy elastycznosci sa wypatrzone bo jak można na VI przyspieszać od 80 z gazem w podłodze? W wielu silnikach obroty sa zdecydowanie za niskie - turbina nie tłoczy a silnik przezywa katusze( Można utrzymywać 80 km/h ale delikatnie operujac gazem i broń Boże nie pod góre!!!). Dlatego pojęcie elastyczności odnosi się wg. mnie do zdolności przyspieszania z "normalnych" "ekonomicznych" obrotów. np. od 60-70 na IV czy od ok. 80-100 na V. Tu przewaga silnika doładowanego jest bezsprzeczna. Spory moment to wieksza moc na kołach i sprawniejsze przyspieszenie.
Nie jestem zwolennikiem diesla tylko jestem zwolennikiem dobrych, mocnych i ekonomicznych silników. Dla oszczędnosci wybieram diesla dla funu benzyne ale z turbina (no ewentualnie wysokoobrotowa wiertarke ale nie do jazdy na co dzień).
No nie wiem czy Wy udajecie czy nie. Przeciętny Kowalski nawet nie ma zamiaru redukować przy wyprzedzaniu i jemu jest na rękę wyprzedzać od 80 na 5tym biegu bo nie jest wyścigowym wariatem i nie będzie redukować do 3ki bo po co ma szarpać całym samochodem że można sobie głowę urwać, silnik ma wyć jak już by z ramy miał wyskoczyć, po co samochód ma palić więcej, po co w ogóle sobie tym głowę zawracać, tylko po prostu dodaje gazu i wyprzedza. Ba, sam mimo że mam 1.4 to tak wyprzedzam i to od 2000tyś obrotów na 5tym! Dlatego lepiej jest mieć dobry dół niż górę z której korzysta się raz w roku ;) Ropniaki to zapewniają dzięki turbo, chociaż obecnie TBi znów dochodzą do głosu po 20 latach przerwy i chwała i za to (Polo G40, Uno Turbo, Punto GT, GTV V6Turbo)
Mam rozwiązanie na wszystkie Wasze problemy zwiazane z elastycznością silników benzynowych... mianowicie powrót do silników 8 zaworowych ze zmiennymi fazami rozrządu np taki jak mój :D (ładnie ciągnie już od 2krpm)
Wszystko zależy od sytuacji. Jadąc np. 100km/h spokojnie można wyprzedzać na 5 biegu inne auta które jadą wolniej lub z podobną prędkością przy lekkim muskaniu gazu w przypadku gdy ruch jest mały. W innej sytuacji gdy jest spore nasilenie ruchu z naprzeciwka i np. 3 ciężarówki, 2 poldki poprzedzające, co chwila najeżdżający passat na tyłek to wrzuca się 3 i ogień. Nikt tu nie każe piłować ile się da. Głowę w dizlu też można sobie urwać od tego wielgachnego momentu;-)
Miałem kiedyś takie cudo a nawet jeszcze bardziej archaiczne - corsa 1.2i + tylko 4 biegi a brat fiestę xr2i 1.6 8v i się świetnie jeździło! Szczególnie fordem, po prostu bajka. Zwykły skręt na 4tym biegu i od 1200 obrotów jechało jak szalone a jak fajnie gumy paliło :) Szkoda że już teraz takich benzyn nie robią - proste jak budowa cepa bo nie ma się co popsuć, może i słabe jak mało co na świecie ale ciągnie od dołu i nawet fajny dźwięk to miało ;) Ale kiedy to było, teraz technika poszła na przód i obroty falują, jakieś czerwone marchewki się świecą i inne cuda niewidy :P
Ale ja właśnie napisałem od 80-100 na V. Tylko w testach często jesy 60-100 na V czy 80-120 na VI a 80 na VI może oznaczać w wielu dieslach ok. 1500 obr a to zdecydowanie za mało. Od 2000 w dieslu (lub doladowanej benzynie) jest ok. a w benzynie to zależy. W 8 zaworówkach faktycznie dół z reguły jest stosunkowo dobry i można przyspieszać od niskich obrotów ale z 1200 obr to bez przesady chyba, że chce się popsuć silnik. Jadąc 80 nie ma potrzeby redukować do 3 żeby sprawnie przyspieszyć ale nie nalezy tego robic na VI a tak się mierzy elastyczność w testach niestety i o tym pisze. A przeciętny Kowalski faktycznie nie lubi redukować dlatego w silniku doładowanym poczucie mocy będzie zdecydowanie wyższe i jazda z takim silnikiem będzie dynamiczniejsza.
Diesel czy benzyna w Alfie Romeo? Porównam na bazie Gt 1.9JTD z programem na 180KM i 400nm ojca oraz swojej 145 2.0TS 155KM i 170nm. Oba auta maja mniej więcej 130 koni na tonę. Elastyczność Gt masakruje, oprócz tego bez trudu można zejść do 4,5 l/100km na trasie, w dodatku 110tys. km bez awarii. Sam też zrobiłem tym autem tysiące km. i wiem jaka to wygoda na trasie mieć taki moment pod butem.
Mimo to, decyzja zapadła, że dieslom już dziękujemy. Gt idzie na sprzedaż a kolejny samochód TYLKO w benzynie. Powód? Oczywiście nie bez znaczenia jest fakt, że diesel w coupe jest raczej nie na miejscu. Dźwięk jak portfel żula a generalnie, im ładniejsze auto, tym bardziej klekot psuje efekt, no i te chmury dymu jak z ciężarówki... Rzecz w tym, że obaj uważamy że jazda 145 2.0 TS o niziutkim momencie obrotowym, daje więcej frajdy niż GT Jtd. Wkręcanie się na wysokie obroty, reakcja na gaz + brzmienie (wspomagane wydechem) a nawet zapach spalin dają zupełnie inne doznania. Raz na rok do czerwonego pola? Przeciętny Kowalski nie lubi redukować? Co to za wynurzenia?! Jak przynajmniej raz dziennie sobie nie zakręcę do czerwonego pola to jestem chory, po to te silniki stworzono. A przeciętny Kowalski to niech się trzyma z daleka od Alfy. Silniki benzynowe mają w sobie to COŚ, czego nie ma żaden diesel i nie da się tego zrekompensować niższym spalaniem a nawet ogromnym momentem. Oprócz tego benzyniaki bywają praktyczniejsze, np duużo szybsze osiąganie optymalnej temperatury.
Podsumowując, ucieszył mnie fakt, że na niedawnym Centenario w Mediolanie na Monze nie wpuszczali klekotów:)
Gdy wprowadzali diesle do AR, wielu koneserów i purystów wołało: "Cuchnące łapy precz od Alfy!" Ja do nich nie należę, ale na diesla w Alfie się nie zdecyduję, choćby przewyższał benzynę dynamiką i mniej palił.
Racja ziomster, sorry, że przyatakowałem, ale myślałem, że rozmawiamy w zakresie Alfy Romeo, poza tym Kowalskich tu raczej nie ma:D
Dobrze prawisz Mikkey. Reakcja na gaz w benzynce to jest to, zapomniałem o tym.
Wiele osób tez zapomina, że moment podawany przez producenta to moment na wale silnika, który jest redukowany poprzez skrzynię biegów, a ta redukcja w dieslu jest znacznie większa niż benzynie. Popatrzcie na przełożenia skrzyni przekładniowej.
A.Krystian, Ty porównujesz moc silników, ja porównuję to że diesel ma większą pojemność i turbo. Jeśli porównasz benzynę z turbo i odpowiednio większej pojemności to zje tego diesla, bo moc będzie stanowczo wyższa. Dla mnie punktem wyjścia jest pojemność i turbo bo ich wypadkową jest moc, a nie odwrotnie.
Ja na szczęście nie mam tych problemów o których tu mówicie.
Problem redukcji odpada- robi to za mnie ZF.
W zasadzie... dźwięk jest połączeniem obu silników- 12v klekocze delikatnie (mechaniczne popychacze zaworowe) na niskich obrotach, ale jak już się wkręci to dźwięk po prostu jest nie do opisania(na uwolnionym wydechu wszakże ten silnik ma pawel olszewski) i nie trzeba do tego jakiś grających końcówek- ten silnik tak po prostu brzmi.
Poza tym 3.0 i kiepawe 180KM, ale 60KM z litra to tzw bezpieczna moc i silnik nie jest nadmiernie wysilony. Co za tym idzie spadek mocy jest nieodczuwalny i przy wymianie olejów i pasków na rzekomą awaryjnośc nie ma co liczyc.
Jako, że do pracy w linii prostej mam 100 metrów to z rachunku ekonomicznego nie opłaca mi się nawet rower- bo to tak blisko że szkoda by go było trzymac w komórce i jeszcze się przejmowac jego obsługą.
Dla osiągów? Pff są mocniejsi .
Dla komfortu? Eee... to nie XM
Wóz posiadam dla czystej przyjemności. Ot, żeby nie prosic się rodziców o klucze jak będę chciał gdzieś wyskoczyc, albo żeby inaczej pastwic się nad wolnym czasem niż bic pianę na forum, tudzież łazic gdzieś po jakiś imprezach jak wszyscy w weekend.
I takiego beztroskiego posiadania samochodu życzę każdemu.
To się temacik trochę rozkręcił!
Ja też dołożę swoje 3 grosze wobec tego. Moja pierwsza AR to była 146 1,4TS i gdyby nie moja niewiedza na temat tych silników (były to lata 2001-2004) to pewnie by mnie mniej nerwów i pieniędzy kosztowało użytkowanie benzynowca.
Teraz już nieco więcej wiem w temacie tej marki i w związku z powyższym z sentymentu i potrzeby serca zakupiłem sobie po długich poszukiwaniach 146 Ti... Jest to niejako drugie auto w domu ale dla mnie stało się pierwszym. Dźwięk tego silnika, stosunek mocy do wagi i zawieszenie dają taką mieszankę, że jak tylko gdzieś jadę to wybieram tego pochłaniacza PB98 i nie liczę, że 100km kosztuje mnie prawie 2 razy drożej niż w rodzinnej 156 JTD.
Wrażenia z jazdy i miny innych uczestników ruchu są bezcenne a i dawka adrenaliny jest potrzebna dla "zdrowotności". Choć muszę przyznać, że ten silnik wymaga trochę intensywniejszej opieki to jednak nie są to jakieś ogromne koszty i przy odrobinie wiedzy i dbałości o szczegóły można się nim nacieszyć.
Co do redukcji i wkręcania silnika na obroty to najlepsze jest przerażenie pasażerów, jak do wyprzedzania przy np 70km/h wkładam 2 i jazda pod czerwone.
Oczywiście są też auta o podobnych lub lepszych osiągach ale żaden z nich nie zaraził mnie tak, jak AR około 10 lat temu.
Tak własciwie to chyba nie tyle alfy co ogólnie benzynowe silniki o dużych pojemnościach są na wymarciu w europie. Można podziekować za to normom emisji.
Porównujemy to co jest/było dostępne na rynku jeśli szukamy odpowiedzi na pytanie zadane w temacie. 156 benzyny turbo nie było a 159 jest dopiero od roku. Nie rajcuje mnie do ilu obrotów dokręca się JTD czy JTS ważniejsze że takie 1.9JTD/150KM robi setkę szybciej niż 1.9JTS-160KM o elastyczności i spalaniu nie wspominając (ktoś tu pisał niedawno że ciężko mu zejść poniżej 9l w trasie). Nawet taki 1.9 120KM od 0-100 jest wolniejszy o zaledwie 1.3 s.
Na razie daje radę. Olej w skrzyni zmieniony, synchronizatory ok a poza tym przy 70 na 2 ma "dopiero" 5000 RPM a jak wiemy wtedy już jest dobra zabawa. Właśnie to piszczenie jest bardziej niebezpieczne bo przeciążenie są ogromne na wszystkich podzespołach ale pamiętam, że nawet moje Tipo 1,4 (78KM) pięknie piszczało nawet z 2 na 3 przy oponach 165/70/14:)
---------- Post dodany o godzinie 00:56 ---------- Poprzedzający go post został napisany o godzinie 00:39 ----------
Moja 156 SW o mocy 158 KM i 345 Nm robi setkę w 9 sek (mierzone aplikacją z GPS) a waży 1350kg. Znajomy ma 156 2.0 TS 155KM i tą samą prędkość osiągam tym autem po 8,1 sek... Różnica wagi to tylko 40 kg i w zasadzie ginie w momencie gdy ma bak bardziej zatankowany. I nie jest to kwestia tylko mocy ale przełożenia skrzyni.
Żaden JTD nie zamknie na 2 biegu 100km/h a TS oraz JTS jest to w stanie zrobić więc nie wiem skąd Ty masz takie dane. Natomiast np manewry wyprzedzania JTD "popełnia" bezbłędnie i np przyspieszenie od 80-120 na 4 zajmuje mi 6 sek w JTD a TS sedan robi to na 3 w 6,8.
Porównywać można by bez końca a prawda jest taka, że po tych rasowych benzynach zostaną nam tylko opowieści i ewentualnie filmiki.
Belfrowi chodziło zapewne bardziej o np ochronę środowiska. prawda jest taka że auta najfajniej jeździły na gaźnikach - ile silnik potrzebował benzyny tyle sam sobie brał - nie było bezpośrednich wtrysków, katalizatorów itp.; wtedy samochody rasowo jeździły i brzmiały...
Dokładnie o to mi chodziło.
Natomiast co do trwałości to wszystko zależy od użytkownika. Jeśli ktoś zarzyna silnik na zimno, oszczędza na oleju, paskach, itp to zawsze będzie miał powody do narzekań.
Ja alfą 146 1,4 TS zrobiłem prawie 200tyś i oprócz problemów z rozrządem (tu akurat mechanik się nie popisał) nic ponadplanowego w niej nie robiłem przy silniku.
Nadmienię tylko, że nawet przy tym przebiegu, licznikowe 205km/h nadal jechała i nie było na nią bata w tej klasie pojemności.
No skoro w WTCC i Le Mans już od dawna śmigają klekoty, a w F1 ma być 1,5 litrowe turbo, to co byście powiedzieli, gdyby Fiat poszedł za ciosem i zaserwował 0.8 V2 MultiAir TB biturbo (1 sprężarka na 1 gar) w następnej generacji Giulietty Sprint GTA? :) Ale poleciałem... zaraz się posypią gromy, że się nie da... itp. itd., ale to tylko moje marzenie, żeby w tym eko-szaleństwie znaleźć gdzieś niszę "normalności" :P
Nie ma się co oszukiwać, era prawdziwej motoryzacji w której za cechy auta odpowiadał konstruktor a nie księgowi się skończyła, teraz "wszystko marność" jak mawia mój dziadek, księgowi i ekolodzy narzucają nam czym mamy jeździć ...
Cieszę się że dane mi było zasiąść za kierownicą Lancii Delty HF Integrale, że dane było poznać smak prawdziwej włoskiej V6tki bo niestety ale lada dzień i o nich bedzi emożna zapomnieć ...
Moim zdaniem diesle w sporcie pojawiły się GŁÓWNIE dla promocji komercyjnych klekotów, które na rynkach, gdzie jest wielu fanów sportów motorowych sprzedają się świetnie. W końcu samochody te nosiły ogromne znaczni HDI, TDI itp. A w takiej Francji, czy Włoszech diesle to potęga sprzedaży, nawet jak ostatnio przeglądałem sobie oferty Fiata 500 to we Włoszech dominują 1.3 MJT...
Ale tak, jak to parę wątków temu ktoś wspomniał - benzyna zaczyna się odgryzać, po zyskaniu turbo, PSA ma już swojego THP, diesle zyskały tylu zwolenników, że przez wiele lat będą jechać na opinii, to trzeba podkręcić sprzedaż tych turbobenzyn :D
OT taka moja teoria spiskowa o lobbingu i product placement w motorsporcie :D
W kwestii tej szeroko pojętej ekologii też jest trochę paradoksów dowodzących bezsens niektórych rozwiązań.
Np Toyoty Prius pierwszej generacji były do USA transportowane tylko z Japonii statkami. Koszt tego całego frachtu był tak duży i zużycie paliwa przez te statki było na takim poziomie, że te auta dopiero po 60 tyś km zaczynały rzeczywiście w minimalny sposób oszczędzać środowisko naturalne...
Ale Amerykanom da się wmówić wszytko. Poza tym to auto było (i jest do tej pory) bardziej gadżetem pokazującym innym, jacy to oni nie są ekologiczni. Jakaś amnezja ich dopadła bo nie pamiętają, jak do niedawna auta o pojemności poniżej 3.0 były traktowane z ironią i jak to nikt się u nich nie przejmował spalaniem paliwa niskooktanowego.
Więc gdyby każdy z tych "zielonych" się zastanowił ile prądu zużywa niepotrzebnie i ile przez to się spala węgla, i zużywa uranu to nie czepiali by się motoryzacji, tylko siedzieli na sedesie po ciemku! Zresztą demonizowanie roli motoryzacji, jako głównego źródła Co2 w powietrzu to lekka przesada.
Polska niby ma bardzo duże zużycie węgla przy procesie produkcji energii ale dlaczego nikt nas nie pochwali, że mamy jeden z większych odsetków aut napędzanych jakże ekologicznym LPG?!
Jedno jest pewne, my nie zmienimy decyzji koncernów i jedyne co można zrobić to pochować te V6 i TSy do garażu żeby za kilkanaście lat można było się przejechać w niedzielę pod kościół tudzież inne Tesco.
Dobrym komentarzem do tej sytuacji jest film nakręcony prze redakcję TopGear. Clarkson w niewielu słowach daje do zrozumienia, że era super-aut już się kończy a atmosfera samego filmu oraz utwór "An Ending" słyszalny w tle jest pomieszaniem refleksji z zachwytem nad tymi autami. http://www.youtube.com/watch?v=rgZlpRdQlRI
Obawiam się, że jeszcze kilka lat i wszelkie auta "nieekologiczne" zostaną obłożone odpowiednio wysokimi opłatami przez unię,bo już powoli do tego się przymierzają. Oby tylko nie wymyślili czegoś co uniemożliwi normalne korzystanie z nich. Biznes musi się kręcić.
w nowym Autoporadniku ciekawy test salonów sprzedaży samochodów. Przy okazji wiele informacji na temat zasadności kupowania diesli. Wyłania się z tego jeden ale spójny obraz: diesla NIE WARTO kupować, jako samochodu do miasta albo samochodu na przebiegi poniżej 40-50 tys km rocznie. Szczególnie dotyczy to nowych diesli. Poczytajcie, wyciągnijcie wnioski, polecam.
Kto jeździ ponad 40 tys rocznie? Poza przedstawicielami handlowymi. Ja teraz w 16 dni zrobiłem 7 tysięcy ale przez najbliższe pół roku zrobię pewnie tyle samo:) Przeciętny kierowca jeżdzi od 10 do 20 tys rocznie.
I kupując diesla, potężnie przepłaca per saldo. Mimo, że wydaje mu się, ze jest odwrotnie (ach, ten zasięgh na baku, ach to mniejsze spalanie).
Niestety boję się tego samego, nie trzeba daleko szukać, wystarczy poczytać jak opodatkowane są duże pojemności i emisje spalin np. w Szkocji.
Mam znajomych którzy wyemigrowali właśnie w tamte rejony, czasem wpadają do Polski na święta w odwiedziny, za każdym razem gdy są u mnie Piotrek zabiera mi kluczyki od Alfy chociaż na paru kilometrową przejażdżkę, pierwszym razem zapytałem go dlaczego nie kupi sobie tam na miejscu Alfy z V6 jak powiedział mi ile by płacił podatku czy tam ubezpieczenie za tą pojemność i norme emisji EURO1 to się za głowę złapałem, no i chłopina pomyka niestety Nissanem Almerą w młodym roczniku z 1.6 pod maską.
Mam nadzieję że u nas mnie te czasy jeszcze nie dopadną a jeśli tak no cóż ... wyrejestruję moje 156 i schowam w garażu ... a od święta wywiozę na lawecie na tor poupalać :D
Najlepsze jest pier****nie (bo inaczej nie można tego nazwać) o potrzebie instalacji StartStopów, filtrach DPF/FAP i innych tego typu szajsach i projektowanie auta na 250-300kkm/6-7lat. Jakoś nie chce mi się wierzyć że jest to bardziej ekologiczne od np starego Volvo które swoje nakopci, ale można nim jeździć przez 30 lat.
Nóż, albo nawet maczeta się w kieszeni otwiera patrząc na kierunek w którym to wszystko zmierza.
Pozostaje nam czekać aż będziemy jak Flinstonowie nogami zapychać... i za każdego puszczonego bąka podatek płacić będziemy. Szkoda słów.
Nowej JTDm 156 bym nie kupił nigdy i tutaj potwierdzam co piszesz ale teoria, że diesel nie jest bardziej ekonomiczny ma się nijak do realiów. Ja mam dwie alfy o podobnej mocy i mimo, że benzynowa jest wiele lżejsza to pali od 8-10L a diesel około 6-7,5 (w trasie nawet poniżej). Więc nie trzeba 40tyś rocznie, żeby zaoszczędzić.
Zaraz się znajdzie argument, że JTD trzeba częściej serwisować tylko niby czym to ma być spowodowane? Owszem Filtry DPF są upierdliwe i ich obsługa lub usunięcie jest kłopotliwe i kosztuje dużo ale to problem nowszych konstrukcji. Zawór EGR też jest uciążliwy ale niektóre silniki benzynowe też go mają a w przyszłości pewnie będzie obowiązkowy dla utrzymania norm spalin. Za to kto ma TS'a lub V6 to wie, że też trzeba w nich nieraz coś grzebnąć, żeby były bezawaryjne.
Ostatnio vw bardzo nagłaśniało oszczędność TFSI. Szkoda tylko, że realia są inne. Często jeżdżę Passatem B6 2.0 TFSI i trzeba się dobrze natrudzić żeby zejść poniżej 13 litrów w mieście a na trasie nigdy mniej jak 9,5 nie spalił...
Nie miałem okazji jeździć dłużej alfami i fiatami z turbodoładowanymi silnikami benzynowymi (poza przejażdżką 159 TBi) ale ponoć dużo lepiej im to wychodzi niż vw czy audi i jeśli rzeczywiście tak jest to pewnie się będziemy przesiadać z "turbo-traktorów" na "turbo-kosiarki".
Zresztą prawda jest taka, że silniki benzynowe są z zasady bardziej ekologiczne jeśli chodzi o zawartość substancji szkodliwych dla środowiska w spalinach i dlatego też nawet nie całkiem nowe konstrukcje benzynowe mają wyższe normy Euro niż silniki Diesel'a.