Miałem przypadek znikania płynu, co prawda w Mondeo, zawsze ubywało płynu do poziomu 2 cm poniżej minimum i tak już pozostawało. Zbiorniczek miał od spodu mikropęknięcia, śladów wycieku praktycznie brak. Po wymianie problem znikł.
Printable View
Miałem przypadek znikania płynu, co prawda w Mondeo, zawsze ubywało płynu do poziomu 2 cm poniżej minimum i tak już pozostawało. Zbiorniczek miał od spodu mikropęknięcia, śladów wycieku praktycznie brak. Po wymianie problem znikł.
ale kolega o ile sie nie myle napisal ze oblal test na CO2 w plynie chłodniczym czyli albo przepuszcza na uszczelce albo głowica ma pekniecia
Na wejściu powiem, że ja przerobiłem u siebie uszkodzony korek zbiorniczka wyrównawczego, a bałem się już że albo głowica pękła, albo przy nagrzewnicy wycieka (miałem mokry dywanik, jak się później okazało - tylko od skondensowanej wilgoci).
Jeśli jednak jesteś w 100% pewien, że głowica jest uszkodzona to dla mnie sprawa wygląda tak:
Pan "mistrz" przyjął od Ciebie samochód na naprawę. Jeżeli w tym momencie Ty mu nie powiedziałeś "jeśli to głowica, to niech jej remont robi firma X", a zamiast tego sam zlecił podwykonawstwo komuś innemu, to niestety ale za tą robotę on pośrednio odpowiada. Idąc dalej tym torem, trudno winić go za nieudaną naprawę. W tym momencie zakładam, że wszystko zostało zrobione dobrze (choć przecież, nie można wykluczyć że coś poszło źle, wszyscy jesteśmy wszak ludźmi).
Dalej, jeśli sama robota była dobra, to pan "mistrz" nie jest winny temu, że jest źle, bo swoją pracę zrobił dobrze. Winny (tak zakładamy) jest ktoś kto regenerował głowicę.
I teraz najważniejsze: Jeśli zakład który naprawiał głowicę, został wybrany przez pana "mistrza", to choć w tej sytuacji jest logicznie rzecz biorąc bez żadnej winy, to jednak ponosi on odpowiedzialność za to w jakim stanie finalnie jest samochód.
To analogiczna sytuacja dla mnie z tą w której wymieniona jakakolwiek część okazałaby się wadliwa. Nie wiem jak jest w branży mechanicznej, ale nawet przyzwoitość nakazuje żeby wymienić część na nową / sprawną i nie brać za to pieniędzy.
Z drugiej strony rozumiem, że pan "mistrz" może mieć wątpliwości typu:
- czy to na pewno głowica , a jeśli okaże się, że nie to czy klient zapłaci za robotę - to jest też pytanie do Ciebie.
- czy będzie musiał zapłacić też za materiały np szpilki, uszczelka etc. (raz założonych nie używa się ponownie), jeśli i tak robotę na dobrych x godzin będzie robił za darmo. (Marże na częściach nie są kosmiczne z tego co wiem i zwyczajnie konieczność zapłacenia za nie sprawi zwyczajnie, że do tej roboty "mistrz" będzie musiał dopłacić) Uważam, że w głównej mierze o to rozbija się sprawa unikania podjęcia się robienia tego jeszcze raz - te kwestie powinny być tematem Waszej wspólnej rozmowy - nie tylko z nim, ale też z podwykonawcą "mistrza".
Ciekawi mnie też czy brałeś rachunki czy robiłeś kolokwialnie mówiąc na lewo. Jak planujesz się z kimś sądzić to powinieneś mieć podkładkę, że coś w ogóle było robione.
Na Twoim miejscu zwyczajnie skontaktowałbym się z warsztatem, który regenerował głowicę i przedstawił im sytuację. Podkreślam jeszcze raz, ludzie są tylko ludźmi i popełniają błędy.
generalnie jest tak, ze jak mechanic robi naprawe, daje swoje czesci czy wybiera swojego podwwykonawce np do remontu glowicy, to odpowiada za to w pelni z tytulow gwarancji czy rekojmi. gorzej jest jak to zlecajacy naprawe przyniesie swoje czesci czy powie zrob glowice u tego czy tamtego, wtedy spara nie jest oczywista.
dlatego ja zawsze jak naprawiam daje mechanikowi wolna reke jesli chodzi o czesci - pytam go co moze zaoferowac I za ile z dobrych czesci I mowie, OK, to wezme to czy tamto (np tak bylo z tarczami, klockami czy wahaczami). mechanik narzuca na czesci swoja marze - tak jest drozej niz moglbym kupic w polecanych na forum sklepach czy na allegro o te powiedzmy 10-20% (niestety jak wymienialem sprzeglo+dwumas+wysprzeglik to przeplacilem przez to jakies 600zl), tylko jak cos sie zchrzani, to mnie to nie interesuje I na gwarancji mechanik mi to naprawia - nie ma zwalania ze czesc wadliwa czy ze musze zaplacic mu drugi raz za robote.
mialem taka historie wlasnie z wahaczem dobrych pare lat temu (jak ne wiedzialem ze TRW to crap). mechanik zalozyl TRW bo wybil sie swozen. za 2 miesiace po wymianie zaczelo niemilosiernie skrzypiec, ale tak ze az mi bylo wstyd jechac autem. oddalem na gwarancji, on zamowil nowy TRW wymienil, tamten oddal do reklamacji, za naprawe/ustawienie geometrii nie skasowal ani zlotowki, ani nawet nie mruknal niezadowolony.
jedyna rzecz z jaka jezdze swoja do mechanika to olej - u niego nie oplaca mi sie kupowac totalnie, ani nie bardzo ma jaki chce a I tak jak zamowi taki to dorzuci swoja marze I potem place za 5L 250zl co jest bez sensu.
kolego bobby rozumiem, że wątek jest długi ja nie piszę może z interpunkcją:) ale napisałem jak to zostało robione pan Tomasz Kuraś sam określił co trzeba zrobić i w jaki sposób, gdyby mi powiedział, że jest ryzyko z naprawą i on za to nie będzie brał odpowiedzialności to bym w to nawet nie wchodził, to on wskazał warsztat w którym była wykonana naprawa głowicy, to on zapewniał mnie cały czas, że na usługę mam roczną gwarancją co jak się okazało nie jest prawdą bo gwarancja jest na pół roku, to on w końcu powinien się zająć dochodzeniem powtórnej naprawy w warsztacie w którym zlecił wykonanie tej pracy i z którym jak mi mówił współpracuje od lat. Zaznaczam kasa nie grała roli miało być zrobione dobrze bo samochód nie był i nie jest na sprzedaż. Zastanawiam się co mogłem zrobić innego, i nic jedyny mój błąd to zaufanie panu Tomaszowi i danie wiary, że zna się na rzeczy. Dlatego też nie mam żadnych paragonów faktur ani nic bo gość tak jak napisałem fajny uśmiechnięty polecany a to, że nie mam faktur nie wynika z tego, że pan Tomasz mi policzył taniej nie pan Tomasz po prostu zrobił deal bo pewnie nawet tego w dochodzie nie ujął. Finał sprawy, zostałem całkowicie olany i przesłano mi sms namiary na warsztat który wykonywał usługę żebym sobie sam dochodził roszczeń to jest przecież jakaś porażka. Nie mniej jednak w dniu dzisiejszym poinformowałem pana Tomasza, że będę dochodził swoich spraw na drodze prawnej, więc byłem już dzisiaj u rzecznika praw konsumenta i zabieram się o walkę o sprawiedliwość. Nadmieniam, że mi nie chodzi nawet o odzyskanie kasy tylko o to żeby sobie pan Tomasz Kuraś nie myślał, że może sobie tak wszystkich w bamboko robić bez żadnych późniejszych konsekwencji. Jestem niezmiernie cierpliwym i upartym człowiekiem więc go poinformowałem, że jak będę miał po sądach latać rok to będę latał, jak pięć to będę latał pięć, jak nie znajdę sprawiedliwości w pierwszej instancji to się odwołam gdzie tylko można, a i zostało mi jeszcze grosza na opłacenie prawnika, rzeczoznawcy i kogo tam jeszcze trzeba będzie ( no i są jeszcze urzędy skarbowe może się zainteresują brakiem wystawianie faktur, paragonów za wykonaną usługę ) Pozdrawiam
popieram i kibicuje. tylko jesli chcesz rzeczoznawcow to wczesniej sam nie zdejmuj glowicy, pewnie musi to byc zrobione przy rzeczoznawcy + fotki.
to akurat mam ogarnięte ale dzięki za podpowiedź
Jeśli nie dał ci paragonu,faktury to poproś na piśmie o wydanie. To należy do jego obowiązków, wraz z ujęciem wykonanych prac, do sądu będzie w sam raz. Jeśli nie wyda paragonu, to zgłoszenie do skarbówki.
taki właśnie mam zamiar, może nie ma nawet warsztatu na siebie może na żonę syna nie wiem ale napisałem dzisiaj panu Tomaszowi ostatniego sms informując o zamiarze dochodzenia zadość uczynienia na drodze sądowej pisząc, że mi naprawdę nie zależy na zatruwaniu komukolwiek życia no myślałem, że się może zreflektuję ale nie nic. No to dobra będziemy się bawić ja już więcej nic nie stracę ale on i owszem niech zobaczy jak to jest ale to na własną jego prośbę.
Współczuję Kolego problemów z autem, ale zachowałeś się jak jeleń. Wybacz, bo naprawdę nie chcę kopać leżącego, ale... zlecasz coś człowiekowi, którego nie znasz, robisz to bez rachunku. Jeśli już tak, to wypada podzielić się górką z podatku na pół. Ja wszystko robię wyłącznie na rachunki i z zasady omijam miejsca gdzie jest inna praktyka (a przynajmniej taka gdzie propozycja takiego rozwiązania nie wychodzi od klienta). Po prawdzie mógłbym zrobić wyjątek dla warsztatu w którym obecnie serwisuję, ponieważ mam do niego pełne zaufania (które zostało wypracowane), ale chyba żadna ze stron i tak nie jest tym rozwiązaniem zainteresowana.
Wracając do sedna - to trochę tak jakbyś chodził z transparentem "orżnij mnie". Lekcja na przyszłość dla Ciebie i tych którzy mogliby zrobić podobnie.
Duży plus dla Ciebie, że szczerze opisałeś jak to wyglądało. Mam nadzieję, że to wszystko zakończy się pozytywnie.
PS. nie bierz tego co napisałem zbyt personalnie.