Toć Ci mówiłem, że autko po incydencie i sprzedawca się przyznał. Twierdził nawet, że ma ocenę rzeczoznawcy o którą poprosiłem, ale nie dostałem :P
Co do przebiegu - hmmm, podobno serwisowana do końca. Więc albo ma lewą książkę, albo mając na myśli "koniec", sprzedawca miał na myśli ostatni przegląd... rok po zakupie.
Tak czy siak - od początku auto traktowałem z przymróżeniem oka i raczej jako ciekawostkę. Zwłaszcza, że sprzedaje je komis. Skoro już na starcie kosztuje 24 kafle + VAT, to jego rynkowa wartość oscyluje pewnie w graniach 15 000-20 000. Wiadoma rzecz, że komis też musi zarobić, a to przekłada się na jakość.
Nie wiedziałem, że auto jest z leasingu. Nie wierzę, że w bagatela 6 lat prześmigało zaledwie kilkadziesiąt tys. km...
W Sieci nieciekawe opinie o kręceniach liczników...