Lubin, Dolnośląskie. To niemal jak Swarzędz, Gubin, Pleszew, Radom, czy Płock ... :-)
PS: jakby ktoś zapomniał to niech obejrzy to (pewnie było, ale warto przypominać)
http://tvnplayer.pl/programy-online/...959,11341.html
Printable View
Lubin, Dolnośląskie. To niemal jak Swarzędz, Gubin, Pleszew, Radom, czy Płock ... :-)
PS: jakby ktoś zapomniał to niech obejrzy to (pewnie było, ale warto przypominać)
http://tvnplayer.pl/programy-online/...959,11341.html
Cytat:
Lubin, Dolnośląskie. To niemal jak Swarzędz, Gubin, Pleszew, Radom, czy Płock ... :-)
Gniezno Panie ! Gniezno i Piła :)
Pozdrawiam
... o tak, dodałbym jeszcze Ostrzeszów i Kutno :-)
Z drugiej strony, to bardzo pod górkę mają uczciwi prywatnie sprzedający (nie handlarze itd) z tych miejscowości.
PS: a padłem przy jednym z ogłoszeń, gdzie nazwa miejscowości to Lipno (może jakość produktu?) czy Ryczywół (to ten, kto kupi tam auto?)
dobra - kończę ten OT :-)
Tu macie okazje. http://otomoto.pl/alfa-romeo-159-2-4...C27703966.html
Q4 2008 z przebiegiem 108 tys za 32 netto. Takie rzeczy tylko w naszym kraju. A potem płacz i zgrzytanie zębami.
Jedynie przebieg do zbadania. Widać po aucie że włoski szuszfol nim jeździł. Do poprawek lakierniczych. Czyli dolicz ze 3 tysiące i już zrobi się 43 brutto.
Po przeanalizowaniu wszystkich faktów , przyznaje , że to tanio. Zobaczymy co nam vin powie
Poniżej (linki) Q4, ale przed opłatami
http://szukaj.pl.mobile.eu/samochod-...170743218.html
http://szukaj.pl.mobile.eu/samochod-...171250085.html
a tu ceny z innej półki:
http://szukaj.pl.mobile.eu/samochod-...173592711.html
http://szukaj.pl.mobile.eu/samochod-...173339309.html
O ile stan np. silnika może być zbliżony, o tyle pewnie te tańsze to po mocniejszych przygodach, te droższe to po ewentualnie niewielkich, parkingowych zadrapaniach.
takie po 80 tysi też są.
Za te pieniądze co rzeczone Q4 z 2008 roku można szukać dobrego egzemplarza z 2006roku z motorem 2.4 i napędem na przód.
NIE MA okazji, tym bardziej w przypadku takiego auta które normalnie winno kosztowac ok >60kpln; ktoś kto się łudzi że zrobił interes będzie potem pluć sobie w brodę jak w tym przypadku:
http://www.facebook.com/media/set/?s...type=1&theater
To tez była okazja tańsza kilka tyś względem ceny europejskiej/giełdowej wg wyceny rzeczoznawcy itd - teraz tą różnicę z naddatkiem w naprawę trzeba będzie wsadzić
e tam, 60 tysi powiadacie za 2008 z 2,4 ropniaka ?,
przeciez ludzie wierza w american dream ;)
http://otomoto.pl/alfa-romeo-159-2-4...C25294775.html
41900 zl :P
Ładnie ktoś umoczył :O
teoretycznie moglbym pojechac auto obadac, ale szkoda sensu jak dla mnie, nie chodzi nawet o spalone paliwo ale o czas ktorego chronicznie brakuje :(
Poza tym stanie w warszawskich korkach bezcenne :(
Poza tym i tak teraz nie bede kupowal :P
Pytanie tylko w jakim stanie auto przyciąga kolega z Krakowa, a w jakim stanie handlarz? I jak wygląda naprawa/serwis ściągniętego auta...
Handlarz potrafi wymienić niektóre elementy na używane czy z rozbitka, a potem są problemy jak ktoś zacznie jeździć autem.
Jasne. Ale ja np. kupiłem moją od "handlarza" (każdy sprzedający używane auta jest handlarzem) i po 15 000km jestem bardzo zadowolony. Zanim kupiłem obejrzałem z 10 innych egzemplarzy i niemal w każdym coś nie trybiło. Jedno autko miało np. na liczniku 108 000km, 105 000 ostatni wpis w książce serwisowej, a po win... 186 000 km i to 2 lata wcześniej... Ale i cena tej maszyny była "okazyjna.
Do czego dążę. Za 40 000 można już kupić 159 i to 2.4. Co innego jak wrzucają tu ludzie linki do ogłoszeń za 23 000zł. Wtedy oczywiste jest, że coś nie halo. Ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność- 4 dychy wystarczy żeby kupić względnie dobre autko. Choć oczywiście kwota nie daje żadnej gwarancji.
Ale ja nie napisałem nigdzie że za 40tyś nie kupi się 2.4
Taka jest "zabawa" w auta używane:
NIGDZIE NIE MA SIĘ ŻADNEJ GWARANCJI
... a podejrzeń (nawet tych niedorzecznych) jest masa.
Jedynym - rozsądnym wyjściem, jest minimalizacja ryzyka i wątpliwości, a każdy mądry wie, że najlepiej uczyć się na błędach innych i korzystać z doświadczenia również.
Wyjście jest więc proste: jeżeli ktoś poleca jakiegoś sprzedawcę, to może warto się do niego zwrócić?
Skoro 99% osób na forum Alfy, mówi, że za 23 tysie, to nic dobrego się nie kupi, to może warto zwrócić na to uwagę?!
Każdy chciałby jeździć 2.4 JTDm Q4 w wersji TI z 2010 roku i dać za nią 35 000 zł. Problem jest w tym, że "co tanie to drogie" - to powiedzenie wyjątkowo często sprawdza się w odniesieniu do "okazji z internetu".
Też kiedyś zabawiłem się w okazję z allegro i niestety do samochodu za ~30 000 zł, dołożyłem prawie 15 k !!, więc wiem co mówię.
Pozdrawiam
Jeżeli dołożyłeś na naprawę/wymianę dwumasy i sprzegła, skrzyni biegów, regeneracji wtrysków, wymiany wahaczy, regeneracja maglownicy kierownicy, to nawet gdybyś kupił za 40 tyś, to też całkiem niedługo by Cie to czekało ponieważ:
Wyższa cena zakupu daje większe prawdopodobieństwo, że grubsze naprawy pojawią się później, niższa, że te naprawy trzeba zrobić już teraz (plus jakieś niespodzianki od handlarza).
Ty już naprawiłeś i wiesz co masz (jak dobrze naprawione, to się nie zepsuje tak szybko ponownie)
PS: niektórzy mają szczęście i kupią za 28tyś i nic nie będzie się działo, ktoś inny kupi za 45 i będzie to skarbonka ... Oprócz ceny czy doboru osoby od której się kupuje, liczy się też szczęście.
Oj i to jest (wiem z doświadczenia), najgorsze nieraz podejście do tego typu złomów: No! Teraz to już nie ma co się zepsuć, bo wszystko zrobiłem! - guzik prawda.Cytat:
Ty już naprawiłeś i wiesz co masz (jak dobrze naprawione, to się nie zepsuje tak szybko ponownie)
Zabawa w samochody powypadkowe, zaniedbane z "prezentami" od handlarza, to studnia bez dna, a nie "zrobienie czegoś i pewność, że autko teraz jest igłą".
Ciągle padająca elektryka, kolejne podzespoły (włożone przez handlarza z innego szrota do powypadkowego), nie wie ten kto nie przeżył ;)
Dlatego też zawsze będę odradzał zakup samochodu na zasadzie -> kupić tanio + dokładać i będzie lux. Sto razy bardziej wolę kupić samochód drożej, ale w 99% na oryginalnych podzespołach, w którym faktycznie - będę musiał wymieć kiedyś może sprzęgło,ale będę miał świadomość, że auto jest i było eksploatowane prawidłowo.
P.S. W samochodzie o którym mowa (nie jest to Alfa), robione były:
- turbina (regeneracja)
- czyszczenie intercooler'a
- uszczelka pod głowicą
- poziomowanie reflektorów ksenonowych
- sprzęgło + dwumasa
- potencjometr pedału gazu
- chłodnica klimatyzacji
- wyciek oleju ze skrzyni biegów
- pęknięty zbiornik płynu chłodniczego
- uszczelka na klawiaturze zaworów
W kolejce stoi jeszcze robienie układu dolotowego, wtrysków itd. - więc mimo wszystko, jest jeszcze trochę rzeczy, które mogą "paść" i tanie nie są ;)
Do tego "bujanie" się po warsztatach praktycznie co tydzień... Znajomi się śmiali już, że auto odstawiam do pit-stopu, albo, że kupiłem je na spółkę z mechanikiem :)
Pozdrawiam
Wychodzi na to że żeby mieć gwarancję to trzeba by jechać osobiście po samochód np. do Włoch - oczywiście do firmy leasingowej, bo nie oszukujmy się, ale te auta są flotowe i przebieg będzie duży. Kupić za nie małe pieniądze - pomijam fakt że handlarz biorąc 6 aut płaci mniej. Ale bierzesz z pierwszej ręki, serwisowane w ASO i z pełną historią napraw.
Chyba że często było malowane. Ale ważne że jedziesz i napewno wiesz co bierzesz, nie przejeżdzasz przez strefe niskiego przebiegu - znaczy granicę PL
Ty, popatrz, a ja mam auta z firmy leasingowej z Włoch i jak się uprzesz, to nawet z przebiegiem 40 tysięcy kupisz. Przecież skoro tam firma leasingowa płaci za naprawy, to bzdurą byłoby trzymanie fury, która ma przebiegu 300 tysięcy i więcej i wykładanie na naprawy jakichś kosmicznych pieniędzy. Poziom końca ekonomii eksploatacyjnej jest w okolicy 200.000 km. Przy czym naprawdę jest w czym powybierać - z założenia natomiast auto z małym przebiegiem zawsze będzie dużo droższe.
- - - Updated - - -
Ty, popatrz, a ja mam auta z firmy leasingowej z Włoch i jak się uprzesz, to nawet z przebiegiem 40 tysięcy kupisz. Przecież skoro tam firma leasingowa płaci za naprawy, to bzdurą byłoby trzymanie fury, która ma przebiegu 300 tysięcy i więcej i wykładanie na naprawy jakichś kosmicznych pieniędzy. Poziom końca ekonomii eksploatacyjnej jest w okolicy 200.000 km. Przy czym naprawdę jest w czym powybierać - z założenia natomiast auto z małym przebiegiem zawsze będzie dużo droższe.
Pierwsze widzę, żeby 2-4 letnie auta w leasingu miały takie przebiegi. Większość firm ma zapis, że auto ma mieć przebieg 150-200tys km (tak jest we Włoszech) i trafić do sprzedaży/koniec leasingu. W przeciwnym wypadku są kary finansowe, takie że nie opłaca się trzymać z większym przebiegiem.
Chciałeś jednak powiedzieć, że większość handlarzy kupuje/wyłapuje auta te z większym przebiegiem bo są tanie. No, ale to nie z leasingów, a bezpośrednio z firm :)
Dla przykładu:
Piękna Alfa 1.9 150KM rej. 2009r przebieg tylko 39tys km cena 12,9tys €
Alfa 1.9 150KM rej. 2009 przebieg 135tys km cena 7,5tys €
Alfa 159 2.0 170KM rej. 2010r przebieg 187tys km cena 9,1tys €
Tutaj masz przykład ceny vs przebieg starsze i teoretycznie z gorszą/słabszą jednostką, a tyle droższe od 2010r :)
Bardzo dobre porównanie - przebieg w głównej mierze świadczy o cenie, potem wygląd zewnętrzny czyli włoskie obcierki.
Mało który handlarz bierze auta z leasingu, bo są drogie w stosunku do 300 i więcej tysięcznego przebiegu połowę tańszego.
A pokaż mi taką Alfę, sprzedawaną przez firmę leasingową we Włoszech, która ma taki przebieg.
- - - Updated - - -
Bo handlarze dzielą się na obszczymurów, którzy będą cały czas tkwić w epoce cofniętego przebiegu oraz wspawanej ćwiartki, oraz na takich, którzy poszli "z duchem czasu" i żeby sobie zaoszczędzić nerwów i pieniędzy - zaopatrują się właśnie w firmach leasingowych... A Ty myślisz, że swoją 159 masz z jakiego źródła? ;) I kontrowersyjnie - szczególnie droga nie była.
Zależy czy mianujemy Cię "obszczymurem" czy tym co poszedł z duchem czasu :) jeszcze "drugiej" 159 w swojej ćwiartce nie znalazłem, także obstawiam na ducha :)
Ale tego "biznes Włocha" co zajechał mi dwumas i sprzęgło to za jaja powieszę jak znajdę
Jak kupujący też "pójdą z duchem czasu" i zaczną płacić za te super auta to ten pierwszy gatunek wyginie ! Póki co prawie wszyscy dziadują jak tylko to możliwe i łatwiej było sprzedać dobre auto za dobre pieniądze 3/4 lata temu niż dziś (tak bynajmniej jest na moim podwórku).
Gwarancja sukcesu to ładnie wyglądający samochód z ładną ceną bo grata to dziś nawet tanio nikt nie kupi.
Problem jest taki, że jak ktoś ma w kieszeni 30-40tys zł to myśli, że jest Panem, a to raptem 7-9,5tys €.
Wydaje mu się, że może kupić nie wiadomo co, a auta tak bardzo nie tanieją... To w Polsce są najtańsze auta z niskimi przebiegami dziwnym trafem imprtowane w 90% przypadkach. W Polsce raczej nikt oprócz firmy nie pozwoli sobie na zakup auta za 100-150tys zł i sprzedaż po 3 latach, za połowę tego (sic! za 1/3 raczej, bo łowcy okazji polują na AR159 z 2009-2010r za 30-40tys zł na fajnym wyposażeniu i przebiegu do 70-80tys km;) )
Większości osób nie stać na dobry samochód, którym chciałoby jeździć i długo się to raczej nie zmieni - taka mentalność obecnego pokolenia, że musi pokazać się przed drugą osobą i nie liczy się bezpieczeństwo czy stan mechaniczny :)
Większość osób nie stać na dobry ( jak to nazwałeś) samochód, ponieważ żyjemy w takim porypanym kraju. A mentalność zawsze byłą taka sama. Kupić jak najnowszy wóz, z jak najlepszym wyposażeniem za relatywnie małe pieniądze.
Zgodzisz się jednak że za 30-40 tysięcy kupi się coś lepszego jak trupa złożonego z 3 trupów.
Trzeba mieć tylko świadomość , że stać mnie tylko na "to" i nie mówię tylko o samym zakupie.
Mam kilku znajomych, pokupowali sobie BMW 750 , a do pracy autobusem bo taniej. Albo zawias na druty powiązany bo nie ma kasy na naprawę.
Panowie,ja wam dam recepte,kupcie auto salonowe z Polski,serwisowane i będzie po kłopocie.Historia się znajdzie i ewentualna wypadkowość,a zapomniałem,cena nie ta co nalezy...
Nie to żebym był złosliwy,ale kto szuka okazji,ten sam się prosi o biede w portfelu.
Rozmawiacie tak jakby to owe 40 tys było normalną ,przeciętną kwotą,którą sobie odkładamy od tak i przeznaczamy na auto.Jesli tak faktycznie jest,to gratuluję dobrych posad,płac,biznesów.Niestety realia są takie,że 40 klocków to duża suma,na którą uzbieranie wielu potrzebuje dużej ilości czasu,a wielu więcej nigdy nie uzbiera.Także panowie szanujcie swoje cięzko zarobione pieniądze i nie idzcie w jakieś " okazje".
2,4 za 40tyś? 2006 rok może tak,ale wyżej to już raczej powinna zapalić się czerwona lampka.
Jeszcze jedno.Kiedy już uzbieramy owe 40 tys czy więcej,to może jednak warto zastanowić się ,czy by nie dozbierac jeszcze z 5 tys rezerwowych na ewentualne naprawy."imponuja" mi ludzie,którzy kupuja auta notabene nie tanie ( chocby i za tanie pieniądze) ,a potem płacz ,że sprzęgło ,że turbina,że przegub.Stać na 40 tys za auto ,to i stać na 2 tys za sprzęgło.Gorzej,jak kupimy coś jak dla nas drogiego( bo jednak uzbierac można i po 10 latach jak człowiek się uprze,przy nawet nie za wysokiej pensji),a potem musimy kalkulować ,gdy cos nam sie zepsuje,,czy wystarczy na kredyt,na czynsz,czy jednak auto zostawić na 3 miesiące w garażu,gdy nadejdą lepsze czasy.
Mierzmy siły na zamiary.