miałem ponad 40 aut,samochód jest dla mnie synonimem osobistej wolności,kupiłem z ciekawości alfę,bywałem na dziesiątkach motoryzacyjnych forów-ale nigdy przenigdy admin nie dopuszczał trolów j/w do takiej aktywności
Printable View
miałem ponad 40 aut,samochód jest dla mnie synonimem osobistej wolności,kupiłem z ciekawości alfę,bywałem na dziesiątkach motoryzacyjnych forów-ale nigdy przenigdy admin nie dopuszczał trolów j/w do takiej aktywności
Ja tu akurat nie miałem na myśli koniecznie Alfy- to był tylko przykład, miałem na myśli jakieś auto jakiejś marki za ok. 200000 zł, -jesteś kolejną osobą, która tu widzi we mnie jakiegoś fanatyka, dla którego nazwa Alfa jest wystarczająca by ją wybrać z grona innych, tylko dlatego że umieściłem ją w tym przykładzie (nie wszystkie nowe auta, które kupowałem w salonach były marki Alfa Romeo). Chodziło mi o to, że wybierając auto jakiejś marki, wśród innych aut innych marek w cenie ok. 200000 zł, podstawowe - główne kryteria wyboru tego jedynego wybrańca powinny być inne niż wpływ złego dnia jakiegoś handlowca z salonu na jego zachowanie, co skutkuje obrażaniem się kupującego na markę (to dla mnie nawet trochę śmieszne), w przypadku opieszałej obsługi, ja bym wspomniał grzecznie sprzedającemu że mam poważne zamiary i jeśli nie zostanę obsłużony jak trzeba to wyślę pismo do FCA z prośbą o pomoc (zwykle to już wystarcza), gdyby nie pomogło, wysłałbym takie pismo. Poza tym, są jeszcze inne salony, na tym forum można znaleźć takie, z obsługi których klienci są zadowoleni.
I to jest podejsie dojrzalej emocjonalnie osoby.
Przy czym chcialbym zaznaczyc, ze nie chce obrazic kogos kto mysli inaczej. Rozumiem ze ludzie maja rozne poziomy wrazliwosci i td.
Tez mam przekonanie, ze koniec końców kupuje sie jakis produkt, a nie usmiech sprzedawcy czy kawe z ekspresu w trakcie podpisywania umowy.
Nieprofesjonalne, czy aroganckie zachowanie sprzedawcy jezeli takie mialo miejsce jest niedopuszczalne, ale wrazliwym osobom polecam ksiazki z psychologii, albo psychoterapię by nauczyc się radzic sobie z takimi sytuacjami w zyciu.
Zamiast polecać komuś książki czy psychoterapię, jednak lepiej polecić sprzedawcom jakiś kurs, na którym się nauczą profesjonalnego podejścia do klienta, bo to nie klient jest tu problemem, a handlowiec.
Skupiając się na handlowcu/sprzedawcy zapominacie o jednym - czesto dla osób niezdecydowanych, szukających samochodu, porównujących kilka modeli, kontakt z handlowcem w salonie to pierwszy kontakt z tą marką i niejako profesjonalizm handlowca rzutuje na całą resztę. Bo i czego dobrego się spodziewać po serwisie skoro już handlowiec nie potrafi rzetelnie zrealizować danego zagadnienia jak wykonanie symulacji finansowania.
W tym momencie osoba szukająca samochodu, mająca już niezbędne informacje o modelach konkurencji, finansowaniu i czekająca, aż łaskawie się pan z salonu AR odezwie - co zrobi? Będzie cierpliwie czekać, pisać skargi, jeździć po innych salonach do innych miast czy po prostu wybierze konkurencję, która potraktowała ją poważnie?
Wysłane z mojego moto g(7) plus przy użyciu Tapatalka
Oczywiście ze tak powinno byc... ale swiata nie zmienisz. Nie ma sensu robic dramy jak dziecko w piaskownicy z powodu jednej przypadkowej osoby.
Czasem trzeba spojrzec głębiej. Mozesz np trafic na kogos kto jest na wylocie i chce zaszkodzic swojej juz za moment bylej firmie, czasem 'sprzedawca' jest debilem zatrudnionym po znajomości, a moze byc i tak ze taka osoba miala zly dzien, jest na cos chora (od przeziebienia, przez rozne inne choroby az do zaburzeń psychicznych, ktore ma jakies 20-30% naszego społeczeństwa) zdarza sie jednak ze pomimo takiego stanu rzeczy produkt jest warty zachodu. Nie mowie tu tylko o zakupie samochodu, ale ogolnie o roznych zyciowych sytuacjach.
Mało, ze sprzedawcy mają podejście rodem z PRLu to widzę niektórzy klienci również. Pewnie nadal nie wiedzą, ze po za polmozbytem z FSO czy FSM można iść do salonu innej dowolnej marki dwie ulice dalej i kupić auto bez łaski.
Przypomnę też, ze Pani Agnieszka z tego co widać w tej historii nie wpadła w depresje po nieudanym zakupie, nie zamknęła się w sobie tylko poradziła sobie z sytuacją doskonale. Poszła do lexusa i kupiła auto u konkurencji bez czytania książek bo tu raczej by musiała kupić książki o wprowadzeniu sprzedawcy w stan hipnozy bo psychologia nic nie da jak ludzie opisywali na forum, ze na wyceny czekają po kilka miesięcy.
Nie to nie żart jak byś czytał coś więcej niż tylko wybiórczo to nawet w tym temacie pisane było, że niektórzy kupili auto gdzie indziej, a na pierwotne wycenę do dziś się nie doczekali. Ja raczej mam pytanie jak FCA funkcjonuje w biznesie skoro nie potrafią klientowi zrobić wyceny. Skąd Ci ludzie mają kasę na auta? Bo nie marnują czasu na dealerów, którym nie zależy na sprzedaży. Już wiem dlaczego nie nawidzisz chodzić do salonu przy zmianie auta pewnie sprzedawcy passatów maja podobne podejście do tych z FCA :)
Różnie bywa, przecież można być w czymś dobrym i przyzwoicie zarabiać nie będąc wyrachowanym.
Zdarza się że ktoś dostanie spadek, wygra na loterii i tp. Tacy ludzie to też klienci.
Są też tacy których sponsorują rodzicie - wieczne dzieci, pozujące na ludzi sukcesu. (Kupują np para-sportowe auta, naśmiewają się w internecie z "bidoków", ale pierwsze co zrobili po zakupie to montaż LPG) Ale nawet tacy są klientami, jak by nie patrzeć.
Nie mniej, podtrzymuję że jak ktoś jest zbyt wrażliwy, to łatwiej mu będzie zmienić siebie niż cały świat.
Rzecz w tym, że jednak pewna doza dojrzałości życiowej sprawia, że człowiek częściej podejmuje decyzje ważąc korzyści i straty, niż pod wpływem emocji, w dodatku negatywnych, spowodowanych przez jakąś przypadkową, dopiero spotkaną, obcą osobę.
Owszem, rozumiem, że ktoś "zrobi na złość firmie Alfa Romeo, bo ta ma sprzedawcę dyletanta" , ale jeśli samochód jest dobry to czy nie jest to zachowanie z cyklu "na złość mamie odmrożę sobie uszy". Chyba każdy słyszał to powiedzenie ;)
Człowiek idzie wydać 200tys plnów - fakt, dla niektórych to jak splunąć, ale dla większości ludzi to jednak sporo pieniędzy, a w salonach marki którą sobie upatrzył, pożal-się-boże-sprzedawcy traktują go jak śmiecia, i nadal niektórzy tu nie rozumieją w czym problem i że to jest w ogóle problem... Lubicie być poniżani, czy o co chodzi?
odwracając sytuację, oczekujesz jakiegoś specjalnego traktowania?
Spadek sprzedazy samochodow AR jest podyktowany glownie tym, ze Giulietta jest wygaszana. W 2019 roku Giulietty byly dostepne tylko z silnikami T-Jet i 1,6 Jtdm chyba tylko w jednej wersji wyposazeniowej. To co nie gra tutaj wciaz to fakt, ze Tonale, ktore ma zastapic Giuliette nie robi tego plynnie tylko jest moment, w ktorym z segmentu stosunkowo dostepnych finansowo samochodow powstaje luka. Tutaj problemem moze byc zupelnie nowa konstrukcja hybrydowa i przygotowanie pod to lini produkcyjnej. Nie tyle moze problemem ale obecne mozliwosci AR moga definiowac tego przyczyne. Ostatnio tez polaczenie z PSA moglo opoznic podjecie kilku decyzji np. W kwestiach napedu hybrydowego. Nikt nie mowi o wygaszaniu marki. Przynajmniej ja o tym nie slyszalem. Jest F1 z Kubica i Orlenem. Mysle, ze wplynie to pozytywnie na sprzedaz w najblizszych latach dla AR jesli linia modelowa bedzie sukcesywnie rozwijana w ramach mozliwosci marki. Uwazam jednak, ze aby zachowac plynnosc i utrzymac dotychczasowa sprzedaz 100 tys szt. Tonale juz w polowie 2019 roku powinna byc dostepna w salonach rownolegle wygaszajac Giuliette
A jesli chodzi o sama sprzedaz samochodow AR czy ogolnie FCA z ktora mialem stycznosc prywatnie 3 razy to musze powiedziec, ze kultura sprzedazowa pozyskiwanie klienta stoi na najnizszym poziomie. Nawet jak dajesz sygnal, ze chcesz zostawic okragla sumke za samochod nie ma zainteresowania. Kwestie upustowe w AR to tez temat mysle mocno utrudniajacy sprzedawanie samochodiw. Nie wiem czy tez tak jest w innych krajach ale jak samochod kosztujacy pierwotnie 232 tys zl po roku stania jego cena teraz wynosi 225 tys i 4 km przebiegu dzis jest to samochod juz roczny. Widzialem Giulie w 2019 roku z rocznika 2017 gdzie roznica do pierwotnej ceny wynodilavzaledwie kilka tys zl. Albo bazowki, ktore wtajemniczony wie, ze kosztowaly 124 tys zl. Po roku przecenione sa ze 139 tys zl na 124 tys zl. Mowiac szczerze nie wiem czy sa to dobre standardy sprzedazowe.
Różni ludzie rożne fetysze ;)
Czy poświecenie uwagi klientowi, który chce wydać w salonie 200K czy nawet 50Kzł zł albo czy zrobienie wyceny w terminie co należy do obowiązków sprzedawcy jest specjalnym traktowaniem? Powtórze nikt tu nie oczekuje czerwonych dywanów, fajerwerek i szampaanów, a po prostu rzetelnego wykonywanie swojej pracy przez sprzedawcę/dealera. Takie zachowania jak są opisywane w tym temacie i w całym dziale Giulia/Stelvio nie było by nawet uzasadnione w sytuacji gdy po auta ustawiają się kilometrowe kolejki, a co dopiero w sytuacji gdzie auta zarastają u dealerów mchem.
Co w zachowaniu tej "Agnieszki" było nie tak aby miała zmienić siebie? Jak pisałem kobieta nie popadła w depresje i nie ma myśli samobójczych tylko po prostu poszła do konkurencji bo chciała kupić auto, a nie kupować. Całkiem normalne zachowanie w gospodarce wolnorynkowej.Cytat:
Nie mniej, podtrzymuję że jak ktoś jest zbyt wrażliwy, to łatwiej mu będzie zmienić siebie niż cały świat.
Sądzę, że odrobiny szacunku i miłej, dobrej obsługi, po prostu. Skoro rzucał ktoś przykładami zakupów bułek czy paliwa to podam swój. Kilkukrotnie kupowałem w życiu garnitur, lub doradzałem komuś w kupnie i zawsze kupiłem go tam, gdzie była dobra obsługa. W jednym miejscu była ona świetna i kilku moim znajomym poleciłem ten salon i kupowali tam garnitury na swój ślub, również byli bardzo zadowoleni z poziomu obsługi, doradztwa, pomocy, sugestii itd. Co więcej, kierowałem ich do konkretnej sprzedawczyni, bo inne pracujące w tym salonie nie były w stanie zapewnić w połowie tak dobrej obsługi jak tamta osoba. Nigdy ja ani żaden z wyżej wymienionych kumpli nie kupiliśmy garnituru tam, gdzie obsługa była przeciętna lub zwyczajnie kiepska, gdzie ludzie zachowywali się jakby byli tam za karę. Okropnie to odstraszało, miało się ochotę stamtąd jak najszybciej wyjść. Zawsze odwiedzaliśmy kilka miejsc, aby przejrzeć asortyment, żeby w razie czego nic dobrego nie przegapić. Szukaliśmy garnituru, nie garnituru firmy "X". Więc miejsca, gdzie obsługa była beznadziejna opuszczaliśmy po krótkiej chwili. Mowa tu o wydatku 600-2000 zł. Co dopiero 200 000 złotych na samochód.. Jeśli ktoś chce kupić SAMOCHÓD, nie koniecznie Alfę Romeo i zderzy się w salonie ze ścianą, poczuje się olany, jak intruz w miejscu gdzie oczekuje odrobiny zainteresowania i pomocy, to po prostu stamtąd wyjdzie i pójdzie do innego salonu. Być może innego salonu tej marki, a być może zrażony już i mający z tyłu głowy powszechną opinię o Alfie Romeo, pójdzie do salonu innej marki. I po sprzedaży.. Miejsce tworzą ludzie i w tym tkwi szkopuł.
Normalnego, zresztą było już pisane - nikt nie oczekuje czerwonych dywanów. Serio to trzeba wam tłumaczyć? To proszę: ignorowanie klienta, opryskliwość, przerywanie rozmowy w połowie bo dzwoni telefon i nie wrócenie do niej, nie wysyłanie obiecanej oferty itp itd - to nie jest normalne. Byłem w ASO AR/Fiata i połowę tych rzeczy tez doświadczyłem.
Kolega wyżej dobrze wyjaśnił zresztą.
Dokładnie to.
Mój teść nie chciał słyszeć nawet o kupnie fiata mimo to przy okazji oglądania suzuki weszliśmy do salonu FCA/ jest obok przez ścianę/ sprzedawcy z salonu tak mu przedstawili produkt łącznie z jazdą próbną ,że za parę dni wyjechał Tipo.
Czyli jak się chce sprzedać produkt to można przekonać nawet przeciwnika zakupu danej firmy.
W tej samej hali jest też Alfa Romeo i Jeep i poprosiłem o wycenę giuli na maila i.. do dziś jej nie dostałem.
Jazda próbna za parę dni ale trzeba się dopytywać.
Brak propozycji z ich strony na jakiś kontakt itd.
Zlewka totalna.
Jest sporo ludzi ,którzy są niezdecydowani jakiej marki chcą mieć samochód ,oni potrzebują impulsu jakieś zachęty , dopieszczenia ze strony sprzedawcy ale jak się ich zlewa to idą tam gdzie się chce coś od siebie dać .
[MENTION=69873]Maxi[/MENTION]
To wszystko jest prawdą. I każdy normalny człowiek, oczekuje normalności od innego. Dobra obsługa jest ważna i sam dużo chętniej zrobię zakupy tam gdzie zostanę normalnie potraktowany, nie jak intruz. Zdarzają się jednak sytuację, że warto dokonać zakupu pomimo pewnych niedogodności - tym bardziej jeśli w grę wchodzą duże pieniądze.
Nie piję do Ciebie, więc nie odbierz źle następnego zdania. Mam takie wrażenie, że niektórzy mając większą kwotę do wydania za wszelką cenę chcą się poczuć "dowartościowani" w trakcie zakupu. To jest pułapka jaką sami na siebie zastawiają. Vide "mam 200 tys do wydania na samochód, chcę by mnie traktowali w "sklepie" jak arcyksięcia" ;) I uwierzcie, znajdą się tacy którzy tak Was potraktują, a przy tym 'wyr%^& Was bez mydła'. Myślę, że jeśli chodzi o część interpersonalną, to normalność i wzajemna uprzejmość jest tym co wystarcza do zrobienia dobrej transakcji.
jak rozumiem, przykład z garniturem podyktowany jest tym, że nie jesteś w stanie lub nie umiesz ocenić tego czy garnitur jest dobry, albo lepszy od innego. Jesteś "skazany" na sprzedawcę, więc ufasz że ktoś chce dla Ciebie dobrze, a ta osoba jest przy tym uprzejma pomagając Ci podjąć decyzję o zakupie.
Czy dobrze rozumiem?
I teraz, czy jesteś w stanie ocenić który samochód jest dla Ciebie lepszy?
Ja też byłem w Toyocie i miałem odbyć jazdę Corollą. I też jej nie odbyłem do dzisiaj, a kasę zostawiłem w Peżocie kilkaset metrów obok :). Tak więc nie tylko Alfie zdarzają się wtopy.
Za mało książek czytałeś skoro nie byłeś w stanie sprzedawcy Toyoty przekonać do jazdy próbnej ;)
Widocznie dla Agnieszki był lepszy Lexus. Gdyby się okazało, ze nic innego jej nie odpowiada to zapewne wróciła by do salonu AR i z uporem maniaka prosiła aby jej to auto sprzedano. Wątpię aby zadecydowała się wydać 200K zł na auto, które jej nie odpowiada tylko dlatego, ze dostała kawę i sprzedawca był uśmiechnięty. Ty był kardynalny błąd sprzedawcy, klient w pierwszej kolejności kierowany sentymentem do marki udał się do salony AR i pewnie przeskok z Giulietty do Giuli zrobił na niej niemałe wrażenie i gdyby tylko sprzedawca stanął na wysokości zadania nawet by nie odwiedziła salonu konkurencji tylko cieszyła by się dziś Alfą, a tak zapewne cieszy się lexusem :)
Generalnie czytanie wielu książek wyrabia w ludziach zdolność nazywaną powszechnie "czytaniem ze zrozumieniem". Niektórym widać jej brakuje i dopowiadają sobie własne treści jak te o przekonywaniu do czegoś sprzedawcy.
"kardynalny błąd sprzedawcy" xD No jak to gość przeczyta kiedyś w internecie to pewnie popełni seppuku xD
Przecież Ci wszyscy sprzedawcy są na zwykłych etatach. To nie są akcjonariusze Alfy Romeo, czy potomkowie założycieli firmy. Trafiają się dobrzy, czasem ludzie z pasją, czy miłośnicy marki, trafiają się źli, którzy z braku laku dziś sprzedają samochody, jutro będą robić co innego. Gdyby mnie ktoś źle potraktował, to bym albo to olał, albo poszedł do innego salonu marki, albo ustawił kogoś do pionu.
Ktoś to kontestuje, że dla jednej osoby lepszy będzie Lexus, a dla innej Mercedes? Każdy ma prawo wybrać co mu się podoba. Mówimy tylko o tym, że takie bzdury jak czyjeś zachowanie nie są z reguły kluczowym elementem podejmowania decyzji o zakupie.
Inna sprawa, że jeśli z nieodpowiednim zachowaniem spotykamy się n-ty raz w tej samej firmie, to mamy do czynienia z poważnym problemem.
O zakupie nie ale o zrezygnowaniu z zakupu jak widać są :) Ponadto zgadza się sprzedawca to koleś na etacie ale ktoś go zatrudnia i mu płacił za wykonywanie swoich obowiązków. Jak ktoś się minął z powołaniem to on powinien czytać książki aby zmienić w życiu coś z czego będzie czerpał satysfakcje, a nie tkwić w robocie w której "jest za karę". Przypomnę mamy wolny rynek nie chcą nam sprzedać auta X kupujemy auto Y. Fakt można jeździć po Polsce i szukać salonu, który nam sprzeda auto na które się napaliliśmy ale to właśnie w przypadku gdy się na coś napalimy. Jedni się napalą na Giulie inni na volkswagena za pół bańki jeszcze inny nie ma sprecyzowanego wyboru więc odwiedzi salony rożnych marek i na tej podstawie sobie wyrobi opinię. Gdyby to były pojedynczy przypadek to ok ale w podforum Giuli/Stelvio to był cały temat o takim podejściu.
W tym temacie wychodzi na to, ze to jednak nie z Alfą jest problem tylko z samymi klientami, którzy za wiele wymagają ale idąc twoim tokiem rozumowania, że świata się nie zmieni to może FCA powinno zacząć od czytania książek i własnej zmiany?
A sprzedawca nie ma % od sprzedanego auta, albo chociaż premii uzależnionej od wyników?
Czytając takie historie to się zastanawiam czy tam nie jest premia od spławionego klienta ;) Tak poważnie to normalnie są ale jak ktoś wykonują swoją prace z przypadku i traktuje ją jako karę to nic nie da. Tutaj raczej by się przydał jakiś porządny audyt u autoryzowanych dealerów.
Widzę dalej tkwisz w mentalności dziecka z piaskownicy. Nie zmienisz świata, to jak powinno być, a jak jest to są dwie różne sprawy. Dojrzały człowiek umie odłożyć emocje na bok, nawet jeśli trafi na nieżyczliwego sprzedawce. Poza tym przestań sobie dopowiadać rzeczy których tu nie napisano. Nie wiem, czy masz taki kłopot ze zrozumieniem tekstu, czy wynika to z czegoś innego. Nikt nie napisał, że problem jest z "klientami, którzy za wiele wymagają".
Nie uwierzę, że ktoś odwiedził kilka salonów i w każdym go potraktowano jak menela. Jeżeli tak było, to nie wiem... może takie sprawia wrażenie, może to jest dobry moment na refleksję nad samym sobą.
Co do umawiania się na jazdy próbne, podejścia do klienta i td, to niestety w salonach innych marek też można się z tym zetknąć.
Od 1,5 roku "czekam" na jazdę próbną Mondeo w jednym z salonów. Oczywiście, nie czekam i nie płaczę w internecie, z jaką to pogardą potraktowano mnie, wielkiego bogacza który miał do wydania 100 tysięcy cebulionów na samochód, tylko dawno temu umówiłem się gdzie indziej na taką jazdę próbną. I myślę, że ktoś mógł zapomnieć coś zapisać, może nie dostarczono wersji auta która mnie interesowała (bo wiem, że w czasie gdy się umawiałem takiego auta do testów nie było na miejscu) i td, przyczyn dla których nie doszło do jazdy próbnej mogło być wiele. Nie rozdzieram szat z tego powodu.
Dokładnie tak. Sam miałem styczność z takim "sprzedawcą" robił łaskę chyba, że w ogóle tam pracuje. Niestety jeśli chodzi o salony samochodowe, to z pewnego źródła wiem, że zatrudnia się ludzi po tzw. znajomości. Czyli syn, bratanek, tudzież bliska osoba dyr. czy właściciela danego salony. Dobry sprzedawca powinien być po pierwsze - urodzonym sprzedawcą, po drugie (i chyba najważniejsze) pasjonatem danej marki. W BMW np. nie wystarcza wyższe wykształcenie, jeśli nie będziesz fanatykiem marki, dlatego pierwszym krokiem jest Product Genius, i dopiero po upływie ok. 2 lat można zostać samodzielnym doradcą. Jest wielu młodych ludzi którzy dali by wiele za taką pracę, i na pewno byliby o wiele wiele bardziej efektywni.
O Panie dorosły to przez 200 stron tutaj się przekonuje ludzi, ze Alfę się kupuje emocjami bo to auta z duszą, a nie z tabletami ale jak kogoś zniechęciło do kupna po przez podejście dealera to nie jest dojrzały emocjonalnie? To jest właśnie oznaką dojrzałości, zamiast się użerać z kimś komu nie zależy można iść do konkurencji i dopiąć formalności bez proszenia się i przypominania. Za to wielokrotne proszenie się o coś co leży w kompetencji sprzedającego jest oznaką masochizmu.
Nie odróżniasz emocji z jazdy autem od jednorazowego kontaktu z człowiekiem zatrudnionym jako sprzedawca? Naprawdę?
Nie rozumiem, co chcesz udowodnić w tym momencie.
To, ze niektórym jak by pluto w twarz udawali by, ze deszcz pada ;)
A, czyli chodzi o Twoje ego, poczucie "splamionego honoru" i tp sprawy? Czyli to jest ważniejsze w czasie zakupów od samego produktu który kupujesz?
No teraz rozumiem Twój tok myślenia ;)
Czyli: sprzedawca nie oddzwonił, znaczy - cham, napluł mi w twarz, zaraz wyzwę go na udeptaną ziemię xD Tak?
W tym problem, że Alfa nie ma wyłączności na robienie dobrych produktów. Socjalizm i gospodarka planowana już się skończyły i nie trzeba stać w kolejce podkulając ogon przed panią Krysią bo ona dobrze wie, ze nic innego nie kupimy :)
Sprzedawca nie oddzwonił, nie wysłał kalkulacji mimo kilkukrotnej prośby to znaczy, że nie chce mi tego auta sprzedać więc idę do kogoś kto ma równie dobry produkt i mi go sprzeda. Po raz kolejny napisze wolny rynek :)
A zdajesz sobie sprawę, że w tym wszystkim bardzo często jest tak, że dana ASO, czy salon sprzedaży jest osobnym podmiotem gospodarczym, który ma podpisaną umowę z określoną marką?
W jednym miejscu obsłużą Cię lepiej w innym gorzej. Tyle.
"Nie trzeba stać podkulając ogon..." za to można teraz w drugą stronę, odreagować, pokazać jakim się jest panem na włościach xD np pani z mięsnego, taksówkarzowi, czy wspomnianemu sprzedawcy xD
(To tak pół żartem, pół serio)
Owszem i pisałem, ze można jeździć po Polsce jeśli się na konkretne auto napalimy i nie chcemy nic innego jak nasz kolega od VW za pół bańki. Jak ktoś nie jest napaleńcem na jedną słuszną markę pójdzie do konkurencji i to jest jak najbardziej normalne i zdroworozsądkowe zachowanie. Przecież są tu ludzie, którzy Giulie mają i opisują te same doświadczenie z tym, ze oni chcieli kupić to konkretne auto i po przeprawie się udało. Jak ktoś nie ma ciśnienie na konkretny model to najpierw sprawdzi salony innych marek w okolicy.
Pomimo pewnych niedogodności - może i tak. Jednak każdy ma swoje granice wytrzymałości..
Właśnie o tą uprzejmość chodzi, o nic więcej. Nikt nie oczekuje czerwonego dywanu i pokłonów na wejściu.
Nie o to mi chodziło w tym przykładzie. Miałem na myśli, że w każdym sklepie znajdują się ładne produkty, które się podobają i odpowiadają klientom. Jednak dobra obsługa potrafi przekonać do zakupu, a zła obsługa zniechęcić. I niejednokrotnie być może gorszy trochę produkt zostanie kupiony w sklepie z dobrą obsługą. A ten lepszy w sklepie z beznadziejną obsługą będzie wisiał na wieszaku bardzo długo..
Jestem w stanie ocenić, który samochód będzie dla mnie lepszy. Póki co nie kupię nowego auta, ale sądzę, że gdybym próbował kupić auto i był olewany to mógłbym pójść w końcu gdzieś indziej, mimo, że miałem w planie kupić właśnie to konkretne auto.
[MENTION=10735]Pływak[/MENTION]
Jeśli ktoś nie wie co chce kupić to jest to najbardziej zdroworozsądkowe. Jeśli ktoś chce kupić np Mercedesa, to nie sądzę by poszedł szukać auta w salonach Peugota, czy Audi.
Nie wyobrażam sobie sytuacji w której chcę kupić coś konkretnego i fochy, lub brak kompetencji osoby z którą będę miał do czynienia przez 5 minut w całym moim życiu to uniemożliwiają. To jakiś totalny brak asertywności. (Nikogo konkretnego tu nie mam na myśli, ani Ciebie, ani wspomnianej Agnieszki i td.) Tak to widzę po prostu.
Przecież jak byk napisane, ze Agnieszka nie miała sprecyzowanego wyboru, a do salony AR poszła bo miała Alfe. Giulia jej przypasowała ale podejście dealera sprawiło, ze postanowiła sprawdzić u konkurencji gdzie się okazało, znalazła auto, które również jej odpowiada, i które sprzedawca chce sprzedać. Czego tu nie rozumiesz? Nie ma ani słowa o fochach tylko o tym, ze jak ktoś czeka i się o coś musi dopraszać to normalnym jest, ze zaczyna rozważać inne produkty.
jml też opisał swoje doświadczenia z innym dealerem, które były bardzo podobne tylko on miał tyle zaparcia, ze podszedł do kupna po raz drugi, a to, ze napisał, ze zabrał opony zimowe z depozytu aby jak najdalej uciec od tego ASO to chyba jednak świadczy, że problemy z dealerem nie skończyły się na zakupie bo niestety mając nowe auto będziesz musiał wracać w to samo miejsce jeszcze wielokrotnie.