w ta 164? jak jest wszystko to co ja wyczailem ze jest nei tak to 15 luzno;)
Printable View
w ta 164? jak jest wszystko to co ja wyczailem ze jest nei tak to 15 luzno;)
Coś mi się przypomina że była mowa o zablokowanym tylnym moście, do tego dorzucić strasznie drogie i trudno dostępne amortyzatory i już mamy niezłą sumkę a gdzie remont/wymiana silnika.
AR 33 1.7 16V po agrotuningu w stanie bliżej nieokreślonym. Może ktoś się skusi? :D
http://moto.allegro.pl/a-r-17-16v-i1661085501.html
Kolejna 164 Q4 na Allegro:
http://moto.allegro.pl/piekna-alfa-1...662568747.html
ale brak skór RECARO ;/
Rzadko się wyduje Recaro, nawet w Q4. Tym niemniej auto pięknie się prezentuje, choć z jasną tapicerką byłoby cudnie :D
hmmmmmm brać dodatkowo tą QVke za 6500 na dawcę (m.in. Recaro) i pozamiatane :-)
a wziałbyś te QV za 5 tysi z normalnymi kubłami wentylowanymi w skórze ? ;-)
bo mam takowe w garazu w super stanie.. a ja wezme Recaro :P
Gdybym tylko miał fundusze... :D
No jedna 164-ka juz mi stoi w garażu, bede ja dopieszczal a nie jezdzil :P innego daily dupowoza juz mam :-)
druga to juz troszku za duzo :-)
Ciekawych 164 nigdy za dużo :D
Co prawda brak zdjęć, ale może warto się zainteresować. 33 1.7 16v:
http://otomoto.pl/alfa-romeo-33-C19420058.html
http://www.youtube.com/watch?v=Dmmuh...1&feature=fvwp
sie troche uśmiechnąłem :)
szkoda że fotki kalkulatorem robione :/
z innej beczki, jakos po solidnosci 75 mam leki przed jezdzeniem 33 ten silnik wydaje dziwne dzwieki i wogole, mam dusze na ramieniu jak nia gdzies jade...jak sie z tego wyleczyć? moze to po fakcie ze mi jedna juz wystawila kopyto nagle (cud motodoktora zapchał kanały olejowe) natomiast ta jakos tak...jak tu nabrac pewnosci auta? poprosze recepte krok po kroku;)
Rada nr 1, teoretyczna - zamknij oczy, alleluja i do przodu :D
Rada nr2., praktyczna :d - "pałuj" sprzęta na codzień i jeśli się nie rozsypie gdzieś koło domu to masz duże szanse, że jeżdżąc bez szaleństw bez problemu przetrwa jeszcze niejedną długą trasę :D
Mam jeszcze podobną radę praktyczną odnośnie elektryki, chcesz? :D
Siemka Amigo. Ja mam dobrą receptę na Twoje problemy. Jak dobrze Ci wiadomo moja 33 miała taką fantazję w utrudnianiu mi życia że czasami myślałem że codziennie rano przed moim przy przyjściem zastanawia się nad tym jak mi dzisiaj spartolić dzień. Ale jak na wszystko i na to jest jakiś sposób. Jeśli wybierasz się gdzieś dalej to nie ma o co się bać, ta rakieta nie psuje się w takich momentach. Ulubione chwile są np. rano jak zaśpisz i gdzieś się śpieszysz, jak miałeś kulawy dzień i wracasz właśnie do domu +5 do prawdopodobieństwa jeśli jest upał że się nie da wytrzymać w środku + 10 jeśli jest ujemna temperatura, pada deszcz albo jest 1 stopień na plusie i całą noc padał śnieg więc masz bagno wszędzie. Kilka recept na spokojny wyjazd po bułki i mleko:
1. kup linkę holowniczą jeśli nie masz
2. kup kable do odpalania lub starter
3. kup wiaderko bezpieczników
4. w telefonie na pierwszych pozycjach listy znajomych wpisz znajomych którzy mogą Cię ściągnąć swoim potworem
5. pozbieraj nr pomocy drogowych z każdej dzielnicy miasta w którym krążysz lub jeśli wybierasz się dalej od domu co 50 km na trasie.
6. obowiązkowo w bagażniku koło apteczki duży zestaw kluczy, 2 młotki i zestaw śrubokrętów + paczka blacho wkrętów, taśma makgajwerka, zapasowe paski klinowe, kilka śrub 6 i 8, trochę przewodów do instalacji elektrycznej, multimetr też nie zaszkodzi.
7. zawsze kasa na ewentualne ściągnięcie auta pod jaskinię. We Wro cena po mieście to około 150 zł bez względu na to czy auto jedzie na drugą stronę ulicy czy na drugą stronę miasta. Na trasach trzeba dowiadywać się na bieżąco lub przed wyjazdem.
8* nr do stacji kasacji pojazdów jeśli masz nie najlepsze poczucie humoru i nie zawsze żarty Twojej 33 są dla Ciebie zrozumiałe.
Tak wyposażony możesz jeździć spokojnie i bez obaw że nie poradzisz sobie z czymś, ciesząc się jedynie urokiem prowadzenia klasycznego niewypału hybrydy Alfy i Fiata.
Pozdrawiam i życzę powodzenia Dr. GUNIOZAUR
Panie Doktorze Guniozaur
Uważam, iż w punkcie 8 się Pan myli i posiada braki z wiedzy na temat 33...ten model nie ma nic wspólnego z "urokiem prowadzenia klasycznego niewypału hybrydy Alfy i Fiata". Mam wrażenie że pisząc te słowa nie miał Pan Doktor nigdy możliwość prowadzenia sprawnej 33 by wykazać się swoimi wybitnymi umiejętności. Ten samochód daje więcej frajdy z jazdy niż większość przednionapędowych samochodów.
I czemu 33 to niby Alfa-Fiat, bo tak to odczytałem w poprzednim poście....przecież to auto które powstało wcześniej niż 75 i przed przejęciem Alfy przez Fiata?
Przedni napęd? Jeśli tak to śmieszne...chciałbym zobaczyć tych wszystkich wielkich kierowców którzy uważają iż opanowali jazdę samochodem w tylnonapędowym aucie a przednionapędowe uważają za śmieszne toczydełka a potem gubią swój kunszt prowadzenia auta chociażby w takim małym kompakcie jak AR33....
Pozdrawiam
musisz Gunia zrozumiec, w porownaniu z 75 33 jest naprawde ciezkim przypadkiem skrajnej kaszany pod wzldem jakosci i wrazen z jazdy:) ale w porowaniu z 90% aut przednionapedowych jest wybitna i b ja lubie tylko sie jej boje troszku jak widzisz:P
Alfa 33 1.7 8v Sportwagon w nieodpowiednich jak widać rękach :) Prawie tak brzydka ta Alfa jak moja :D
http://otomoto.pl/alfa-romeo-33-spor...C19610329.html
Ee, czepiasz się, wcale tak bardzo zepsuta nie jest, na pewno mniej niż moja. :D W zasadzie to tylko maska i zegary do wymiany ale i zrobić też pewnie da radę. Za to plusem są dodatkowe zegary :P Gdybym nie miał swojej to już bym szykował się do wyjazdu na oględziny :D
Wydaje mi się że jest to QV w kombi na gaźnikach. Ma nawet czujniki parkowania co przy ciemnych szybach z tyłu pewnie się przydaje. Wydaje mi się że ktoś nią przez kilka ładnych lat jeździł stąd ta konfiguracja personalna w stylu sportowo turystycznym.
No Panowie, nie szalejcie :) Ja nic nie mam do 33 oprócz tego, że to tocząca się bomba z opóźnionym zapłonem. Nie ukrywajmy, 33 to jedna wielka awaria. Co do AR/Fiat, chodziło mi o to, że poziom na jakim została zmontowana 33 jest żenujący. W tym aucie strasznie wiele części skrzypi, trzeszczy lub wydaje inne dźwięki. Poza tym w wielu przypadkach można odnieść wrażenie, że przydało by się jeszcze kilka śrubek. Napisałem że można cieszyć się w pełni jazdą hybrydą AR i Fiata bo tak jest. Zasuwa przyjemnie jak AR i trzeszczy niemiłosiernie jak... :) i jest ok pod tym względem, chociaż przednia zawias prosi się o coś sztywniejszego albo przynajmniej stabilizator ( w mojej akurat nie było ). Rozwiązanie przednich wahaczy moim zdaniem nie jest najlepsze i tu można byłoby się czepić ale co do reszty???? Hmmm, raczej nie. Ujmę to tak, na moim koncie 33 była do tej pory najsłabszym autem jakim jeździłem i jestem miło zaskoczony. Sceptycznie podchodziłem do opowieści o małej lokomotywie, podobnie było zaraz po zakupie mojej sztuki ale związane było to z zawalonym syfem wtryskiem i skrajnie dobitym zawieszeniem więc nie było jak się dobrze tym pobujać. No ale wtrysk po pucu, zawieszka po wymianie i całkiem inne auto. Szkoda tylko że awarie umilały mi życie, poza tym bomba :) Awaryjność mojej sztuki była mocno związana z faktem że poprzedni właściciel używał jej na zasadzie "jak odpadło, a jeszcze jedzie to jest ok" więc nie ma co się dziwić. Mimo to 33 jest zawodna i tyle. Co mogę powiedzieć z całą pewnością??? Za kasę jaką można wyrwać 33 nie dostanie się równie fajnej zabawki. Można się nauczyć świetnie klnąc przy tym aucie ale mimo to jak ktoś ma spokojną naturę i trochę kluczy to może się dobrze przy tym wszystkim bawić.
Co do mojej jazdy :) fachowcem nie jestem w tym temacie ale przez tych kilka lat natłukłem trochę kilosów mocnymi autami do tego zbudowałem od podstaw kilka samochodów więc chyba mogę coś na temat wykonania autka wspomnieć :)
No ja nie wiem czy można łączyć kiepskie wykonanie wnętrza, czy w ogóle nadwozia z awaryjnością. Chyba że dla kogoś skrzypienie, czy odpadający plastik to awaria. ;) Tym tropem poszedł zdaje się VW i Audi - perfekcyjne spasowanie wnętrza, wąskie szczeliny, itp. tak by kierujący miał wrażenie że jedzie solidnym samochodem. I owszem, wrażenie ma :D (btw. tylko nie porównywac mi tutaj ww. do 33 - chodziło mi o zasadę :) )
Pytanie zasadnicze - jakie wady wrodzone ma 33, które wskazują na to by zasłużyła na miano awaryjnej, tzn takiej której należy się bać wyjechać dalej niż 10km od domu? Co się w niej psuje ewidentnie? Elektryka jest tam prosta jak drut i nie wydaje mi się żeby coś tam specjalnie sprawiało problemy. Ok, styki może i czasem przyśniedzieją - tak jak we wszystkich 20letnich autach. Szyby elektryczne często stają w prowadnicach i padają silniczki, może komuś się zdarzy zatrzymanie dopływu prądu do pompy paliwa, bo jest narażona na zachlapanie błotem spod kół.. ale czy coś jeszcze? Czy przewijają się notorycznie problemy z przepływkami, wtryskami, czujnikami, układem WN, ładowaniem, rozruchem, które wpływają na eksploatację? Silnik - niby są z nim problemy mechaniczne ale dlaczego te problemy mają niektórzy a niektórzy robią i 300kkm korzystając z pełnego zakresu obrotów i nic sie nie dzieje? Tu niczego nie przesądzam ale jak dla mnie kwestia mocno dyskusyjna :) Na pewno rozrząd jest bezproblemowy, tani, paski krótkie nie podatne na zrywanie, układ chłodzenia chyba bez zarzutu(?), paliwowy również, właściwie silnik nie wymaga jakiejś specjalnej troski, tylko może najwyżej porządnych materiałów eksploatacyjnych, regularnych ich wymian i ...obrotów :D Skrzynia biegów jest jak w innych AR, podobno masowo zgrzyta dwójka - no niech tam będzie. Ja miałem skrzynię po 200tyskm i nie zgrzytało w niej nic. Obecnie mam jakąś ze składu części, założona na szybko, bez wymiany oleju - zgrzyta/chrupie jedynka ale sama skrzynia jest mocno wymęczona, ma spore drgania, luzy.. mimo to nic mi nie wiadomo o zgrzytaniu dwójki! :D Fakt, że ciężko trafić w bieg, bo od tych drgań wszystko się totalnie obluzowało :D A i podobno dyfry są słabe i potrafią paść jako pierwsze ale czy ktoś się z tym spotkał faktycznie żeby uznać to za typową wadę? Zawiecha - słyszał kto o częstych wymianach gumek w wahaczach, końcówek drążków, sworzni wahaczy, itp? Ja słyszałem że w 33 trwałość jest raczej w stronę 75, a przynajmniej tak na tyle jak u większości współczesnych aut - no ale nie było mi dane zweryfikować..
Zachęcam do rozwijania tematu, bo ja to cały czas żyję przekonaniem, że awaryjność 33ki związana jest np. z odpadającą rączką zamykania drzwi, dyszą nawiewu która przy próbie otwarcia wpada do środka, otwieraniem maski i bagażnika na dwie ręce czy trudnością w trafieniu w odpowiedni bieg jak kto nie ma doświadczenia. :D
Btw. Mnie ta fatalna jakość wykonania 33 czasem śmieszy i bawi i uważam to akurat za największa wadę tego samochodu. Tylko że moja 33 nie jest autem na pokaz tylko do wożenia tyłka. Jednak rozumiem że dla kogoś to może dyskwalifikować sprzęta - kwestia gustu ;)
JACEKK masz 100% racji :) Zgadzam się z tym co napisałeś w całości i bez żadnych ale, nawet gdybym chciał coś dodać to nie pozostało już nic.
W moim przypadku, co podkreślam za każdym razem gdy jadę po 33, lawina niespodzianek była spowodowana totalnie tragicznym stanem auta. Co do silnika nie mam nic, jest ok i szkoda że AR nie rozwija bokserów. Tak jak piszesz najbardziej upierdliwe są drobiazgi, jeśli raz na jakiś czas zablokuje Ci się szyba, naprawisz to i jest ok to nie ma problemu bo to przecież może paść ale jak naprawisz jedną stronę i praktycznie od razu pada druga z którą nic się nie działo to można się wściec. To jest tylko przykład. W moim przypadku zacząłem wymieniać co się da żeby śmigać potworkiem ale za każdym razem gdy coś nowego włożyłęm zaraz psuło się coś innego. Na dłuższą metę po prostu nerwy puszczają i tyle. Moją 33 rozebrałem prawie na kawałki, wymieniłem wydawałoby się wszystko co mogło spowodować że autko siądzie w dłuższej trasie i jak się okazuje znalazło się coś co zaprotestowało. Gwoździem do trumny były śruby na które skręcony jest przegub wewnętrzny. Nie wiem jakim cudem poodkręcały się te śruby i powiedziałem koniec. Bardzo możliwe że po naprawie jeździła by długo i spokojnie bo to była pierwsza awaria od dłuższego czasu ale tak mnie zagotowała że nie wytrzymałem i kasacja. Co do niezawodności muszę powiedzieć że w moim przypadku było z nią średnio ale co ciekawe zawsze blisko domu :) Najbardziej zabawna sytuacja była w momencie kiedy miałem problemy z pompą paliwa. Cały czas wywalało bezpieczniki, bez zasady, mokro, sucho działo się raz po razie albo co kilka dni. Miałem jechać do Krakowa więc kupiłem garść bezpieczników żeby nie było lipy i nic. Większość drogi w deszczyku i ani razu nic się nie stało. Za to następnego dnia na odcinku 2 km 2 razy musiałem zaglądać pod maskę. Ogólnie temat rzeka z moimi awariami więc sobie odpuszczę. Dążę do tego, że ilość usterek i to skrzypiące wnętrze jakoś pozostawiło u mnie nie smak. Mimo wszystko pocina świetnie i mój skrzywiony gust do kanciaków w dalszym ciągu twierdzi że to ładne autko. Gdybym miał okazję kupić jeszcze raz 33 z gwarancją że nic się nie spartoli zdecydowanie bym kupił. To tyle jeśli chodzi o moją opinię :)
A, znaczy mówiłeś głównie o swoim egzemplarzu - teraz złapałem. :P Wiesz no, mój egzemplarz też ma pewne trudne do zaakceptowania wady, np. jedna główna to spalanie - żeby nie wiem co robić to poniżej 9,5l/100km nie zejdziesz. Natomiast nie raz już słyszałem że jak się uprzeć to w sprzyjających warunkach poniżej 7l da radę uzyskać w boxerach, nawet poprzedni właściciel dawcy też miał takie spalanko, na tym samym silniku! No ale to to jakieś fatum jest, bo tak naprawdę to każdy samochód który kupowałem wypijał ponadprzeciętne ilości paliwa. :D
Tym sposobem zgasiłeś całą dyskusję :DCytat:
Napisał GUNIOZAUR
a ja napisze o niekończącej się korozji przez którą moja Imola poszła na żyletki :/ i teraz z perspektywy czasu stwierdzam że 33 miała dośc małą sztywność nadwozia na zakrętach wychylała sie jak statek na wzburzonym morzu ,ale nawet na baloniastych felgach skręcała jak żadna inna przednionapędówka którą prowadziłem !! nawet 155 na profilu opony 45 nie mam takiej pewności w zakrętach -33 wchodziłem w ciemno w każdy zakręt z dośc sporymi prędkościami - przejechać rondo 70km/h to żaden problem był, i co prawda mój boxer miał bardzo łagodny temperament i jakby trochę brak mocy, ale jak tylko bede mógł sobie na to pozwolić to w moim garażu znowu zagości 33 tym razem z 1.7 nawet 8v :P -tylko ta cholerna rdza :/
edit:
elektryka tez nie była najmocniejszą stroną -u mnie co moment padał rozrusznik i szyby, obrotomierz pokazywał w skali 1:3, jak wkoncu popaliłem przypadkiem wszystkie wiązki przez spięcie to po naprawie wszystko oprócz obrotomierza działalo już dobrze -przez 3 miesiące potem musiałem się jej pozbyć - inaczej czekał by mnie remont budy czyli 3-4 tyski lekko + malowanie :/
korozja jest tez problemem w 164 mocowane wahaczy tył, oraz wlew paliwa :/
Korozja!?!?! 164?!?!? Jeśli jakiś element nie był uszkodzony, a lakier jest cały to nie wydaje mi się to możliwe... Co do podłogi... Tak, zgadzam się :)
w 11 szt. 164 jakie miałem tylko w jednej była korozja- wiec smiem twierdzic ,że niekorodują jeśli nie były wczesniej uszkodzone.
Racja ale raczej nie miała grzały w tył, co do podłogi z tyłu to pojawia się ruda już widziałem to w trzech 164-ach
ale wszystkie są przed liftem, dopiero bedzie lipa jak wjade w jakąś poprzeczną nierówność drogi i wachacz wejdzie do środka :D wiec czeka ją ciencie i spawanko, narazie jeszcze kupy się trzyma ale bede to robił jak to sie mówi szpachla szpacha i jeszcze raz szpachla:D.Może przed liftem trafiały się takie felerne sztuki a nie wspomniałem o progach:D to dopiero jest jazda.
W sumie dziwiłbym się gdyby 164 nie rdzewiały, bo dokładnie to samo miejsce gnije w Cromach i Themach sprzed ostatniego liftu.. Tyle że 164 była dłużej produkowana więc pewnie nie ma problemu trafić w te lepiej zabezpieczone egzemplarze.
Nietypową awarię odkryłem w mojej AR33 dzisiaj. Nie działają światła awaryjne:( Kierunkowskazy są ok, ale awaryjne się nie włączają. Sprawdziłem bezpiecznik i jest ok. I teraz powinienem sprawdzić przewody oraz wtyki i tutaj szybkie pytanie - czy kable od włącznika świateł są podpięte gdzieś pod sterownik na kolumnie kierowniczej? Bo nie wiem co rozkręcać czy wystarczy osłonę kolumny, czy raczej od góry od liczników trzeba się dostać.
Rekord dnia w 33. Trasa Żyrardów - C.H. Janki i powrót plus miasto czyli jakieś 100km. Spalanie 8,5 l gazu. Wynik bardzo dobry, aczkolwiek jazda zgodne z przepisami z nie wielką ilością szaleństw. Koła 7/15', opony 195 a pogoda deszczowa. Trochę stania na światłach, trochę zgrzytu przez pewnego pewnego kolesia w mesiu coupe cdi... a tak to głównie 80km/h bo co chwilę ograniczenie do 70km/h. Wynik jak najbardziej da się poprawić:) Zaskoczenie niezłe, bo normalnie to wychodzi jakieś ~300km ze zbiornika ~36l.
Jazda chilloutowa, aktualne stan zawieszenia sprzyja temu :)
Idą do przekaźnika/przerywacza, który jest przykręcony śrubką do tej dolnej osłony kolumny kierowniczej, po prawej stronie :)
PS. Nie wiem co na to moderator ale imho takie tematy koniecznie w osobnych wątkach, ładnie zatytuowane! :) To ukłon w stronę tych co być może kiedyś będa mieli podobny problem i będą korzystać z wyszukiwarki ;)
Czekaj no.. czyli normalnie wychodzi Ci tyle co u mnie? A teraz o 1/3 mniej wyszło? Wykluczasz błędy w pomiarach? Ja dojeżdżam właśnie końcówkę butli, a tankowałem wczoraj i od wczorajszej ślizgawki jakoś latam koło 100km/h także będzie można zaktualizować spalanie mojej 33..
Trudno ocenić mi na ile ten pomiar jest dokładny. Wpierw zatankowałem butlę do pełna, później wykonałem wyżej wymienioną trasę, a na końcu dopełniłem butlę na tej samej stacji co wcześniej, nalewał ten sam gość co wcześniej i tankowanie odbyło się dokładnie przy tym samym dystrybutorze. Także można to chyba przyjąć za w miarę realny wynik.
Ale nie sądzę by kolejne 100km udało się pokonać poniżej 10l. Tata przejmie stery w tygodniu na trasie do Grodziska, dojdzie jeszcze trochę więcej jazdy miejskiej to wynik na 100 procent pójdzie w górę.
Aa to ja z takimi pomiarami jestem ostrożny, szczególnie jeśli jednorazowo i na krótkiej trasie. Najpewniejsza metoda wg. mnie to wyjeżdżenie LPG do zera (u mnie - do momentu gdy nie da się kręcić silnika szybciej niż te 2000obr) i potem ilość zatankowanego paliwa dzielę przez dystans jaki na nim przejadę. :)