Nigdy, nawet w zasadzie nie przyszedl mi do glowy. Warto?
Printable View
No jeżeli żaden inny samochód nie dawał ci tyle radości co AR, a prowadzenie auta jak widać po twoim wpisie jest dla ciebie najważniejsze to bierz Stelvio się nie zastanawiaj. Na mnie nie patrz ;)
Ja jasno sygnalizowałem wcześniej że sportowa jazda w suvie nie interesuje mnie.
A to co będzie lepsze dla mnie, nie musi i raczej nie podpasuje tobie.
Jeśli w grę wchodzi nieduży SUV, to przejedź się Hyundai Kona N. Ja mam I30N Performance i (Kona N ma ten sam silnik i wyposażenie). To zupełnie inne samochody niż ich zwykłe odpowiedniki. Mamy przejechane dopiero 8tys. i bez przerwy banan na twarzy. Zapomnij o tamtym I30, którym jeździłeś kiedyś ;-). Przed zakupem testowaliśmy też Ceed'a GT (204KM) i nawet nie ma porównania ;-). A jeśli chodzi o te asystenta, o którym wspominaliście, to w I30N, Kona N kierowca ma możliwość wybierać czy system ma tylko ostrzegać czy również korygować, no i każdej chwili wszystko można wyłączyć - wszystko jednym przełącznikiem na kierownicy.
Jak juz tak idziemy to osobiscie popatrzył bym na Cupre Formentora.
W tej mocy i cenie żaden inny SUV nic nie oferuje, a pod katem serwisu łatwizna.
Moim zdaniem ciekawa opcja.
I silnik ma poprzecznie! Żyć nie umierać :).
Lepiej było by jak by był centralnie, no ale za tę kasę to juz sie nie dało;)
Proszę Cie. Formentor z praktycznie niedziałająca elektronika to porażka, ludzie na grupie Formentor na FB narzekają strasznie na infotainment, a ze dwóch z tego powodu pozbywa się ich w cesji. I to mocnej wersji VZ. W dodatku to badziew, niestety. Stelvio ma ten sznyt, a w Quadrifoglio zjada bez popity ten szajs.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Bez silnika wzdłużnie to w ogóle nie ma o czym dyskutować...
Wysłane z mojego Pixel 4a przy użyciu Tapatalka
Wszystko to słowa, słowa, słowa. Poza tym: Francuzi tym nie rządzą, to koncern ponadnarodowy. Kilka francuskich nazwisk nie decyduje o kierunkach rozwoju marek.
Czytam te plany z uśmiechem, bo zawsze się bije pianę, aby uzasadnić rozmaite biznesy.
Owszem, jest droga na skróty ale ona pozbawi tę markę WSZELKICH CECH, jakie dotąd, od ponad stu lat, budowały jej oryginalność.
Wpakują flaki z innych marek w jakąś nową budę i tyle.
Czym innym jest np. Opel Grandland niż Peugeot 3008? Identyczne auta w różnych budach. Takie przyklady można mnozyć. I co, teraz taka sama ma być alfa?
Nie żebym popierał taką drogę ale np. Opel Mokka wygląda dla mnie na tyle interesująco, że bym brał gdyby nie silnik i miejsce dla pasażerów.
I jakoś nie czuję, że jakiś PUG czy cytryna to jest to samo.
Co do planów wydawniczych AR.
Jeździłem chyba 4 lata 156, 7 lat 159 jestem z marką na bieżąco, nie takie plany potrafili odwołać.
No i mam nadzieję, że Tonale wyjdzie odrazu w wersji poliftowej, bo ten samochód wyglądał świeżo kilka lat temu na prezentacji.
Teraz może nie być tak kolorowo.
Taaa [emoji23][emoji28][emoji1787]
https://spidersweb.pl/autoblog/maser...22-opoznienie/
Ten temat to jest kopalnia memów z zatwardziałymi fanatykami w rolach głównych.
Rzeczywistość jest taka, że to nie jakiś brak asystenta czy inna zmowa niemieckich dziennikarzy motoryzacyjnych (niezmiernie mnie to śmieszy od dawna) mają wpływ na to ze tych aut sprzedaje się niewiele.
To chyba przede wszystkim fatalna reputacja, na którą firma sobie skrupulatnie przez lata pracowała, a jednocześnie nie zrobiła NIC, żeby z tą reputacją walczyć, sprawia że temat w którym piszemy w ogóle się pojawił i ciągle jest aktualny.
Oprócz tego dwa modele, to niezbyt wiele jak na markę, która kiedyś w ofercie miała autka miejskie, sedany, kombi, coupe, w różnych rozmiarach. Teraz albo któreś z tych dwóch ci się podobają, albo idziesz gdzieś indziej, bo nic innego w ofercie nie Włosi nie mają.
Jest jeszcze jedna rzecz. Słupków sprzedaży nie napędzają entuzjaści, tylko "zwykli" klienci. Porozmawiajcie może ze znajomymi z pracy, ilu z nich faktycznie się interesuje samochodami. Pracuje w branży, w której większość osób może sobie pozwolić na coś powyżej średniej, ale duża część jeździ zwyczajnymi samochodami, z punktu A do punktu B. Dla nich takie abstrakcyjne pojęcia jak "lepiej się prowadzi" nie niosą żadnej wartości. Za to większy (w domysle - wygodniejszy) ekran, lepiej grające audio, może jakieś bajery w zegarach - owszem, szczególnie jeśli cena/finansowanie są atrakcyjne, a gwarancja ma z 5 albo 7 lat. Samo BMW przyznało, że większość ich klientów nie rozróżnia, ani nie orientuje się, czy auto ma napęd na przód czy tył, co ma przecież olbrzymi wpływ na to jak dane auto się prowadzi. Ludzie tego nie znają, nie rozumieją, nie odróżniają - nie obchodzi ich to wręcz.
Faktem tez jest, że koreańskie marki przez ostatnie lata bardzo poprawiły swoją opinię, niemieckie (słusznie czy nie - to bez znaczenia!) mają w polskiej świadomości dobrą od lat, a Alfa Romeo? Wiadomo jak jest, nawet jeśli w przypadku obecnej gamy modelowej, jest to opinia krzywdząca (ponownie - to, czy jest prawdziwa czy nie, jest bez znaczenia - tak czy siak ma wpływ na decyzje zakupowe).
Ogólnie, to w czasach kiedy czytamy o coraz mniejszej ilości osób robiących prawo jazdy, dużej konkurencji na rynku itp rzeczach, utrudniających utrzymanie pozycji rynkowej, niedopuszczalne jest, żeby salony marki zajeżdżały polmozbytem, sprzedawcy nie oddzwaniali, nie odpisywali na maile itd - a mieliśmy na to wiele świadectw.
:) widzę że nic się przez kilka lat nie zmieniło .. Słusznie Takumi pisze, dokładnie tak to jest. Dodam że i całe to " prowadzenie się" w warunkach drogowych to ot tak żeby o tym pogadać chyba, wszystko obecnie w zasadzie "się prowadzi" w korkach czy na prostych autostradach czy z V dopuszczalnymi na drogach publicznych . W czynniku reputacji te różnice są już mocno znaczące jak po tej sprzedaży widać.
Ale kto to robi, nawet tzw fan marki raz na jakiś czas w pierwszym miesiacu i tyle, wtedy też ma świeżutkie opony w porównaniu ze swoim jakimś starszym wozem i bankowo w nowym jest przyjemniej. Ale póżniej po prostu jeździ, wsiada, wysiada, pakuje jak coś ma do przewiezienia, rozmawia przez tel, podjeżdża w korku. A auto ma go możliwie przyjemnie oczywiście - dowieźć i jechać do serwisu w przewidywalnym terminie za rok i ani razu więcej. A później kupuje kolejne auto i rozważa czy to rondo co jakiś czas (zresztą chyba nic się nie zmieniło w temacie wyłączenia fabrycznym guzikiem ESP? ) to warte wszelkich niedogodności i niepewności auta ? czy nie. I to się przekłada na sprzedaż. Dzieci takiego użytkownika też to widzą, i one później kupują / nie kupują danych aut. Moje mimo ( a może raczej dzięki :) 3ech w tej chwili, a w szczycie 4rech na raz, bankowo nigdy żadnej Alfy nie kupią. Może jakąś starą z sentymentu do dzieciństwa, ale to nie przekłada się na sprzedaż nowych. To są te lata zapracowania sobie na siebie marki.
1. No cóż, ja mam 36 km do pracy w jedną stronę, kilka zakrętów, które bardzo dobrze znam, których lepsze pokonywanie w różnych warunkach pogodowych sprawia mi autentyczną przyjemność i nie wyobrażam sobie, żebym codziennie spędzał jakieś 1,5 godziny w samochodzie, który ma mnie tylko dowieźć z domu do pracy i z powrotem.
2. Co do serwisu - jak patrzę, jako były użytkownik 147, że masz dwie 156-ki i 166-kę, to może faktycznie masz jakąś traumę związaną z AR, ja natomiast po 147 (co do której awaryjności też nie mam ŻANDYCH zastrzeżeń, ale miałem ją tylko 1,5 roku) miałem dwie Giulietty, 75-kę, a teraz Giulię i nie bardzo wiem, o co chodzi. Jedna Giulietta raz jechała na lawecie (30-letnia 75-ka kompletnie niezawodna przez 9 lat, łącznie z bytnością na kilku track dayach, chociaż trochę pieniędzy w nią poszło), poza tym zero problemów przez 10 lat i jakieś 200 tys. km.
To co ja mam czy Ty i jakie z tym przygody nic nie znaczy. To trochę jak "panie jaki covid mi nic nie jest" . Reputacja ( a to decyduje o sprzedaży masowej jednak) marki nie wzięła się znikąd . Lata pracy nad tym od marketingu/produkcji (zapowiedzi i wieloletnie poślizgi z wypuszczaniem modeli nowych) , gama znikoma, jakość serwisów , slalonów (w badaniach co rusz oceniane na jedne z najgorszych) tak samo awaryjność. Giulietta jedna nic tu nie zmieni, zresztą wobec konkurencji sportu w niej za wiele nie było chyba każdy przyzna, niewysilone auto łatwiej zrobić niezawodne. Tak jak w np Toyocie jednej czy dwóch jakiś feler /model jeśli się zdarzy zawodny nic nie zmieni w drugą stronę.
Żeby była jasność - jak jadę na przejażdżkę którąś Vką to oczywiście że to JEST fajne i przyjemne, rodziny nie biorę, nie jestem umówiony, nic nie zawalę jak stanie, mam assistance, więc ze spokojną głową sobie burczę Vką. Ale to przejażdżka. Codzienność wymaga innych cech auta niż chwilowa przyjemność.
Ja codziennie muszę dojechać do pracy i z niej wrócić :). Jak pisałem, tylko raz wracałem na lawecie, a to i tak ze względów ostrożnościowych (wywaliło bagnet z powodu zamarzniętej odmy, samochód normalnie jechał, ale miałem jedno holowanie w roku gratis w ramach ubezpieczenia, więc skorzystałem). Awaryjność dłuższego czasu jest znacząco niższa od TSI czy TDI (non stop problemy), osławiona wartość rezydualna również najlepsza w segmencie.
Akurat w Polsce Alfa sprzedaje się całkiem przyzwoicie - problemem jest sprzedaż na innych, większych rynkach (Francja, Niemcy, Włochy, Wielka Brytania).
No patrz, wszyscy tutaj twierdzą, że zbyt droga (nie ja) :). Moim zdaniem o Giulię Business, jeszcze niedawno do kupienia w bardzo sensownej wersji za mniej niż 150 tys. zł, ludzie się powinni zabijać.
Raczej myśleli, że będzie w cenie Opla 159 albo Passata 1.4 TSI :).
To może kilka słów z perspektywy świeżaka w AR. Motoryzacja to moja wielka pasja, w zasadzie od zawsze. Trochę tych nowych samochodów w życiu już kupiłem ale nową Alfę dopiero teraz, w wieku 38 lat. Od dawna chodziła mi po głowie ale miałem w głowie (i mam nadal jak pewnie wiele osób) że to nie jest i nie może być główny i jedyny samochód w domu. Teraz odrobinę sytuacje ratuje 5 letnia gwarancja ale czasu i nerwów nie zwróci. Auto mam niecałe 4 miesiące. W serwisie byłem już 2 razy i we wtorek jadę 3 raz. Ja wiem że to niby drobiazgi (narazie) ale błagam... nie piszcie to to jest normalne. Wręcz doskonale pokazuje że w tej marce, może mimo chęci, nie zmienia sie wiele. Ja na szczęście mam na to wywalone i bardzo podoba mi się jak Stelvio jeździ (do tego stopnia że myślę też o Giulii), design i ta szczypta Italii w tym aucie. Jednak gdyby to było moje jedyne czy główne auto to po tych 4 miesiącach robiłbym cesje leasingu i powiedział "nigdy więcej".
Mam Giulię 2 i pół miesiąca i też byłem 2 razy w serwisie. Raz żeby dokręcili tablicę i drugi na wymianę dwóch elementów wnętrza, które były lekko uszkodzone, kiedy odbierałem samochód.
Może ja mam jakieś szczęście do samochodów, ale mnie się Alfy nie psują.
Wysłane z mojego Pixel 4a przy użyciu Tapatalka
W moim przypadku psują się wszystkie. Jedne więcej inne mniej. Jedne szybciej inne dopiero przy większych przebiegach. Niemniej w żadnej innej marce nie musiałem poprawiać tablicy ze względu na czujniki (a i tak czasem znów piszczą bez powodu), nie musiałem czekać na kluczyk 2,5 miesiąca (a i tak przyszedł nie taki jak trzeba), nie zepsuło mi się pokrętło przy przebiegu mniejszym niż 5000km, nie wyło coś z tyłu przy większych prędkościach a elektryczne szyby nie wymagały kodowania czy czegoś w tym stylu. Ja się liczyłem z tym że będzie się działo i na razie się z tego śmieje. Zwłaszcza jak dodaje coś w kalendarzu i po wpisaniu Alfa telefon podpowiada następny wyraz "serwis" :D
Jeśli nie widzisz różnicy w mocowaniu tablicy w AR, a w reszcie samochodów osobowych (pomijam egzotyki), to ja nie wiem... Taka uroda Alfy, że tablica jest z boku i Włosi projektują je pod swój rozmiar :). Do Ferrari też byś o to miał pretensje?
U mnie na chwilę obecną jest 2.969 km i pomijając wyżej wskazane drobiazgi, z samochodem kompletnie nic się nie dzieje. Przez chwilę coś brzęczało w drzwiach pasażera z przodu, ale przestało :).
Takie rzeczy powinien zrobić serwis PRZED wydaniem klientowi auta. Ale serwis i salon - autoryzowany w końcu, więc reprezentujący markę i będący częścią jej reputacji - ma to w poważaniu. To element tej wiadomej reputacji . Co to mówi użytkownikowi - "nasz czas jest ważniejszy niż twój klienciku, zapieprzaj z powrotem do nas za tydzień, miesiąc , dwa jak miałeś taki pomysł żeby Alfą próbować jeździć, bo nam się nie chciało wszystkiego co należy sprawdzić i poprawić przed wydaniem". No sory, reputacji to nie podnosi.
Jak włosi projektują auto pod swój rozmiar tablicy, nie potrafią pod inne , to po kiego sprzedają je poza swoim krajem ?.
Ależ niech będzie z boku, to bardzo fajnie wygląda. Jednak wydaje mi się że Alfa to nie Ferrari a auto jest sprzedawane na wszystkie rynki EU gdzie wymiary tablicy są standardowe. Żeby nawet przy liftingu tego nie poprawić? No ja Cię proszę. Zresztą podkładka pod tablicę nie jest pod włoski rozmiar a pod standard europejski. Podkładka ORYGINALNA i produkowana przez AR.
1. O jakości serwisu to wszyscy wiemy. Natomiast czy w innych jest tak różowo? Różne słyszę historie - natomiast co do tego, że w AR jest pole do poprawy, nie zamierzam dyskutować :).
2. Nie, że nie potrafią - tylko instalacja poza Włochami wymaga większej ekwilibrystyki :). U mnie wszystko jest przykręcone do oryginalnej podkładki i działa poprawnie.
Lancer Evo też nie jest raczej egzotykiem, a tam tablicę się w ogóle ciężko montuje - no ale chyba nie ma przednich czujników, więc problemu też nie ma :).
Dobry konstruktor samochodu doskonale zna "jakość" serwisów, i wie że byle pierdoła może być tam problemem, po drugie pierwsze wie, że każda jedna ingerencja serwisu to ryzko że coś sknocą , porysują itp aby się do danego elementu dostać. A to klienta bardzo wkurza i dobrego wrażenia nie zostawia, nie będzie dumał czy to niechluj mechanik czy co. Auto marki X wymaga xx wizyt w pierwszym roku, podczas których popsuli mi to i to .
Więc dobry konstruktor tak konstruuje aby auto jak najmniej wymagało od serwisu. I tak powstaje ta dobra reputacja.
No jeśli wymaganie właściwego dokręcenia podkładki do zderzaka to zbyt dużo dla serwisu, to cóż - może być ciężko. Natomiast wolę problemy z dokręceniem tablicy od permanentnych problemów z TSI i TDI przez ostatnie 10 lat, które nie kończą się 10 minutową wizytą i dokręceniem śrubki, tylko remontami za grube tysiące złotych.
Nie wiem ile miałeś tych TDI ale aż tak traumatycznych doświadczeń nie mam. Obecnie mam 2 (jeden PD, drugi CR) i mimo wybitnie ciężkich warunków eksploatacji (PD krótkie dystanse i ciągle zimny, CR regularnie ciąganie ciężkiej i dużej przyczepy) większych problemów nie mam. W CR padła mi pompa wody ale wymieniłem na taką bez przesłony i tyle.
Generalnie, jak pisałem, wszystko się psuje, Vagi nie są tu wyjątkiem.
Mam tak samo, w 100% rozumiem i zgadzam się!
To takie trochę stwierdzenie jak "Alfy się psują" popierane zawsze kilkoma przykładami kolegów/znajomych znajomych itd.
Miałem jedno TFSI (co prawda krótko) i silnik był zajeb...y. Życzyłbym sobie takiej charakterystyki, dźwięku i spalania w innych autach (punkt "dźwięku" dotyczy też Giulii).
A prawda często jest taka: jak dbasz tak masz. Wiem, że były ewidentne wtopy po stronie VAG - tak, jak wszędzie. Kolega w niezawodnym Porsche ma problem ze skrzynią po przejechaniu 30tys km... z drugiej strony czytałem o ludziach, którzy nie dojechali do domu z salonu nową Alfą... także cóż ;)
Od czasu TS 16V (a to było już trochę czasu temu) ciężko powiedzieć, żeby Alfa miała jakieś grube wtopy z silnikami. A że komuś szyby nie działają albo uszczelka się odklei - to chyba nie jest aż tak duży dramat...
Wysłane z mojego Pixel 4a przy użyciu Tapatalka
To skąd ta niepodważalnie zła reputacja Alfy i skąd przy tym dobra reputacja np japońskich marek, czy rozpychających się łokciami koreańskich ? no bo spisek dziennikarzy jednak odłóżmy tam gdzie foliarze itp . Lata pracy na to i zero tej pracy w kierunku reputacji dobrej. A że się da przez lata wybudować reputację dobrą to kilka marek dalekowschodnich pokazuje. Teraz też zdaje się spory obsuw z premierą Tonale czy co tam szykują a miało być wg cudnych prezentacji lata temu. No kto poważnie takiego producenta będzie traktował i podbijał mu słupki sprzedaży.
Tak swoją drogą to co klienta kupującego nowe auto obchodzi czy pojedzie na nieplanowaną wizytę do serwisu na wymianę silnika czy jakiegoś plastiku ? - żadna różnica, tak samo satracony czas i pozmieniane plany.