Historia dosc dziwna bo to benzyniak....
Wrociłem z pracy w nocy (czwartek) w piątek wieczorem myśle "trzeba jechac do Kochanie..." ide do auta .. a tu aku zakreciło 3 razy i padło. Myśle sobie trudno -25 było wiec mogło sie stac.
Aku do domu, prostownik... i do rana się ładował. Naładowany az miło kreci jak szalony a auto nie pali... ;/
Kreciłem go nawet na kablach od innego auta i nie moge go odpalic...
Raz na chwile tak jak by mial juz złapac a potem długo dlugo nic jak kręce.
Czasem tak jak by na jeden garnek mial złapać i dalej nic.
Jakieś pomysły?