Niedawno znajomy przekonywał mnie, że nie warto "rzucać się" na pierwsze egzemplarze nowych modeli, bo są zwykle niedopracowane. A pierwsi klienci są "królikami doświadczalnymi" - na podstawie ich opinii - patrz wizyty w ASO - powstają udoskonalone modele. No więc - co myslicie o tzw.: "baby car"? Nie ukrywam, że pytam w kontekście nowej MiTo.