Gotujący płyn chłodniczy 2,4JTD
Witam wszystkich forumowiczów. Jestem szczęśliwym (do zeszłego tygodnia) posiadaczem Cromy z 2006r 2,4JTD bez DPFa i EGRa przebieg 211000km. Wybrałem Wasze forum jako jedne z sensowniejszych w google i mam nadzieje że mi pomożecie. Mianowicie wracając do sedna sprawy w zeszłym tyg miałem do pokonania ok 400km, po przejechaniu ok 100km ( wysoka temp. powietrza ok 35 st C jazda na klimie) zapaliła się czerwona kontrolka od płynu chłodniczego wskaźnik na max i jakiś komunikat na wyświetlaczu żeby wyłączyć silnik. Zrobiłem jak napisano otworzyłem maskę a w zbiorniczku aż się gotowało (poziom dosyć sporo ponad MAX). Wentylator chodził jak autko wyłączyłem jeszcze przez chwilę. Sprawdziłem poziom oleju - bez zmian, odkręcając korek od zbiorniczka płyn uciekł dołem więc zakręciłem z powrotem. Odpaliłem ponownie auto odkręciłem korek i dolałem płynu chłodniczego cały zbiornik wyrównawczy (tyle mi uciekło dołem). Temp na wskaźniku wróciła do normy tak więc ruszyłem starając się nie forsować silnika przejechałem tak ok 10 km i problem się powtórzył. Wezwałem lawetę, taki był finał wyjazdu. Dodam że podobna akcja była już w lutym jak wracałem autostradą (przycisnąłem na krótkim odcinku dosyć mocno) wtedy podobny brzeczek z deski rozdzielczej, czerwona lampka i max temp na wskaźniku, a z nawiewów poleciało gorące powietrze, okazało się że cały płyn uciekł. Jak się okazało później spadł któryś z gumowych przewodów nie dokręconych po po wymianie termostatu (nowy termostat luty 2013, kompletny rozrząd z pompą grudzień 2012). I jeszcze jedna podobna sytuacja gdy wracałem z Rabki (teren lekko górzysty) przełom maja/kwietnia wtedy powtórzyło się to samo - mechanik stwierdził że pękł przewód i też cały płyn uciekł. Ponadto po tych dwóch wcześniejszych wpadkach z przewodami nic się nie działo jeżdżę na co dzień po 20km a przynajmniej raz dwa razy w miesiącu dłuższe trasy po ok 300km, żadnych objawów innych nie zauważyłem. Najpierw myślałem że to zbieg okoliczności z tymi przewodami ale po ostatniej wpadce zmieniam zdanie ( czy przewód mógł peknąć od zbyt wysokiego ciśnienia?) Autko odstawiłem do mechanika - ten nic nie stwierdził, dwa dni pojeździł samochodem żadnego zagotowania nie zauważył, więc samochód odebrałem nie za bardzo szczęśliwy:( Po powrocie od mechanika odcinek ok 10 km po wyłączeniu silnika usłyszałem bulgotanie spod maski i znów płyn się gotował, a wskaźnik od płynu chłodniczego nie drgnął. Mechanik też rozkłada ręce i mówi że to musi być uszczelka pod głowicą, a nie chciałbym od razu rozbebeszać wszystkiego. Może macie jakieś pomysły, pomóżcie. Pozdrawiam!!!