Event z SJS 2013 - Konstruktywne uwagi na temat szkolenia i jazdy na torze w Kielcach

Każdy kto miał okazję pojeździć wie, że zabawa na torze była świetna a szkolenie wielu pomogło lepiej wyczuć auto, ale zawsze znajdzie się coś co można poprawić.

Dlatego też tak jak Ligar prosił jest to temat, w którym można napisać co mogło się nie spodobać na event'cie organizowanym przez SJS.
Ewentualne uwagi mogą pomóc w przyszłych latach przy organizacji podobnych imprez tego typu.


Ja od siebie powiem, że nie podobało mi się podejście instruktorów na odcinku leśnym i dużym łuku.
Kwestia była kompletnego zakazu używania gazu w zakręcie do kontrolowania toru jazdy co w przypadku niektórych o dziwo dość nadsterownych Alf nie dawało spodziewanego efektu.

Miałem też wrażenie, że podchodzą do naszych aut jako nie do przednionapędowych.

No i to co chyba każdemu przeszkadzało, czyli mała liczba przejazdów. 1 powolny przejazd zapoznawczy za samochodem SJS po bardzo krętym i wykorzystanym prawie w 100% torze z dużą i ilością zakrętów to trochę mało. Po tym przejeździe duża część kierowców nie była pewne jak ma właściwie jechać.
Pierwszy mierzony przejazd był właściwie zapoznawczym, a po jego przejechaniu nadal niektórzy nie wiedzieli jak i którędy.
4 mierzone przejazdy, z których 3 były liczone to zdecydowanie za mało jak na całodniowy event. Fakt faktem wcześniej było kilka przejazdów po mniejszym kartingowym torze, ale to tylko było w ramach szkolenia ażeby wyczuć auto.

Ewentualnie event można by zacząć o godzinę wcześniej wykorzystując w miarę możliwości jak najwięcej czasu na upalanie.


To by było chyba tyle jeśli chodzi o sugestie.
Ogólnie zabawa świetna, jakość toru perfekcyjna a szkolenie bardzo pomocne. Oby na następny rok było co najmniej tak dobrze jak w tym


Pozdro
Tomek

Cytat:

---

Napisał Zonkil

Każdy kto miał okazję pojeździć wie, że zabawa na torze była świetna a szkolenie wielu pomogło lepiej wyczuć auto, ale zawsze znajdzie się coś co można poprawić.
Dlatego też tak jak Ligar prosił jest to temat, w którym można napisać co mogło się nie spodobać na event'cie organizowanym przez SJS.
Ewentualne uwagi mogą pomóc w przyszłych latach przy organizacji podobnych imprez tego typu.

Ja od siebie powiem, że nie podobało mi się podejście instruktorów na odcinku leśnym i dużym łuku.
Kwestia była kompletnego zakazu używania gazu w zakręcie do kontrolowania toru jazdy co w przypadku niektórych o dziwo dość nadsterownych Alf nie dawało spodziewanego efektu.

---

Wydaje mi się, że tutaj chodziło nie o jazdę łukiem w poślizgu, tylko maksymalnie szybkie pokonanie łuku. Idea była taka, by dopasować prędkość wejścia w zakręt - aby po ujęciu gazu, dohamowaniu i rozpoczęciu skrętu nie stawiało auta bokiem, tylko na granicy poślizgu pokonać wyznaczony tor i wyjść z zakrętu. Gdybys miał tylkonapędówkę i wyrzuciłoby Ci tył na zewnątrz - to może byłoby to i widowiskowe, ale nie miałoby nic wspólnego z szybkim pokonaniem zakrętu.

Cytat:

---

Napisał Zonkil

Miałem też wrażenie, że podchodzą do naszych aut jako nie do przednionapędowych.

---

Dlaczego? Jeśli zrobiło się dokładnie to, co sugerował instruktor - to auto chętniej skręcało i dzielnie podążało za wyznaczonym torem jazdy. Zbyt wolny lub zbyt szybki najazd na zakręt oznaczał nie wykorzystanie potencjału silnika/przyczepności i pokonanie zakrętu mniej efektywnie, niż by się dało. Oczywiście samochody bardzo podatne na wylot tyłu z toru jazdy wymagają innego traktowania, niż auta w których postawienie samochodu bokiem graniczy z cudem. Przyznaj się Zonkil - pierwszy raz tak naprawdę sprawdzałeś _bezpiecznie_ graniczne możliwości swoje i samochodu? ;) Takie doświadczenia zawsze są zaskakujące ;)

Co do pokonywania łuku - trochę miałem wrażenie, że uwagi instruktora były tak jakby z góry skierowane do przednionapędówek. Chociażby wtedy gdy mnie obróciło bokiem. Odcinek leśny też bardzo fajny, ale czasami nie rozumiałem czemu nie można pocisnąć do podłogi? :P Pominę już sprawę krótkofalówek, które ciężko było zrozumieć (szczególnie odcinek leśny i test łosia - musiałem mieć 'tłumacza' na prawym fotelu :P).

Generalnie organizacja była świetna i wszystko w pełni profesjonalne, nawet można było sobie pogadać na luzie z instruktorami, ale jak dla mnie także było za mało jazdy na czas, bo nie czuje się 'wyjeżdżony' jak na tyle miesięcy oczekiwania... Tym bardziej, że był to pierwszy grubszy wyjazd 'nowym' samochodem, którego w zasadzie jeszcze nie udało mi się do końca poznać

Cytat:

---

Napisał Tomek_KRK

Przyznaj się Zonkil - pierwszy raz tak naprawdę sprawdzałeś _bezpiecznie_ graniczne możliwości swoje i samochodu? ;) Takie doświadczenia zawsze są zaskakujące ;)

---

No pewnie, że dopiero wyczuwam auto :D w końcu mam je dopiero od 2 miesięcy a zrobiłem nim może z 900km, z których większość to był średnio szybki powrót do domu i dojazd na zlot z "Nawigacją" co chwilę przypominającą "...zwolnij...zwolnij...".
A to, że jestem zaskoczony to jest mało powiedziane, bo auto zachowywało się inaczej niż cokolwiek co do tej pory miałem w rękach i równocześnie zaskakująco przyjemnie.

Cytat:

---

Napisał Tomek_KRK

Wydaje mi się, że tutaj chodziło nie o jazdę łukiem w poślizgu, tylko maksymalnie szybkie pokonanie łuku.

---

No tak, o to głównie chodziło, ale kwestia jest tego, że różnymi autami jest wymagana różna technika do pokonania tego samego zakrętu z w miarę możliwości najwyższą prędkością.

Słuchajcie nie komentujemy tu swoich postów i cudzych odczuć tylko piszemy konstruktywną krytykę. Post Tomek_KRK jest pierwszym i ostatnim.
Dyskusję proszę prowadzić w temacie smieciowym czyli tu -> http://www.forum.alfaholicy.org/zlot...a_gora-66.html

szkolenie fajne, ale moim zdaniem trochę powtarzały się manewry na poszczególnych próbach. Odcinek leśny był podobny do pokonywania łuku, a jazdę po torze kartingowym ciężko nazwać szkoleniem. Zamiast 4 ćwiczeń zrobiłbym dwa z większą ilością powtórzeń a zyskany czas poświęciłbym na to, żeby zrobić 6 przejazdów na czas i oczywiście dwa zapoznawcze kółka. Po za tym dla mnie bomba :) szkoda, że po powrocie do domu wydech zdechł :) całe szczęści, że nie na torze, bo ogień z rury idzie! :)

Ze swojej strony kilka konstruktywnych uwag przekazałem bezpośrednio chłopakom z SJS, przyjęli je pozytywnie nie unosząc się więc mają za to duży plus.
W temacie opinii na temat całokształtu to:
po 1 faktycznie szkoleniem nie nazwał bym kartingu co nie zmienia faktu że był bardzo fajny,
po 2 jazda z uślizgiem tyłu na łuku - dla mnie największa porażka ponieważ ten akurat instruktor jakby nie zwracał w ogóle uwagi na to jak zachowuje się dane auto czego efektem był mój i Rafała wylot z toru przy czym jego był bardziej bolesny,
po 3 zabrakło trochę wolnego czasu żeby po każdym ćwiczeniu na spokojnie porozmawiać z instruktorem, nie mówię tu o analizie na poziomie J.Gmocha o reprezentacji ale dosłownie 5-10 minut dla grupy, w końcu pytania na pewno by się powtarzały,
po 4 faktycznie można było dać 5 przejazd, a tak wyszło jakbyśmy z zegarkiem w ręku mieli skończyć o konkretnej godzinie

Reasumując wg mnie można zrobić jakieś 2-3 ćwiczenia ale więcej je wyćwiczyć, do tego zacząć trochę wcześniej i mamy wtedy więcej czasówek- taki złoty środek.
Poza tymi w sumie niewielkimi mankamentami szkolenie było bardzo profesjonalne, w moim przypadku kilka komentarzy aż mnie zatkało, gość powiedział mi metr po metrze co zrobiłem źle i wszystko było prawdą co dla mnie świadczy o doświadczeniu i profesjonalizmie skoro facet stał kilkanaście metrów od auta:)
Chętnie wezmę udział w kolejnej zabawie z SJS.

- tyle przejazdów torem kartingowym to raczej stracony czas, który można było wykorzystać na jazdę na czas bo tego było za mało.
- jakość krótkofalówek wołała o pomstę do nieba, w końcu mamy XXI wiek a użyty tam sprzęt to chyba z muzeum.
- ogólnie to zbyt króki czas aby coś opanować, szczególnie test łosia.
- czasami zbyt długie czasy miedzy startami poszczególnych zawodników, to chyba organizacyjnie kulało.

Odcinek leśny dla mnie i mojej Alfa Romeo bez sensu.Szkoda było się męczyć pod górę;)
Reszta szkolenie jak dla Mnie super!
6 przejazdów na czas i dwa za sejfti carem żeby tor zapamiętać i było by idealnie.
Chcę tam wrócić za rok!:P spotkać się z Wami wszystkimi i pośmigać po torze,tym razem V6:o oczywiście Alfa Romeo 155:cool:

Klika słów odemnie:
- Za mało jeżdzenia, za dużo stania.
- Szkoda, że poranny trenning nie miał za wiele wspólnego z tym co później jeździliśmy na czasówce
- Fajnie by było, jak by czasówka zaczynała się tam gdzie się zaczynała, przelatywała przez gokartowy i kończyła na leśnym odcinku, a powrót na start drogą krajową
- W porównaniu to TPTD brakuje tej płynności w jeździe - aczkolwiek tutaj to głównie obiekt nie daje takiej możliwości
- Miałem wrażenie, że test łosia to taka zapchaj dziura, u mnie przy 60 nic się nie działo
- Czasami instuktorom brakowało konsekwecji w tym co robią - jednym przez radio mówił "gaz gaz, hamuj hamuj" a u mnie była cisza, a potem tylko "hamuj, oo za późno hamowałeś"
- Za mało zapoznania - czego dowodem jest to, że pierwszych X osób źle pojechało tor (w tym ja)
- IMHO powinien się liczyć tylko najlepszy czas, bo ilość prób była znikoma.
- Moglibyśmy zacząć o 8, skończyć trenning o 12 i pojechać 2 próby więcej