Ocenicie takie coś? sprzedawca ma podobno dobre opinie na forach, ale czy to prawda?
http://fanaut.otomoto.pl/alfa-romeo-...C32465783.html
Printable View
Ocenicie takie coś? sprzedawca ma podobno dobre opinie na forach, ale czy to prawda?
http://fanaut.otomoto.pl/alfa-romeo-...C32465783.html
O tym gościu już trochę było pisane. Raczej na + . Poszukaj sobie. Co do auta to kolor robi robotę :) . W mojej ocenie jest na obniżony zawieszeniu . Progów nie ma więc to nie sportpack czyli już jakaś późniejsza modyfikacja . Pewnie Eibach czy coś jak to z Niemiec . Na tych dodatkowych zdjęciach w zasadzie OK chyba że spreparował ponad 100 fotek :D
Potwierdzam. Opinie sprzedawcy pozytywne.
Widzieliście kiedykolwiek 156 FL z kierownicą bez skóry? Proponowałbym to sprawdzić. Jeśli chodzi o nieścisłości w ogłoszeniu to nie było czegoś takiego jak wersja BLACK. Chyba że uznamy iż zamawiając sobie w salonie samochód w kolorze srebrnym kupujemy SILVER edition. Brać vin i sprawdzać wyposażenie, czy ta kierownica nie była wymieniana (już pomijam fakt że dla mnie kolor poduszki na kierownicy jest ciemniejszy niż całej kierownicy). Ja w życiu nie widziałem poliftowej 156 ze zwykłą kierą. Nawet pomimo pozytywnych opinii zalecałbym ostrożność bo jeśli ktoś na wejściu wymyśla jakieś niestworzone czarne edycje to albo nie wie co sprzedaje albo kłamie z premedytacją licząc na leszcza który nabierze się na ten WYJĄTKOWY egzemplarz. Jeśli okaże się że samochód wyszedł z tą kierownicą z fabryki to niech sprzedający robi zdjęcia podłogi bo jak wiadomo 156 ma problem z korozją podłogi, jak wszystko będzie w miarę OK można jechać oglądać. W częstochowie jest QBA, myślę że przetrzepie porządnie samochód i będzie wiadomo co i jak. Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę że jeśli faktycznie auto wyszło z fabryki z taką kierownicą to jest to raczej BIEDA edition niż ten opisany w auckji BLACK :)
Było coś takiego jak BLACK EDITION, BLACK LINE zarówno w 147 jak 156. Choć prócz koloru nadwozia to te auta niczym szczególnym się nie wyróżniały :) Poszukaj sobie w google.
Co do kiery zwykłej tzn nie skórzanej bez multifunkcji to występowała ona od 2002r przed jak i po lifcie w biedniejszej wersji Progression. Sam miałem takie biedne auto 1.9 8V z 2003r. właśnie w tej wersji. Co do różnic koloru poduszka - kierownica to jeśli nie ma skóry to niestety tak to widać . Poduszka jest z całkowicie innego plastiku ( twardego ) a wieniec kierownicy to taki gumo plastik poddający się przy naciśnięciu .
Jeśli chodzi o blac edition to szukałem, nie znalazłem. Zero konkretnych informacji poza tym że ktoś czarne auto nazwał sobie BLACK edition. Gdzie tu sens? Kupując samochód w kolorze czarnym mamy black edition? Samochód który nie wyróżnia się niczym oprócz koloru czarnego? Powiedz gdzie tu sens, jak dla mnie nie ma. Co do kierownicy podejrzewam że mogły wychodzić samochody w takiej wersji ale musiała by to być wersja najbiedniejsza z najbiedniejszych. I teraz konfrontacja. Wersja Progression, najbiedniejsza z najbiedniejszych i do tego jakieś wyjatkowe black edition. No jak dla mnie jedno gryzie się z drugim. Sorry ale jestem uczulony na polskich handlarzy, wiem że większość oszukuje na każdym kroku i dlatego wszędzie szukam podstępu. Oczywiście mogę się mylić ale moja wypowiedź ma jedynie charakter informacyjny. Niech sprzedający daje numer VIN i zobaczy się czy jest to jakaś specjalna wersja czy zwykły tzw "golas" Oczywiście nic nie mam przeciwko samochodom z niskim wyposażeniem, zero problemu. Natomiast mam problem jeśli ktoś w ogłoszeniu myli się w zeznaniach.
VIN nie rozkodowuje tzw wersji specjalnych. Może tylko podać podstawową wersję czyli Progression, Distinctive. Wersja w sumie taka dziwna bo pomijając kierę to ma wszystkie szyby w prądzie . ASR, komputer, ciekawą tapicerkę łączoną Alfatex.
Jeszcze jedna rzecz. Gałka zmiany biegów jest z tej samej wersji wyposażenia co kiera czyli bez skóry więc pewnie tak to wyszło
Ano nie zbadane są przekonania pierwszego właściciela który konfiguruje auto w salonie :)
- - - Updated - - -
czyli już wiemy co i jak . Taki sztuczny twór aby zainkasować dodatkowe 1400 euro przy zakupie :)
Hahaha dobre! :) Szczerze to gdybym nie zobaczył tego artykułu nie uwierzyłbym. Jak można wypuścić wersję teoretycznie limitowaną która nie odróżnia się niczym od zwykłej. Jeszcze gdyby ta wersja była oferowana tylko w max wyposażeniu to można by to jakoś zrozumieć. Tu nie ma nawet napisu na tylnej klapie. Jest to wersja black która wyróżnia się tym że jest czarna. Myślałem że takie paradoksy tylko w niemieckich samochodach można spotkać a tu taki klops. Bardzo dobrze w takim razie. VIN, sprawdzenie wyposażenia, zdjęcia podłogi od spodu i jeśli wszystko się zgadza wycieczka do Częstochowy i QBY. Jeśli wszystko będzie ok to nie ma co się zastanawiać tylko brać samochód pomimo biednego wyposażenia.
Wersji BLACK po vinei nie sprawdzisz ale myślę że kierownicę da się sprawdzić? W niemiecich samochodach na 100% jest taka możliwość, nie wiem jak w alfie.
moim zdaniem sprzedawca nazwał tak sobie auto, zeby brzmiało fajniej.
Nie no artykuł mówi jasno że takie wersje wychodziły różniły się dokładnie niczym, poza zostawieniem 1400e w salonie przez właściciela. Alfa Romeo to taka ciekawa marka. Wielu użytkowników lubi czuć się wyjątkowymi dlatego że jeździ właśnie takim wozem a nie innym. Tutaj mamy sposób żeby poczuć się jeszcze bardziej wyjątkowo. Zostawiamy w salonie 1400e i nabywamy BLACK EDITION. Jesteśmy jeszcze bardziej wyjątkowi niż Ci którzy jeżdżą zwykłymi czarnymi wersjami!
Oczywiście na rynku wtórnym ta wersja nie ma żadnego znaczenia, ponieważ są ważniejsze rzeczy, ale zawsze jest to jakiś chwyt dzięki któremu handlarz może złapać kupca.
były takie , sam taką bidulę miałem - 156 jtd16v 2004r salon PL , wersja Progression , plastikowa kiera , 2 strefowa klima , 4 el szyby , infocenter , i siedzenia alfatex , ale kierę wywaliłem i dałem skórzaną z alfy GT bo miała fajne wstawki ''aluminiowe''
gwoli ścisłości :
najbiedniejsza to Impression ( manual klima , często brak infocenter - tylko zaślepka )
później jest Progression ( średnia)
no i najwyższa Distinctive
Nie otwierałem tych zdjęć... No jeśli jest vin, a Tobie zależy na kupnie samochodu to już dawno powinien być sprawdzony. Zresztą nie oszukujmy się, nie zależy Ci na tym samochodzie bo gdyby tak było już dawno vin byłby rozkodowany a Ty oglądałbyś auto w rzeczywistości. Nawet biorąc pod uwagę że nie chce się komuś, lub też nie ma czasu na jazdę i obejrzenie auta, można się skontaktować z QBĄ, domyślam się że za odpłatnością przetrzepałby samochód dokładnie i zdał sprawozdanie. Tak wygląda kupowanie samochodu jeśli faktycznie nam zależy na kupnie. Tutaj zapału nie widać.
Nie ja kupuje, pomagam znajomemu. Rozkodowalismy VIN i co widzimy, sprzedający kłamie, podając rocznik 2004. Auto jest z rocznika 2003, wersja Progesion.
Hehe czyli klasyczne dla handlarzy zawyżanie rocznika. Musi być z samej końcówki 2003 bo w połowie 2003 o ilę się nie mylę wychodziły jeszcze ze starym przodem. Generalnie jeśli kolega szuka igiełki nie kombinowanej to ciężko mu będzie znaleźć. Jeśli posiada fundusze, nie jest łowcą okazji to pewnie lepiej będzie udać się za granicę z kimś kumatym i tam poszukać czegoś. Ja powtarzam cały czas. Kupno samochodu w Polsce to jedno z najbardziej stresogennych zajęć z jakimi zmierzyłem się w swoim życiu. W czerwcu tamtego roku zacząłem szukać auta dla siebie, z początku Grande Punto bo strasznie mi się podobają, po paru miesiącach skończyło się na passacie. W sumie to się cieszę że nie kupiłem GP 1.9JTD bo jak czytam o zajebistych skrzyniach opla M32, a taka była montowana w GPS to śmiać mi się chcę. No ale wracając do tematu jeśli ktoś może odżałować te 3500 zł bo mniej więcej tyle będzie kosztowała wycieczka za granicę to lepiej szukać auta u naszych sąsiadów.
Jechać zawsze można . Tylko jak myślicie że sprzedawca się będzie z Wami cackał. jeździł po stacjach diagnostycznych albo do ASO inne pierdoły to jesteście w duuuuużym błędzie. Co najwyżej jazda próbna i pytanie " bierzesz czy nie " A co do prawdziwego stanu technicznego to odkryjesz to wracając do domu . Autem lub na lawecie generując sobie mega koszty jak Ci Alfa umrze na niemieckiej autostradzie. Nie pisze już nawet jak pojedziesz a tam mina . Bo wtedy na pusto do domu.
Ale kto nie pojedzie , sam nie zobaczy to nie zrozumie. Przez telefon każdy Ci powie że auto malina.
Oczywiście że za granicą nikt nie będzie z tobą jeździł po serwisach. Tutaj bardziej chodzi o to że jeśli będziesz przestrzegać paru prostych zasad czyli omijanie tureckich ruskich i innych śmiesznych komisów to ryzyko wpadnięcia na minę jest o wiele mniejsze niż w polsce. Oczywiście nikt nie twierdzi że wszystkie samochody w komisach niemieckich i te na mobile.de są igiełkami.
Właśnie dlatego ja nie zdecydowałem się na wycieczkę do Niemiec po samochód. Z moimi funduszami to jednak było mało opłacalne. Na dziś dzień wolałbym zlecić komuś kto ma wtyki po serwisach zakup takiego samochodu jaki chce. Odebrać wóz w polsce, już opłacony itp, itd. Idealny na pewno by nie był ale zdecydowanie lepszy niż większość polskich ofert, plus na pewno bezwypadkowy i z oryginalnym przebiegiem.
Powtórzę jeszcze raz, zakup używanego samochodu to prawdziwy dramat, przynajmniej moim zdaniem.
W niemczech jest troche zamieszane z rocznikiem o ile się nie mylę. Rok produkcji jest równoznaczny z rokiem pierwszej rejestracji. Ja mam tak w swojej. W dowodzie początek 2004, a według vinu koniec 2003. Kupując 10cio letnie auto liczy się stan techniczny.
Do tego jest mocnym optymistą... Skoro za 2003 w dość ubogiej wersji chce 16800 to ile ja musiał bym wziąć za dopieszczoną SW z 2005 z wieloma dodatkami?:)
- - - Updated - - -
Tam istnieje zarówno rok produkcji, jak i rok dopuszczenia/rejestracji. Tutaj nie chodzi tylko o stan ale między rocznikiem 2003 a 2004 było dużo różnic (np inny materiał na desce rozdzielczej, inne wzory boczków, siedzeń itd)
To auto jest z pazdziernika 2003, czyli nawet nie sama koncowka roku (ja mialem 145 z 12 grudnia chyba:) to jest klasyczna koncowka roku:)
Ale czy az takie biedne, kompa ma, climatronic ma, radio ma, czujniki cofki ma... nie ma kiery skórzanej no pewnie wypasionej regulacji foteli ale czy to taki golas?
Hm. Jaka 156 FL jest bogato wypasiona, co ona moze jeszcze miec?
Kumpel szuka w sumie ostatnich serii profukcyjnych, czyli pewnie z konca 2005, ale w ogole takich nie widac nigdzie...
No nawet na autoscoucie ciężko o taką. Jak już szukasz 2005 rocznik to skóry nie ma praktycznie nigdy. Oczywiście patrzę na wersje 1.9 bo za 2.4 opłaty byłyby bardzo duże.
A ciekawi mnie czy ktoś z tych " wielce zainteresowanych zakupem " w ogóle zadzwonił i podpytał co i jak ?? Czy raczej kolejne bezsensowne bicie piany w temacie zaczętym przez osobę która w ogóle nie zamierza kupić tego auta. Dla mnie żadna różnica przy tak starym aucie czy ono ma 10 czy 11 lat . Przy takich rocznikach podstawa to stan techniczny i wizualny. Połowa osób która zadaje pytania w tym dziale robi to chyba z nudów ,a nie z chęci kupna jakiegoś auta . Jak ktoś jest konkretnie zainteresowany to dzwoni do sprzedającego , jedzie do niego , weryfikuje uzyskane informacje i jak się ugada cenowo to kupuje. Proste.
U siebie mam (a wersja chyba najbogatsza):
- skórzane fotele + podgrzewane
- BOSE + radio z nawigacją + zmieniarka 6CD
- czujnik zaparowania
- czujnik cofania
- automatyczne wycieraczki.
- xenon + spryskiwacze
- drewniana kierownica + gałka zmiany biegów
- relingi
- szyberdach
- pełna elektryka szyb
- podgrzewane lusterka
- klima 2 strefowa
- tempomat
- kierownica wielofunkcyjna
co do podpytywania co i jak u polskich handlarzy to polecam artykuł z marcowego Poradnika Auto świata, na temat komisu w Zwoleniu i próby zakupu volvo... A wszystko zaczeło się od "podpytania":)))
Cudów kolego nie ma: dobrze utrzymane auta z przyzwoitym przebiegiem i bez dzwonów są za granicą dużo droższe niż w Polsce. I jakimś cudem w Polsce takie auta mają przebiegi 130 do 190 tys, a za granicą czytamy: 230 do 290....
A jezdzic sobie mozna, po kraju, do woli, weryfikować kłamliwe brednie... Kumpel już dwa razy jechał, trzeci raz się naciągnąć nie da, dlatego między innymi warto pytać na forach, a nuż ktoś kupował o tego gościa i jakie ma wrażenia...
A ja uważam że szukanie 10 letniego auta w stanie "igły" to trochę strata czasu. Oczywiście nie chodzi mi o kupowanie pierwszego lepszego sklejanego z dwóch, ale wziąć coś w stanie w miarę dobrym z nastawieniem na doinwestowanie, i po prostu jeździć. Rynek aut używanych każdy z nas wie jaki jest ciężki, trzeba szukać kompromisu. Ceny na Zachodzie jakie są łatwo sprawdzić, żeby sprowadzić coś super trzeba wydać kilkadziesiąt procent więcej niż w PL.
molten bardzo dobrze mówisz. Jeśli ktoś szuka 10 letniej igiełki za średnią polską cenę to po prostu będzie szukał całe życie. Ja mam idealną receptę na kupno samochodu w stanie igła. Jedziesz do szwajcarii wchodzisz do pierwszego lepszego komisu i kupujesz samochód. O wałkach typu kręcony przebieg czy inna szemrana przeszłość nie ma mowy. Oczywiście samochód będzie malowany bo za granicą powtórne malowanie u nikogo nie przekreśla samochodu. Do ceny zakupu dodajemy wtedy opłaty wysokości 40% wartości auta i możemy cieszyć się nienagannym samochodem. Ciekawe ilu poszukiwaczy igiełki skorzystało by z tego przepisu.
Przy 10 letnim samochodzie tak naprawdę należy sprawdzić trzy rzeczy. Powypadkowość, popowodziowość oraz najważniejsze stan techniczny. Przebieg jest najmniej ważny bo jest tyle patentów na przekręcanie przebiegów, że to walka z wiatrakami. Jeśli auto nie ma niepokojących oznak oraz mechanicznie jest ok. Po prostu kupujemy samochód i jeździmy. W polsce ludzie strasznie wczuwają się w zakup auta, moim zdaniem z dwóch powodów. Raz, jaki jest rynek aut używanych każdy widzi, oszuści na każdym kroku, dwa bieda, ludzie ciężko pracują na to żeby kupić sobie wreszcie wymarzone auto i dlatego oczekują niemożliwego.