Witam
Takie mam pytanko. Mam na oku do kupienia AR147 1.6 120KM. Problem w tym, że mam do niej prawie 300km. A tak jak w temacie napisałem rozrząd był wymieniany 6 lat temu, 60tyś km. Czy jeżeli ewentualnie bym się zdecydował to strach wracać nią do domu? Czy lepiej sobie go wymienić sobie tam na miejscu i dopiero wracać?
Wiesz co zawsze jest ryzyko. 6lat km juz nie onie chodzi. Strach tak naprawdę podpowiedzieć. Ale ja bym zrobił w ten sposób jesli jestes zdecydowany to ok. Rozrzad pełny z pompa wody. Tam mechaników znają. Sa na pewno alfaholicy ktorzy moga w tej miejscowości kogoś polecić. Niech zrobią a ty masz święty spokój.
Wysłane z iPad za pomocą Tapatalk
Jeśli ktoś tak dbał o wymianę że czekał do ostatniej chwili a ostatecznie zdecydował się sprzedać auto to boję się pomyśleć jak dbał o resztę, może to lepiej przemyśl.
Ogólnie Alfa jest zadbana. Tylko z tym rozrządem lipa. Próbuję po prostu ocenić ryzyko czy jazda na tak starym pasku to już jak jazda na tykającej bombie?Cytat:
Napisał sleyer3
hej darek napisałe tobie na priv. przeczytałeś??
Wysłane z iPad za pomocą Tapatalk
Ja w tym roku kupowałem 147 i każda miała być zadbana i bez zarzutu. Przestałem już liczyć ile obejrzałem i jeździłem nawet po 400 km, gdyż brat jeździ zawodowo i się z nim zabierałem. To co piszą i jakie wstawiają zdjęcia to po obejrzeniu nie można uwierzyć w to co się widzi. Bez dobrego czujnika lakieru nie ma co podchodzić, obejrzeć spód, poduszki, przecieki i hamulce jak też sprzęgło. Do silnika się nie zajrzy, ale jego praca wiele mówi. Gdy miałem zamiar rozejrzeć się za inną marka w końcu trafiłem 80 km od domu. Nie była pozbawiona wad, ale usterki zrobiłem sam i śmiga aż miło.
Jak rozmawiasz z kolegą to w ciągu 10 minut kłamie przez 1 minutę.
Jak rozmawiasz z handlarzem to w ciągu 10 minut kłamie 10 minut.
Nie oznacza to jednak, że nie ma dobrych aut używanych i uczciwych ludzi, ale kupno auta wymaga ostrożności podstawowej wiedzy.
Ja łącznie po Polsce przejechałem przed kupnem ponad 3000 km i gdy przyszła rezygnacja w końcu trafiłem to co chciałem.
Zkit racja ja od Wroclawia,Warszawy i itp tez witalem sprzedajacych i co mialo byc pieknie i stracilem czas pieniadze i urlop w pracy hehe. I wkoncu trafilem na chlopaczka zaczynajacy handlarz i jeszcze nie wiedzial jak bajerowac pojechalem obejrzec i przycislem goscia na miejscu mieszal sie w zeznaniach zapytalem jak poduszki mowi ze kable odpiete tylko, to ja ze kompa mam i wepne sie i sprawdze sobe patrze i 1 wystrzelona byla cenw zwindowala 1000 w dol mowie. Blad egr wywalony, mowie do niego Panie koszt 500zl z robocizna. Prawy blotnik malowany sprawdzone miernikiem i znow spadlo. Silnik tykal jak igla kupilem ja. I trafila w dobre rece wracalem 340 km spalanie 4.5 wykrecone az cieszy. Z tego co mi cene obnizyl zrobilem tip top silnik z kolem pasowym. I zostalo mi na cale zawieszenie przod z poducha. Powiem ze ciezko kupic cos bez wad u nas . . . . .
Wysłane z mojego GT-N7000 przy użyciu Tapatalka
W sumie z rozrzadem to tak jest, skoro zrobil w 6lat tylko 60tys, to 10tys/rok, czyli niewiele jezdzi, jako dupowóz to czesto sie to zdarza, ze o tym sie nie mysli.
Ale kwestia jak zmienial olej, bo jak tak samo zwlekal to zaniedlugo rozrzad moze byc Twoim najmniejszym zmartwieniem
A mnie irytują ludzie którzy biegają z miernikami przy 14 letnim aucie za 5tys i mówią "Panie tu jest malowane to będzie mniej".... i wnet to chcą go za darmo. Oczywiście auta w wywaloną poduszką bym nie kupił, ale nowe auta też są malowane i co z tego? Wiadomo że jak ktoś nie jest lakiernikiem to warto sprawdzić czy nie ma sterty szpachli ale bez przesady, nie rzucajmy się na sprzedającego. Prawda jest taka że ludzie szukają bezwypadkowego 14-letniego samochodu z przebiegiem 160tys max.
Co do sprzedającego tutaj w temacie, to nie ma mu się co dziwić że nie wymienił rozrządu, bo 700zł włoży a do ceny auta tego nie doliczy. Kupujący i tak by musiał to zrobić. Uważam że lepiej że powiedział że jest do wymiany, gość wymieni i będzie miał z tym spokój na 60tyś. Przecież mógł Ci powiedzieć że był wymieniany 40tyś temu, ty liczyłbyś że możesz jeszcze 20tys i wtedy to by była bomba albo i tak byś go wymienił.
Skoro auto jeżdzi cały czas, to bez nadmiernego zyłowania go spokojnie powinieneś dojechać do domu, oczywiście warto nawet wizualnie popatrzeć na niego. Chyba że masz daleko to warto dogadać się z gościem żeby to zrobić przed kupnem i że mu dopłacisz za to do ceny auta.
Ja się bałem wracać do domu 15km po kupnie auta żeby mi rozrząd nie strzelił... ;) Już miałem jedną przygodę z zerwanym paskiem także znam ten ból.
Wg mnie lepiej zmienić u mechanika na miejscu niż później wracać z duszą na ramieniu ;)
wcale bym sie nie przejmowal. Dlaczego mialbys nie przejechac 300km? Spokojnie do 100km/h sobie jedz do domu i na dniach wymien rozrzad... Nie zawracaj se glowy wymiana przy zakupie...... pzdr
Nie przekraczaj 3 tys obrotów i na spokojnie wrócisz. Taki test czy da się powstrzymać buta. W obcym miejscu nie dałbym nie wiadomo komu rozrządu do wymiany.
Ja jak kupowałem swoją Bellę to miała 5 lat i przejechane coś ok 72 kkm. Handlarz mówił, że rozrząd wymieniony i niestety posłuchałem się go. Szczęśliwie pasek się nie zerwał, a miał już nalatane następne ok 10 kkm rok później. Przy okazji wizyty w warsztacie mechanik zwrócił uwagę na ten pasek i tylko jemu zawdzięczam wymianę rozrządu i brak poważniejszych problemów.
Podpisuję się pod tym postem. Niedawno oferowałem do sprzedania moją Alfę i po dwóch oglądających zdjąłem ogłoszenie z internetu. Jak mam wysłuchiwać lamentu że a to coś robione z drzwiami, a toto a to tamto ...Każdy jest najmądrzejszy a sam jak przyjdzie co do czego to jak najtaniej naprawia auto. Powód prosty - jeśli samochód jest warty niecałe 8 tysięcy złotych to trudno chyba go wstawiać na naprawy blacharskie idące w tysiące do ASO. Poza tym - ja np. mieszkam w Warszawie i idioci na parkingach nauczyli mnie że naprawdę szkoda w tym kraju mieć ładne auto. Samochód na codzień to nie ikona kultu - grunt żeby nie był powypadkowy ze spawanymi podłużnicami.Cytat:
Napisał Marco21
Także Bella zostanie wystawiona na sprzedaż na 'kartkę' - to chyba najlepsza metoda w dużym mieście i nie trzeba się użerać z wariatami z miernikami lakieru którzy nie rozumieją że auto miało 5 właścicieli i ma niekręcone 200.000 po Warszawie i Krakowie.
A co do rozrządu : w moim przypadku jest tak : mam faktury że rozrząd wymieniony przy 160 albo 170 tyś. z 2010 roku ; od dwóch lat do dziś jeżdżę na tym rozrządzie ale będę skłaniał się do wymiany w tym roku jeśli nie sprzedam. obecny przebieg to 206.000
Więc jeśli naprawdę ma te 60.000 km. od wymiany to bez szaleństw na drodze nie obawiałbym się przesadnie. Jak któryś z kolegów pisał - lepiej wiedzieć że nie wymieniany niż czytać jak na Allegro że po pełnym pakiecie startowym a potem płakać.