Napisał
Majka
Dodatkowo, to że spartolił przeciętny zjadacz chleba musi udowodnić… i przebić się z pewnymi rzeczami, a to moim zdaniem graniczy z cudem. Naprawa w sytuacji, gdy wchodzi w grę usterka po naprawie – to jest zawsze konflikt interesów.
Jest jak statek kosmiczny w przenośni, ponieważ statki kosmiczne serwisują nieco lepiej wykształceni serwisanci i używają nieco b. precyzyjnych narzędzi diagnostycznych niż nierzadko zmęczone oko. Kwestia progu trudności do pokonania i narzędzi. Bez teorii nie ma niestety doświadczenia.
Jeśli udowodni, że przyczyną był montaż/demontaż to jak najbardziej ma prawo do gwarancji na wszystko co ma związek z tą usługą, niezależnie kto kupił części. Natomiast jeśli przyczyną będzie niededykowana lub wadliwa część, to już trudniej. Raczej musi reklamować i silnik i część u producenta, chyba, że można będzie stwierdzić, że można było zauważyć niezgodność lub wadę przed montażem. Jeśli kupi część przez warsztat, nie ma znaczenie co zawiniło, warsztat ponosi całkowitą odpowiedzialność za ewentualne zniszczenia. Z punktu widzenia klienta tak jest lepiej i prościej, choć nieco drożej.
Ja na tyle razy i miałam ustawiany rozrząd, to w żadnym warsztacie spod szyldu AR nie widziałam w użyciu czujnika zegarowego. Nie było narzędzia na stanie warsztatu. To samo dotyczy zegara do badania podciśnienia w kolektorze – nie ma na stanie, nie wykonuje się. (???)
Świece, to chyba w instrukcji jest napisane jakie mają być, są inne chyba niż do JTSa.