Przycisk START czasami nie reaguje jak powinien

Sprawa wygląda tak - wsiadam do auta, wkładam kluczyk zapalają się zegary, wciskam START (przedlift, więc trzymam) i wszystko gaśnie, tak jak by przycisk odczytał, że wcisnąłem go tylko na ułamek sekundy by zgasić zegary.

Naciskam go raz, ponownie wszystko się zapala, świece grzeją, wciskam i trzymam - wszystko gaśnie. Wciskam i trzymam ponownie, wszystko gaśnie ale auto odpala gdy trzymam na chama, chociaż czasami trzymając na chama znów tylko gaśnie i nic.

Sytuacja nie wygląda tak każdorazowo, ale problem pojawił się może z 2 tygodnie temu w środku tygodnia po pracy. W nocy auto zawsze w garażu, aku ma rok i jest ładowany codzienną trasą 100km+ więc go wykluczam, szczególnie że gdy przycisk zadziała OK to auta pali idealnie.

Jednego dnia przy 0 stopniach jest OK, innego jak wyżej, nie ma reguły.

Miał ktoś podobny przypadek, co może tam przestać stykać, sam przycisk ktoś już wymieniał z powodu podobnych objawów?

Próbowałeś odpalać z wciśniętym hamulcem zamiast sprzęgła?

Pewnie z godnie z zimową tradycją - blokada kierownicy odmawia współpracy.

Ja bym sprawdził też połączenia masowe. Podobnie się zachowuje auto z normalną stacyjka jak połączenia masowe są kiepskie. Przekręcasz kluczyk wszystko przygasa, a rozrusznik nie kręci.

U mnie jest to samo (159 SW, 2009, więc polift, 1.9 120 KM) - niestety nie szukałem jeszcze definitywnego rozwiązania problemu.

Z temperaturą nie jest to raczej związane - zdarza się u mnie to czasem i w lecie. Tej zimy zdarzyło się to raz. Generalnie problem nie pojawia się regularnie i jego pojawienia się nie generują chyba żadne określone warunki. Zimne, ciepłe auto, długa, krótka trasa, dłuższy, krótszy postój - obojętne. Zdarzyło się tak z 5-6 razy w ciągu ostatnich 2 lat, niezależnie od wszystkiego.

Akumulator odpada - zdarzyło mi się to raz na niemal zupełnie nowym, teraz ma mniej więcej rok i problem dalej się pojawia. Niezbyt często, ale też nie rzadziej niż wcześniej.

Objawy identyczne - wkładam kluczyk, wciskam sprzęgło, czekam, klikam krótko (nie muszę trzymać:)) i wszystko gaśnie, jakbym w ogóle nie włożył kluczyka do stacyjki.

I... nie wiem, czy gdzieś tutaj nie leży problem. Bo jeśli wyjmę w takiej sytuacji kluczyk i włożę go jeszcze raz, to taka sama procedura (bez przytrzymywania przycisku - dalej tylko kliknięcie) odpala auto natychmiast. Więc u mnie pomaga po prostu wyjęcie i włożenie kluczyka jeszcze raz. Nie szukałem rozwiązania problemu, bo właśnie da się go obejść tym wyjęciem i włożeniem jeszcze raz. Takie "komputerowe" rozwiązanie :D

Cytat:

---

Napisał carramba

Pewnie z godnie z zimową tradycją - blokada kierownicy odmawia współpracy.

---

U mnie raz tak się zdarzyło, tylko wtedy było słychać krótkie i ciche "pip". Wystarczylo mocniej chwycić kierownice i auto odpaliło.

A czy to nie problemy z czujnikiem przy sprzęgle? System nie dostaje informacji o wciśniętym sprzęgle i zachowuje się tak jakby nie było wciśnięte.
Pierwsze co bym spróbował, to uruchomić silnik z wciśniętym hamulcem zamiast sprzęgła.

U mnie równiez owy problem występuje. Wkładam kluczyk słyszę cyk i wszystko gaśnie. Wyjmuję kluczyk zamykam auto otwieram i próbuje ponownie. Czasami zagada za drugim razem czasami za trzecim. Kiedyś odpinalem minusowa kleme aku, pozniej się zorientowałem, że nie jest to konieczne. Problemu jeszcze nie rozwiazywalem. Auto po lifcie

Wysłane z mojego HTC 10 evo przy użyciu Tapatalka

Sugerowałbym Panowie sprawdzić wyłącznik na pedale sprzęgła....częsta usterka tak jak ktoś wcześniej pisał.Pozdrawiam

Czy ktoś może znalazł przyczynę tego, że przycisk nie odpala?

U mnie nic nie przygasa, po prostu po naciśnięciu przycisku (wersja przedliftowa), słychać cyknięcie, jakby załączenie jakiegoś przekaźnika i nic - zero reakcji.
Wcześniej, zdarzało mi się to sporadycznie, ale ostatnimi czasy, coraz częściej - nie wiem, czy to coś daje, ale przez chwilę wachluję biegami i za którymś razem udaje mi się odpalić - strasznie to irytujące - wyciągałem czujnik przy sprzęgle, ale nic nie wskazuje na to, żeby był z nim jakiś problem.

Odpalać próbuję i z wciśniętym pedałem hamulca i sprzęgła, z nie wciśniętym hamulca, a tylko sprzęgłem oraz z wciśniętym tylko pedałem hamulca - niczego to nie zmienia.

Sprawdź kable masowe, szczególnie ten łączący skrzynię z podłużnicą.

[MENTION=25095]magil[/MENTION] ale gdyby to był problem braku masy, to czy przy naciskaniu przycisku, nie przygasałyby kontrolki?

Niekoniecznie. Kontrolki przygasają gdy będzie duży spadek napięcia podczas rozruchu, np. gdy akumulator jest bardzo słaby.

Rozumiem, a w którym dokładnie miejscu, jest ta masa? - nie mam dostępu do kanału, ale może gdybym wiedział dokładnie, gdzie szukać, to dałoby się to zrobić z podnośnika.

Kabel łączy skrzynię z podłużnicą pod podstawą akumulatora. Dostęp z góry chyba lepszy.

mi zdarzyło się 2 razy, że auto nie odpaliło. Raz zaraz po kupnie na zimnym silniku odpalił chyba po 5 naciśnięciu przycisku i raz w trasie jak zatrzymałem się na postoju, już laweta po mnie jechała, a on sobie po 0.5h odpalił jakby nigdy nic. Od roku mam nowy akumulator dużo mocniejszy i problem nie występuje, może to kwestia słabego aku?

Połączenie masowe sprawdzone, jest bardzo solidne, nie ma możliwości, żeby tam coś nie łączyło - jakieś inne pomysły?

U mnie problem był tylko zimą, do tego stopnia że przy -25 po kilku próbach padł mi akumulator, auto nawet raz nie zakręciło. Problem ustąpił gdy ustały mrozy, przeczekam do jesieni i jak problem wróci to zajmę się samym przyciskiem.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

Podbiję, ponieważ problem nadal nie rozwiązany - przy okazji innego wątku o podobnym problemie, sporo osób zgłaszało jego występowanie, czy zatem dali sobie spokój, czy znaleźli rozwiązanie, bo problem jest trochę więcej, niż trochę - wkurzający i nigdy nie ma pewności, czy za którymś razem przycisk jednak zadziała.

Odgrzeje troszkę kotleta. Miałem zupełnie tak samo , po włożeniu kluczyka kontrolki normalnie się świeciły a po wciśnięciu przycisku tylko cyknięcie przy kluczyku i cisza. Wymieniłem przewód masowy ten, o którym pisze kolega magil i teraz jest wszystko ok. To że stary przewód wygląda dobrze nic nie znaczy :) wstawiam zdjęcie starego przewodu ktory jest od nowości i nowego przewodu miedzianego ( 17 zł )http://www.forum.alfaholicy.org/imag...018/10/119.jpghttp://www.forum.alfaholicy.org/imag...018/10/120.jpg

Wysłane z mojego HUAWEI RIO-L01 przy użyciu Tapatalka

Zgnił pewnie. Ta plecionka póki co ładnie wygląda, ale nie pożyje tak długo jak oryginalny przewód. Można samodzielnie zrobić kopie oryginału, koszt to było około 50 zł za oba. Trzeba mieć zaciskarkę.

Nie pisałem, bo testowałem - odkręciłem końcówkę przewozu masowego od belki, bez rozbierania czegokolwiek, spryskałem WD40 i smarem miedzianym, skręciłem i od dwóch tygodni, ani razu nie miałem problemu.

Cytat:

---

Napisał magil

Trzeba mieć zaciskarkę.

---

Jeśli przewód masz na wierzchu, to wystarczy odpowiednia końcówka i imadło, albo np. mors.

Do końcówek kablowych dedykowana jest zaciskarka, żeby było to zrobione estetycznie i dobrze. W zasadzie byle jak to można zacisnąć też kombinerkami czy dużą żabą.

Zapewniam Cię, że zarówno przy użyciu imadła czy innego narzędzia ściskającego, robi się to, zarówno estetycznie, jak i mocno - niejedna, tym spsobem zaciśnięta końcówka za mną - zaciskarka, przy takich, pojedyńczych, zaciskanych, raz na "ruski rok", końcówkach, to fanaberia.
No chyba, że ktoś, z każdą pierdółką lubi szukać "fachowca" - ja jestem z tych, którzy najpierw próbują sami i, zapewniam Cię, że to nie jest "druciarstwo".

Żeby nie gadać, po próżnicy - sposób takiego zaciśnięcia, jest bardzo prosty - potrzebne nam imadło + najlepiej zacisk typu "mors" i jakiś wałek - może to być wiertło, śrubokręt lub coś podobnego.

Końcówka musi mieć tę część do zaciskania, przeciętą wzdłuż, te, typowo do zaciskarek, przeważnie mają to w formie, nieprzeciętej rurki.

Zaciskamy na końcówce, "w poprzek" - "morsa", tak, żeby nam się ona nie miała możliwości rozchylić, następnie umieszczamy w imadle końcówkę, a na części rozciętej, umieszczamy ten wałek, tak, żeby przy ściskaniu, zagiął nam obydwa brzegi, w kierunku zaciskanego przewodu.

Przewód pozbawiamy izolacji, na odległości, równej długości części zaciskanej końcówki, plus około 5 do 10 milimetrów, tak, żeby ten naddatek, wystawał z zaciśniętej końcówki w kierunku otworu w niej.

Umieszczamy odizolowany przewód w części zaciskowej końcówki, a następnie, ściskamy w imadle część zaciskową - gwarantuję Wam, że tak zaciśnięta końcówka, w niczym nie ustępuje, tej zaciśniętej, za pomocą zaciskarki - ważne w tym wszystkim, jest to, żeby dobrać, odpowiedniej średnicy wałek, który nam fachowo, dognie brzegi końcówki.

Na koniec, przyginamy wystające końce przewodu i mamy w 100%, fachowo, estetycznie i pewnie zaciśnięty przewód.

Żeby to wyglądało estetycznie, można jeszcze założyć koszulkę termokurczliwą.

Cytat:

---

Napisał magil

Żeby to wyglądało estetycznie, można jeszcze założyć koszulkę termokurczliwą.

---

To już, jako "wisienka na torcie", bo widzę, że u kolegi, to jest zwyczajna, nieosłonięta plecionka miedziana.