Koledzy i koleżanki z giuliami, stelviami a czy rozważaliście może Teslę miast alf ? Cicho, fajnie z klasą (nie taką jak w alfie sie ma rozumieć ale prawie taką samą) aj?
Printable View
Koledzy i koleżanki z giuliami, stelviami a czy rozważaliście może Teslę miast alf ? Cicho, fajnie z klasą (nie taką jak w alfie sie ma rozumieć ale prawie taką samą) aj?
Moim zdaniem temat do Hyde Park'u. Poza ilością kół nie widzę podobieństw między tymi autami. Tesla nie ma predyspozycji do bycia alternatywą dla Giulii czy Stelvio...
Ja specjalnie kupiłem teraz Alfę, bo to ostatnie 10 lat motoryzacji, jaką znamy. Wg mnie za 10 lat wszystkie nowe auta będą musiały być albo sterowane przez komputer, albo rola kierowcy bedzie zdegradowana do minimum (+ brak odgłosów silników).
Ostatnia pora, by się nacieszyć klasyczną motoryzacją.
I nawert się cieszę, że w Stlevio nie ma pół-autonomi, tylko tyle systemów by było bezpiecznie, ale bym miał jeszcze wrażenie, że to ja jestem kierowcą :)
Tesla może i będzie, ale za 10 lat, jak tym sie nacieszę :)
No toś kolego [MENTION=6045]jjokocha[/MENTION] poleciał z tą alternatywą dla Alfy...
Ja nie wiem czy Teslę, ale faktem jest, że już za 5-10 lat, nie będą wpuszczać do wielu wielkich miast EU samochodów tylko spalinowych, wiec minimum hybryda będzie konieczna.
Niestety moze to odbić sie na cenie naszych aut :(
Sam myślałem, by Stelvio trzymać z 5-10 lat, ale zobaczę już za 3 lata, co tam UE wymyśli.
Co do Tesli, to generalnie w środku jest trochę nudnawo (a nawet brzydko - ten ekran jest koszmarny) a wykończenie nie jest na najwyższym poziomie. Bardziej robi wrażenie po prostu oprogramowanie i to, czego w zasadzie nie widać.
Może Stelvio dostanie hybrydę do tego czasu? :D
Tym bardziej, że nie uwierzycie, 2 osoby mi się pytały, czy Stelvio to elektryk :))))) (jedna chyba nawet nie wiedziła, że to Alfa, być moze myslała że Telsa właśnie)
Teslę Model 3 mam zarezerwowaną na grudzień 2018 ale raczej zrezygnuję na korzyść być może Gulii. Kluczowa kwestia jaka mnie odrzuca to serwis, ładowarek w Poznaniu jest ogrom. W tej chwili na Berlin i całe wschodnie Niemcy jest może 4 serwisantów na Schonefeldzie. Są mega kolejki do serwisu, czeka się np. 10 dni na podstawowe naprawy. A jeszcze trzeba tam auto odwieźć i odebrać. Jak to porównywać do przeglądu audi w 3 godziny...
Model 3 ma fajną cenę, ok. 190 k brutto, czyli poziom Gulii. Ale serwis na razie na duży minus.
Co do właściwości jezdnych to jednak jazda Gulią RWD a Teslą RWD to zupełnie inna bajka. Te auta raczej w żadnym momencie się nie spotykają, są zupełnie inne. Rację według mnie napisał kolega, że warto jeszcze pojeździć Gulią, bo to ostatnie takie modele jakie znamy.
Faktycznie cenowo T3 jest w okolicy Żula i to jest wątek Hyde-Parkowy, ale jednak się wypowiem. :D
Tak w Warszawie pokonywać niewielkie dystanse to można i Yarisem hybrydowym (ahahaha, są takie!), i jak ktoś nie pracuje jako kurier to 100 km zasięgu w mieście powinno do wszystkiego wystarczyć.
Problem, dla mnie kluczowy, to stosunek zasięgu w trasie do czasu ładowania. I to nie w jakichś wydumanych scenariuszach, tylko w scenariuszu, który już kilka razy przetestowałem - wyjazdu na narty do Włoch. Wiem, można jeździć do ojczyzny A. Hitlera, albo do Białki, ale powiedzmy, że chcemy do Włoch. Z Warszawy.
Pierwszego dnia robię ok. 1100 km. W praktyce są to okolice Norymbergi, Ingolstadtu (można oddać cześć czterem pierścieniom). Te ok. 1100 km z Giulietta robiła w ok. 7-8 h czystej jazdy, często z prędkościami w okolicach 180-200 w Polsce i nieco wolniej w Niemczech, gdzie są ograniczenia. W praktyce są jakieś 3 przerwy na tankowanie. Czyli zjazd, schłodzenie turbiny, tankowanie, które trwa może 3 minuty, zapłacenie i spadu. Całość max. 15 minut i można pruć dalej. (Myślę, że teraz z Giulią będzie podobnie, po wstępnych obserwacjach.)
Patrzę na zasięg Tesli 3 wg. wikipedii. Wersja podstawowa 350 km, wersja LR 500 km. To rozumiem jest zasięg maksymalny. Podejrzewam, że przy ok. 160 km/h będzie do już sporo mniej, ale przyjmijmy nawet, że tylko 30% mniej, czyli 250 i 350 km. Oznacza to, że trzeba się zatrzymać i doładować.
Ale do pełna nie będziemy się ładować. Wikipedia podaje informacje o ładowaniu przez 30 minut. Przy optymistycznym założeniu, że trafimy na superchargery, w 30 minut zwykłą Teslę doładujemy do 210 km (oficjalnie), a LR 270 km. Jeśli znowu będziemy naruszać przepisy ruchu drogowego, to oczywiście będą to niższe wartości. Ponownie przyjmuję 30% spadek zasięgu, do 150 km i 190 km.
Czyli, w przypadku zwykłej Tesli 3 droga ta (przyjmijmy optymistycznie 1000 km) będzie wyglądać tak: 250 km - ładowanie - 150 - ładowanie - 150 - ładowanie - 150 - ładowanie - 150 - ładowanie - 150 - hotel. Każde ładowanie to 30 minut, tutaj jest ich 5, czyli 2.5h ładowania.
Dla Tesli o oszałamiającym zasięgu LR: 350 - ładowanie - 190 - ładowanie - 190 - ładowanie - 190 - ładowanie - 90, czyli 4 ładowania (ostatnie może być nieco mniejsze). Jednak razem to nadal ok. 2h przerw.
A mam nieodparte wrażenie, że Tesla LR gnieciona w okolicy 2 paczek w życiu nie zrobi nawet 300 km, tu i tak oszacowania były bardzo łaskawe dla Tesli.
Ja wiem, można jeździć jeździć jak paralityk, czyli 90km/h, żeby uzyskać przepisany zasięg, tylko gdzie tu przyjemność... No i nadal zajmie to 12h :D
I ja się pytam - jak żyć? Rozkładać wycieczkę do Włoch na 3 dni jazdy?
podstawowy model Tesli S w takich lekko zimowych warunkach jak obecnie nie przejedzie więcej jak 200 km - w warunkach autostradowych nie wiem czy zrobisz 150 km. Auto ma wszystko elektryczne wiec aku znika w oczach. Jak zwykle teoria sobie a życie sobie.
Motoryzacja zmierza do jednego- auto Ci nie jest potrzebne- masz sobie wynająć na minuty w mieście a poza miastem korzystać z komunikacji zbiorowej.
Dla mnie samochody elektryczne z ekologią nie mają nic wspólnego- przecież ten prąd trzeba wyprodukować.
Tak, zupełnie pomijam to czy bym się odważył jechać Teslą przez Alpy w zimie, z zagrożeniem, że zasięg gwałtownie spadnie, a stacji do ładowania, tak jak żywej duszy, nie ma. Ale to powiedzmy już jest czepianie się. Natomiast przelot autostradą to nie jest absurd. Robienie przerwy na ładowanie co 150 czy 200 km to paranoja. Chyba bym się pochlastał.
Np. samolotem Poznań-Rzym leciałem 1:25. Więc tak samo się mogę zapytać Ciebie, jak żyć i męczyć się 9 h za kółkiem z przerwą na tankowanie.
Czasy się zmieniają, większość ludzi wybiera transport lotniczy a nie użera się na zakorkowanych autobanach. W końcu urlop, prawda?
Akurat w Tesli mocno siedzę, więc się wypowiem - nie wspomniałeś o darmowym albo prawie darmowym ładowaniu do tych aut. W tej chwili rzeczywiście auto do 90% ładuje się w 30 minut, to już powstają pierwsze stacje o mocy nawet 350 kwh, które skrócą ten czas do 10 minut. W tym czasie coś sobie zjesz, rozprostujesz nogi i pojedziesz dalej.
Podobnie z bateriami - największe mają 100 kwh co daje zasięg 640 km. Uwzględniając prędkość 140 km/h bo takie są limity, zasięg spada do 390 km. Ale już zapowiedziana Tesla Roadster pozwoli przejechać bez ładowania dystans z Los Angeles do San Francisco i z powrotem. Z prędkością autostradową.
Kwestia 2-3 lat.
- - - Updated - - -
Zgoda, problem z tym że auta spalinowe mogą korzystać tylko z jednego źródła prądu - elektryczne nie tylko. Polecam poniższy krótki filmik.
youtube.com/watch?v=QweNsLesMrM
Nie sądzę że potencjalny klient Alfy w Polsce myślał choć przez chwilę o Tesli. Potencjalny klient Alfy albo uzna, że jest za droga (w porównaniu np. do poprzednika) i poszuka tańszych alternatyw albo kupi BMW/Audi/Mercedesa.
Jestem pełen uznania dla 'projektu Tesla' ale moim zdaniem na dzisiaj to jest firma, która w każdej chwili może zniknąć z rynku. Jeśli ktoś czyta branżowe informacje to zrozumie o co mi chodzi.
Za 2 albo 3 lata jeśli im wszystko dobrze pójdzie (a trzymam kciuki) to moim zdaniem warto rozważać zakup Tesli. O ile też poprawią jakość montażu/materiałów.
lol, bo w Polsce ograniczeń nie ma :D
a swoją drogą stała prędkość powyżej 150-160 jest w sumie w giuliettcie mało komfortowa...za głosno się robi...fajnie sobie pojechać 230 przez kilkanaście kilometrów w lecie jak jest sucho, ale na całą trasę do Włoch to już słabo...
Poza tym zgadzam się właściwie z wszystkim, co napisałeś. tesla i elektryki ogólnie nadają się na dojazdy do pracy w mieście/ pod miastem/ do sąsiedniego miasta, nie na dalszą wycieczkę- tu ewentualnie wymiana ogniw wodorowych...ale mało prawdopodobne, by zdobyło to dużą popularność w najbliższym czasie, dlatego zapewne benzyny jeszcze będą parę ładnych lat funkcjonować. i nawet biorąc pod uwagę elektryka na dojazdy, na rodzinne wyjazdy na narty wybrałbym benzynę, najchętniej stelvio :D
porównanie bez sensu, samochód na wakacjach daje wolność dojazd wspólnym busem na stok, każdy wyjazd poza miejsce na którym jesteś to koszmar albo wynajem samochodu na miejscu- co kto lubi. niektórzy lubią długie podróże samochodem:) i zapewniam Cię, ze to nie jest kwestia kosztów:) jak myślisz, czemu większość Niemców jeździ samochodami na narty? samolot jest dobry na wypad na weekend do rzymu czy barcelony, ewentualnie do wyjazdu poza europę:D
Do hyde-parku z tym. Ode mnie dla autora tematu polecam PKP.
Są ograniczenia ale nikt na nie nie zwraca uwagi, bo mandaty są śmiesznie niskie. Mając dobry wóz tylko Ci co mają wyobraźnie nie pędzą 180-200km/h...
Jest jeden samochód, który łączy te dwa światy - BMW 3 Hybrid Plug-in. Na mieście cichy i prawie darmowy przejazd, na krajówce hybryda z niskim spalaniem a na autostradzie zwinna 250 konna benzyna bez konieczności przymusowych postojów. To wszystko taniej niż Giulia Veloce... Jak ktoś chce być eko to nie musi pchać się w Teslę, wg mnie BMW będzie lepszym wyborem.
Na narty to się jedzie - raz do roku - nie trzeba koniecznie kupować auta żeby raz do roku by mieć wygodę podróżowania. Można je wynająć. A na inne wakacje: Barcelona, Rzym, jak samo powiedziałeś - lotem.
Pozostaje właśnie to o czym wspomniałeś - przyjemność prowadzenia auta na długich trasach. Jednak to domena nielicznych, pewnie właścicieli Alf i BMW. Reszta chętnie zajęła by się czymś innym - w końcu nie każdy lubi długie trasy. Stąd też te całe halo wokół aut autonomicznych. Ja np. mieszkam niedaleko pracy, nie wyjeżdżam poza miasto, oprócz 2X w roku nad polskie morze i do rodziny z 4 razy w roku. Dlatego rozważałem Teslę Model 3 i właśnie Gulię, gdzieś też pałęta się Audi. Ale muszę przyznać, że najlepiej pod względem emocji czuję się w Alfie. Dużo robi też cena, która jak na 200 KM wydaje się być atrakcyjna.
hmmm.
"Np. samolotem Poznań-Rzym leciałem 1:25"
Jeśli nie mieszkasz w mieście z lotniskiem a np. 1,5h obok - dochodzi owe 1.5h.
Do tego przed odlotem musisz być np "Ryanair radzi pasażerom, żeby byli na lotnisku minimum trzy godziny przed odlotem. Lepiej posłuchać
Ostrzeżenia Ryanaira nie warto lekceważyć, przekonało się o tym trzydziestu pasażerów, którzy w kwietniu nie zostali wpuszczeni na pokład trzech samolotów lecących na Wyspy Brytyjskie. Swoją podróż zakończyli na gdańskim lotnisku. Powodem była właśnie przedłużona kontrola paszportowa. "
Więc 3h - żeby ba pewno odlecieć :).
Mamy 4.5h.
Dalej - po wylądowaniu zanim bagaże zjadą itd. 30-40minut. Ile mamy już ? 5? no właśnie 5 i jesteśmy na lotnisku, jeśli Rzym to pewnie Flumiciono.
Do centrum uberem albo autobusem ponad godzinę, w szczycie prawie 2 może być. Pociągiem Da Vinci - najszybsza opcja za kilkanaście euro od łba - 35 min.
Łącznie mamy już ponad ok. w 6,5h w totalu i jesteśmy na dworcu w Rzymie.
W porównaniu do auta przepaść, ale 1.5h to nigdy nie będzie.
Cóż za piękne rozłożenie problemu na czynniki pierwsze. Oczywiście musiałeś wziąć uwagę ekstremalną sytuację :) Ja jestem na lotnisku na 1,5 h przed odlotem i nie było problemu, a na lotnisko, jak większość poznaniaków, mam 15 minut taksówką. Nie będę się tutaj rozwodził, prawda jest mniej więcej taka, że śniadanie jem w domu, a obiad w Rzymie. I do tego jestem wypoczęty i z pierwszego dnia urlopu korzystam już ma maksa, a nie pół doby odsypiam.
Już nie wspomnę o korkach.
A miał ktoś okazję porównywać Giulię Veloce z Kią Stinger V6?
Jechałem oboma autami.
Na korzyść Stingera:
- bardziej praktyczny
- lepiej wyposażony
- lepsze przyspieszenie
Na korzyść Giulii
- lepsze prowadzenie (chociaż stinger tez wypadł niespodziewanie dobrze)
- niższa masa, co czuć wyraźnie
- mniejszy rozmiar dla niektórych będzie zaletą
- niższa cena i rabaty, których w Kii nie dostaniemy
Szczerze mówiąc za żadne z tych aut nie dałbym 240 tysięcy złotych, tylko kupił Audi/BMW/mercedesa od brokera, który jest w stanie w tej cenie załatwić dobrze wyposażone E klasę, G30, A6/S5 lub poszedł do Infiniti i rozmawiał na temat Q50.
W cenie 160-200 tysięcy Stinger w wersji GT-line jest za wolny, a Veloce wyrasta do rangi najlepszego auta w tej cenie, bowiem nawet broker nie znajdzie porządnie wyposażonego „Niemca” w tych pieniądzach. Niestety, mój budżet nie pozwala mi na myślenie o nowej Giulii, niemiej do 200k auto jest bardzo dobrym wyborem.
Dzięki za odpowiedź. Myślę o Stingerze tylko w V6. Zastanawiałem się właśnie pod kątem prowadzenia bo to auto chyba z 400 kg cięższe i co do zasady Giulia jest trochę za mała. Rozkminiałem też Infinity lub Volvo. Niemców nie lubię, a na fajne A7 nie będzie mnie stać. Jeszcze raz dzięki!
Jechałem S90 w wersji R-design i zaproponowano mi nawet użyczenie auta na 2-3 dni. Wnętrze s90 moim zdaniem masakruje całą konkurencję, z zewnątrz niebieski lub matowy srebrny wyglada obłędnie (ten drugi był dwa lata temu w Poznaniu na motor show, z czarnym pakietem R-design. Oglądających to auto było więcej, niż było w kolejce do RR. Wygoogluj sobie :D) niestety silniki są już legendarne pod względem wysokiego spalania, a jedyna hybryda to kosmicznie drogie T8, które przy ponad 400 koniach nie powala osiągami (0-100, bo elastyczność to inna para kaloszy). S90 T8 kupiłbym za 5-6 lat jako używany, gdyby Giulia już się znudziła :D
Polecam wizytę w salonie Volvo. We Wrocławiu obsługa jest znakomita i każde auto jest dostępne do użyczenia na kilka dni. Mnie potraktowano wzorowo.
Obsługę znam z Poznania - też znakomitą :).
jakby ktoś chciał S/V90 to mam 20% rabatu ;)
Akurat bezpośredni lot Poznań-Rzym to już od 11 miesięcy nie lata, ale spoko. Natomiast do Rzymu, czy Barcelony też nie jechałem samochodem. Powiem więcej, do Monachium (ok. 1000 km z Warszawy), również nie jeżdżę samochodem, gdy celem podróży jest Monachium, a jadąc na narty przez nie przejeżdżam... Ciekawe czemu? :confused:
Prawda. A może nie. Niemcy jednak dość masowo jeżdżą swoimi autobahnami, natomiast jazda autobahnem, jakkolwiek przyjemna, nie jest tu celem zasadniczym, tylko to chyba już zależy od spojrzenia na świat...
Jak dla kogoś jazda to tylko użeranie się na zakorkowanych autobahnach to nie ma co jeździć. Wszystko zależy od celu wycieczki. Transport lotniczy ma swoje poważne ograniczenia, przynajmniej do póki nie leci się własnym samolotem. W szczególności, nie ma przełożenia "wyjadę godzinę później -> dojadę godzinę później", a to akurat ma duże znaczenie dla komfortu psychicznego. Poza tym, pakowanie się do samochodu jednak jest swobodniejsze, wrzucam co popadnie (trochę tetris jest), ale nie ma cykania się czy przekroczę, czy nie przekroczę 23 kg. Dla mnie to mały ból, ale dla kobiet spakować się na narty na 10 dni w 23 kg to jest trudna sztuka. Sytuacja się pogłębia, jeśli w okolicy, lub w miasteczku, jest dużo miejsc, gdzie można zrobić monstrualne zakupy ubraniowe, co niektórzy potrafią... Biedna Żulia była w drodze powrotnej tak zapakowana...
Tutaj muszę Ciebie zaskoczyć, skoro mocno siedzisz. W Tesli 3, o której rozmawiamy, nie ma baterii 100 kWh. Największe to wspomniane przeze mnie LR'y, 75 kWh. Więc mówienie o hipotetycznej Tesli 3, będzie miała 100 kWh baterie zwyczajnie nie ma sensu .:) A obietnice Elona to... no, wiesz jak z nimi jest. Jak z programem wymiany baterii na trasie. :)
Jeśli chodzi o darmowe ładowanie, to Wikipedia twierdzi, że darmowe ładowanie superładowarką jest na ok. 1600 km... ROCZNIE. :edziahurra: To tyle co na narty.. w jedną stronę. :D Ale pomijam kwestię kosztów, bo w to, że ktoś kupuje Teslę dla oszczędności w życiu nie uwierzę. Zanim była T3-ka porównywałem z darmowym nielimitowanym ładowaniem Tesli S ceny benzyny i ceny Tesli S. No i wyszło mi, że żeby kupić TS i jazda wyszła taniej niż Żulietta, przy moich przebiegach, zajęłoby to ok. 33 lat. Dla Żulii, która jest trochę droższa, to będzie ok. 26 lat. A mówię o Tesli S, bo Ty też wyciągnąłeś z niej baterię 100 kWh. :D
U mnie niestety 230 km/h słabo, ale okolice 180 km/h mi odpowiada. Też nie dramatyzujmy, że 180-200 na pustej drodze na Wrocław (od Piotrkowa) to jakiś dramat. Często jest tam tak, że nie ma nikogo w zasięgu wzroku ani przed, ani za. :D Natomiast, teraz te same trasy będzie robić Żulia, a w niej zupełnie inna skrzynia AT8, więc leci się nią pod 2 paczki i obroty są na poziomie 2 tysięcy z ogonkiem, więc jest dużo ciszej. I absolutnie nie jadę z taką prędkością całą drogę, tylko Polska i Niemcy. Zresztą w Niemczech pełno ograniczeń na autobahnach... Przekraczam graniczę AT albo CH i odpalam tempomat na 130/140 :D
Niech każdy jeździ na te narty ile chce. Ja akurat w tym roku będę 2 razy w Alpach (jak w poprzednich) i raz już byłem w Strbskim Plesie (chociaż powiedzmy sobie szczerze, na nartach tam nie ma co jeździć, raczej chodzi o górskie widoki). Ale mam bliskiego znajomego, który jest w Alpach 3 razy do roku w zimie, i czasem, raz w lecie (ale już nie na nartach, tylko turystyka samochodowa). Z uczciwości odnotuję, że samochodem 2 razy, raz samolotem. Nie jest on natomiast zawodowym narciarzem.
Jeśli chodzi o wynajęcie samochodu w celu dojazdu na narty to dokładnie raz to przerabiałem właśnie, żeby spróbować. I poza tym, że jest taniej, to nie ma plusów. I tak trwa to cały dzień, a na Okęcie też nie mam daleko. Nie trzeba raz nocować po drodze, ale w zasadzie ja już to traktuje jako wyjazd i się relaksuje. Mamy ulubiony hotel w Schwabach, zajeżdżam sobie tam ok. 21. Odpalam "ein Helles, bitte" i czuję się zrelaksowany, a nic nie odsypiam. Już to jest frajda. Chociaż przyznaję, że na trasie Warszawa-Schwabach nie ma pieknych widoków, no ewentualnie można liczyć Autobahnkirche.
Właśnie tak, jest wolność, swoboda i jednak wygoda własnego samochodu. Prowadzenie wynajętego Wieśwagena dawało mi zero, słownie: zero, przyjemności. Przepraszam - dało mi przyjemność. Jak pomyślałem, że mogłem w tej samej cenie co Julka, kupić takie g.... to odczułem ogromną przyjemność, że tego nie zrobiłem. Jedno słowo: przepaść·
Może jakbym miał tak jeździć co miesiąc, albo robiłbym to z konieczności zawodowej, jak kurier, to by mi to się opatrzyło i znudziło. Ale póki co, przy tej częstotliwości przelotu przez Reich 2-3 razy/rok to jest 100% frajdy.
Natomiast drugi dzień jazdy to już poezja. Piękne widoki (!), ciekawa trasa z zakrętami, w jedną stronę kawka w Montreux, w drugą lanczyk przy tej Austriackiej górze... jak jej tam, Zugspitze? Szwajcarskie łąki z pasącymi się konikami. Austriackie łąki z rozrzuconym obornikiem. Austriackie radio z austriackim disco, że aż nogi rwą się do.. marszu. Tego w samolocie nie doświadczysz. Potem jakiś tunel. W zależności od konkretnego miasteczka, może jakiś przelocik po Włoskiej autostradzie (tu znowu ograniczenia prędkości traktujemy elastycznie). Nawet ubolewania na słabe oznakowanie we Włoszech jest klimatyczne. Eh, to jest duża część takiego wyjazdu, nie zamieniłbym tego na teleportację. I wierz mi, drugiego dnia nie jest celem, aby dojechać szybko, albo tanio.
I tu dochodzimy do sedna. Są osoby, które na co dzień jeżdżą po mieście, a wyjazdy dalsze kierują do miast dobrze skomunikowanych lotniczo. Ale są też osoby, które tak nie robią. 2 miesiące temu byłem Żulią w Strbskim Plesie (Słowacja), niby nie jest daleko, ale inaczej niż samochodem nie dojedziesz. Przepraszam, dojedziesz, dolecisz do Kraka wynajmiesz samochód, a potem 3h zakopianką. Tylko gdzie tu sens, bo od wyjścia z domu jadąc na lotnisko i lecąc i wynajmując, vs. ruszając samochodem, lecąc zyska się może godzinę, albo 30 minut. Przypomnę, że lotów do Popradu nie ma już chyba 2 lata. Bo gdyby były to prawdopodobnie leciałbym samolotem i hotel by mnie zgarnął z lotniska. Dodam też, że Żulią dużo ciszej się jedzie niż Żuliettą, faktycznie przy 180 jest cicho. No i dzięki temu czas google'a z Nowego Targu do Warszawy udało się pobić o godzinę. :edziahurra:
A w te wakacje byłem jeszcze Żuliettą na Słowenii. Znowu, są samoloty do LJU, ale przecież bez sensu siedzieć w LJU. Można wynająć samochód, tylko wynajęty samochód (a wszyscy wiemy, że rzadko się trafi w to co się chce) nie da mi tyle frajdy na Słoweńskich serpentynach w górach co moja Żulietta. A jeździliśmy wtedy po tych serpentynach duuużo. Dużo. Były takie 2 dni, że po odliczeniu dojazdów autostradami, zrobiłem 400 km tylko po górskich drogach. A byliśmy tam łącznie ponad tydzień. Więc kwestia przyjemności z jazdy jest ważna, jeśli ktoś lubi wczuć się w zakręt, a nie tylko się przetoczyć przez przełęcz.
Przykłady można mnożyć. Natomiast, to nie jest tak, że kupuje się jakiś (gorszy?) samochód, tylko dlatego, bo akurat raz w roku będzie wygodniej niż bez niego. Takim samochodem jeździ się na co dzień, natomiast patrząc na liczbę kilometrów (u mnie) to taki wyjazd jest bardzo istotną częścią użytkowania samochodu. Jedne Alpy to 3-4000 km, w zależności od miejsca, a regularnie po Warszawie robię mniej niż 1000 km miesięcznie. A zatem, 2 wyjazdy w Alpy + jakieś wakacje samochodem to praktycznie tyle samo, co robię przez wszystkie pozostałe miesiące, i dlatego też nie marginalizowałbym tych przypadków użycia.
Przyszłości upatruję w ogniwach wodorowych, bo dla mnie perspektywa jednak czasochłonnego ładowania co 200-300 km jest absurdalna.
Tą strasznie długą wypowiedzią kończę wątek na.. weekend, a na wszelkie pytania odpowiem dopiero po. :) Tak, dobrze zgadujecie, przegonię Żula tu i tam. :cool:
Nie zaskoczyłeś mnie, bo nie mówiłem tutaj o Tesli Model 3, tylko o Tesli z największą obecnie dostępną baterią. Co do ładowania, to wszystkie Tesle zakupione do końca 2016 roku, albo biorące udział w programie referall, mają ładowanie za darmo dożywotnio. Natomiast cena ładowania dla innych to ułamek kosztów paliwa tradycyjnego.
absolutnie się zgadzam, przynajmniej na pustej dwujezdniowej drodze:) i mój komentarz absolutnie nie był złośliwą szpilą, raczej wyrazem rozbawienia ;)
i ponownie zgadzam się z całym Twoim wywodem i filozofią odnoście podróżowania samochodem. kiedyś miało to swoja nazwę: grand touring i dla najbogatszych tworzono (nadal się tworzy) nawet specjalne modele do tego :D
https://www.youtube.com/watch?v=Fcy6hUYN6B0 4:55 Zachar 2m dał rade i nie jest nawet najgorzej.