Wstęp do 166 -- problemy z częściami?

Cześć!

kręcę się po tym forum już chwilkę bo przechodziłem dużo faz na różne samochody -- zwykle niestety weryfikowanych przez rzeczywistość ;)
Moja ostatnia faza to 166 -- doszedłem do wniosku, że ma wszystko co lubię w samochodach: jest duża, wygodna, można w niej mieć moje wymarzone Busso no i jest Alfą.

Zanim na poważnie zabiorę się do szukania wymarzonej sztuki (obecnie w internetach bieda aż piszczy, jest może jedna ładna przedliftowa sztuka na handel) chciałbym zapytać o temat w którym coś mi się obiło o uszy, ale nie wiem co dokładnie: mianowicie o trudność w dostępie do części. Pomijam tu rzeczy związane z silnikiem V6, bo w tym się już rozeznałem. Mam na myśli, rzeczy które mogą unieruchomić taką 166, mogą paść i jest je ciężko dostać -- jakieś elementy zawieszenia, węże, coś z elektryki? Czy to jest auto które w miarę mogę ogarnąć, żeby mi służyło jednak do jazdy a nie tylko do podziwiania w lecie na spotach?

Pozdrawiam!

Cześć :)

Poza słynnymi mocowaniami tylnych amortyzatorów w zasadzie nie kojarzę elementów, których nie da się dokupić nowych oryginalnych lub przynajmniej w zamienniku. Sporo aut jest oferowanych na części i można się nimi, póki co przynajmniej, posiłkować. Pytanie też, jakie przebiegi planujesz robić, bo moim i nie tylko moim zdaniem, 166 - zwłaszcza w wersji v6 i przedliftowej, to już raczej nie jest auto na codzień. Sam mam taką i jest to moja trzecia sztuka, typowy funcar.

Tak, są problemy już z częściami. Ale myślę, że to nie jest przeszkoda a jedynie utrudnienie. Po prostu niektóre rzeczy trzeba regenerować lub kupować używane. Problem jest z poduszkami amorka tył - to jest akurat trudne do podrobienia. Problem z niektórymi przewodami hydraulicznymi - ale takie rzeczy się dorabia. Nie ma już dostępnych np zderzaków - kupuje się używki. Z lampami nowymi ksenon też chyba klapa - ale tego też raczej nowego się nie kupuje.
Jakieś wiązki nie wiem. Pewnie też nie ma ale tego się nie kupuje nowego.
W zawiasie tył też może byc problem ale idzie wstawić PU czy zamienniki - albo po prostu zregenerować elementy gumowe.
Ogólnie jakbyś chciał "złożyć nową" to niewiele już jest :) ale trochę zamienników krąży, sporo jest na rynku wtórnym a czasami wyłaniają się na portalach aukcyjnych jakieś zakurzone leżaki nietypowych części. Masa ludzi ma te auta, jeździ, naprawia i nie ma problemu nie do rozwiązania.

Cytat:

---

Napisał Mumins

Pytanie też, jakie przebiegi planujesz robić, bo moim i nie tylko moim zdaniem, 166 - zwłaszcza w wersji v6 i przedliftowej, to już raczej nie jest auto na codzień. Sam mam taką i jest to moja trzecia sztuka, typowy funcar.

---

Możesz rozwinąć, czemu v6 się nie nadaje? Masz na myśli zużycie paliwa, czy jeszcze coś?
Jak chodzi o używanie tego auta, to staram się organizować życie tak, żeby moim daily był rower :D Jako samochodu natomiast szukam czegoś w czym z przyjemnością pokonuje się dłuższe trasy i co wywołuje uśmiech przy naciskaniu gazu ;) Dotąd robiłem jakieś 25-30 tysięcy rocznie, teraz mam nadzieje przez najbliższe dwa lata robić max połowę tego...

W ogóle dzięki za odpowiedzi -- wygląda na to, że 166 jest, przynajmniej pod względem utrzymania, nie gorsza od tego, czym się woziłem do tej pory

Ja mam co prawda pancernego diesla,ale był ostatnio taki okres,że robiłem 55-70 kkm rocznie,przez 4 lata i na brak części nie narzekałem.Co prawda auto ogólnie się nie psuło i tych części za dużo nie potrzebowałem.Ogólnie jest ich sporo.Nowe/zamienniki/używki.
Do jazdy w dużym mieście słabo się nadaje z racji niskiego zawieszenia i bardzo słabego skrętu.Za to poza miastem w trasie fajnie się pomyka.Jeżeli chcesz jako 2/3 samochód to tak.

Cytat:

---

Napisał picek

Możesz rozwinąć, czemu v6 się nie nadaje? Masz na myśli zużycie paliwa, czy jeszcze coś?

---

Ja byłem zmuszony ostatnio moje weekendowe 166V6 traktować jako daily parę miesięcy. Nie ma tragedii. Po mieście faktycznie jest trochę ciężko ze względu na gabaryt, a właściwie małą zwinność tego auta (skręt, masa, delikatne zawieszenie, mały prześwit) - wiadomo jakie mamy drogi. Gdyby ulice miały równy asfalt, a studzienek nie było to auto bajka :)
Spalanie to osobny temat - wiadomo, że Busso musi swoje spalić i tego nie przeskoczysz. Trasa 10-12 (normalna jazda 200-konnym autem, a nie jakieś ekodrajwy), natomiast większe miasto z korkami to 16-18.
Tak naprawdę to, czego mi zawsze najbardziej było żal w 166 ujeżdżanym jako daily to zawieszenie. Wiem ile kosztowało doprowadzenie go do stanu perfect i każda dziura boli wtedy podwójnie...

To spalanie które podałeś to i tak całkiem ekonomiczne mi się wydaje... Poprzednio miałem mondeo V6, to w trasie lykalo łatwo 17 litrów a po mieście 22-25 :D

Co do zawieszenia to myślę że jestem przyzwyczajony. Do.promienia skrętu też [emoji14]

Wysłane z mojego HAMMER_ENERGY przy użyciu Tapatalka

Cytat:

---

Napisał picek

to w trasie lykalo łatwo 17 litrów

---

Jak polecisz 200+ to tak Å‚yknie :D

U mnie przedliftowa 166 2.5V6 robi za pierwsze auto i przez 2 lata zrobiła 85 tys. km. Nigdy nie stała na trasie z powodu awarii. Pomimo 20 lat zanotowała tylko jedną usterkę (czujnik temperatury silnika). Z racji przebiegów zagazowana.
Drugie auto w domu (żony) to 156 2.4 20V 175 PS użytkowany od 5 lat i będzie dalej użytkowany. Niestety uśredniając koszty eksploatacji nie jest tańszy od V6 na lpg (cholernie drogi dwumas ze sprzęgłem ale ostatnio już potaniał).
Trzecie auto to 156 3.0V6 - i to jest do zabawy :-)
Najważniejsze to wytypować zadbany (teraz to już przede wszystkim blacharsko) egzemplarz do zakupu.

Cytat:

---

Napisał tomaz

Tak naprawdę to, czego mi zawsze najbardziej było żal w 166 ujeżdżanym jako daily to zawieszenie. Wiem ile kosztowało doprowadzenie go do stanu perfect i każda dziura boli wtedy podwójnie...

---

Jak to kiedyś Złomnik napisał - 166 brakuje Llicznika, który po każdej przejechanej dziurze będzie Ci pokazywał ile musisz wydać na naprawę zawieszenia :sarcastic: . Ja zrobiłem cały tył w zeszłym roku to mi się przód odzywa (górne wahacze) - i znów na wiosnę robota :D

Cytat:

---

Napisał valdek

Niestety uśredniając koszty eksploatacji nie jest tańszy od V6 na lpg (cholernie drogi dwumas ze sprzęgłem ale ostatnio już potaniał).

---

Nie wiem jak to ogółem u mnie wygląda bo w excelu nie siedzę ale sam koszt paliwa w przypadku 3.2 LPG jest dużo niższy jak w dwulitrowym ropniaku.

Jeździłem trzylitrówką przez półtora roku jako daily. W mieście kotłowała 18.4, w trasie 10.5. Benzyny oczywiście. Przejechałem przez ten czas 23 kkm. Wspominam ten czas mile :) Teraz mam 166 z dieslem i to taki trochę kompromis. Wygląda tak samo, ale frajda nie ta sama. Jak 166 to zdecydowanie V6 i to minimum trzylitrowe. 2.5 idzie rzetelnie, ale dopiero "trójka" ma ten narowisty charakter 😉 Polecam!

Dzięki wszystkim za porady!
Jak 166 to tylko Busso, a jak Busso w tej budzie to tylko większe niż 2.5 --jakoś nie widzi mi się kupować silnik słabszy niż miałem w poprzednim aucie ;)
Swoja drogą, słyszałem różne opinie o 3.2 -- czy to prawda że dużo trudniej dostać do tego motoru części? Bo wiem np. że ma inne blokady rozrządu niż 3.0 i 2.5...a jak jest z resztą?
A i jeszcze -- dobrze mi się wydaje, że drewniana kiera była tylko przed liftem?

Cytat:

---

Napisał picek

dobrze mi się wydaje, że drewniana kiera była tylko przed liftem?

---

Tak.
Odnośnie różnic 3,2 to oczywiście drobne są ale nie demonizowałbym. Tu jest ważniejsze pytanie czy przed czy polift. Przed liftem masz 3x V6. 2.0TB z manualtem, 2,5 i 3,0 z manualem jak i automatem. Po lifcie było trudniej bo 3,2 tylko manual, 3,0 tylko automat, 2,5 tylko manual.

Nie wiem czy to ma coś wspólnego z rozumem, ale zdecydowanie optowałbym za manualem... 2.0 TB brzmi z jednej strony jak strasznie głupi pomysł, ale z drugiej jest ta dziwaczny, że aż bym sobie kupił :D

Swoją drogą marek230482, znalazłem dziś ogłoszenie o takiej czerwonej 166 jak Twoja -- nie rozstajesz się przypadkiem? :D

Na pewno nie taka jak moja :P
Miałem TB. Fajny rarytasowy silnik. Ale niestety w pewnym stopniu posiada syndrom "panewki". A jak już to się stanie to będzie Cię czekać poważny doktorat z mechaniki silników. Wolnossące są bardziej pancerne a jak już coś to chociaż dawców łatwiej znaleźć (nie łatwo ale łatwiej niż o TB).

Cytat:

---

Napisał marek230482

Na pewno nie taka jak moja :P

---

o, taka https://www.otomoto.pl/oferta/alfa-r...-ID6CQvSb.html

Cytat:

---

Napisał marek230482

Ale niestety w pewnym stopniu posiada syndrom "panewki".

---

Straciłem zainteresowanie TB :D
W poprzednim aucie panewka się obróciła 600 km po tym jak zrobiłem remont uszczelek pod głowicami. Mam lekką alergię na to słowo obecnie ;)

Cytat:

---

Napisał picek

Swoja drogą, słyszałem różne opinie o 3.2 -- czy to prawda że dużo trudniej dostać do tego motoru części?

---

Ciężko choćby z chłodnicą, w 3.2 lubi też paść ECU - nienaprawialne, a prawie nigdzie tego nie ma. A jak jest to cena czterocyfrowa.

Cytat:

---

Napisał Krzemol

Ciężko choćby z chłodnicą, w 3.2 lubi też paść ECU - nienaprawialne, a prawie nigdzie tego nie ma. A jak jest to cena czterocyfrowa.

---

Cholera, szkoda bo te polifty jak sÄ… w Å‚adnym kolorze to mi siÄ™ na prawdÄ™ podobajÄ…... a automatu jakoÅ› nie chcÄ™ ;/

No ja już przerobiłem wiele bolączek 166 ale ECU mnie jeszcze nie dopadło i oby tak zostało :P. A prawie 300tys na blacie.

Cytat:

---

Napisał Krzemol

No ja już przerobiłem wiele bolączek 166 ale ECU mnie jeszcze nie dopadło i oby tak zostało :P. A prawie 300tys na blacie.

---

Widzę w stopce, że masz doświadczenie z dużą ilością innych aut... jak byś porównał 166 do tego? Pod względem upierdliwości serwisu mam na myśli.

Nie wiem czy da się porównać 166 z prostymi pudełkami pokroju Swifta czy Colta. No moja 166 bywa trochę upierdliwa. Najgrubiej to chyba dyfer, który zrobił mi dziurę w skrzyni (a w V6 generalnie zdarza się). Rozwiązaniem bez ryzyka kolejnego tego typu zdarzenia jest Q2, które tanie nie jest... Poza tym np. padnięta używana chłodnica po 1,5 roku (a używaną kupiłem bo chyba kilka tygodni miałem nieudane podejścia do zakupu nowej - to nie pasuje, to sklep jakiś lewy, to ASO wysłało mi chłodnicę z 147), tu wirtualna dostępność części gdzie sklep dzwoni dzień/ dwa później "sorry nie mamy", tu padnięty rozrusznik akurat w momencie gdy jeździłem kilka dni w trakcie serwisowania drugiego auta itd :sarcastic: Poza tym pełno pierdół pokroju przewodów wodnych, termostat, cewki, świece itd, niby normalna eksploatacja ale naprawdę sporo tego się uzbierało, praktycznie wszystko spadło już na mnie niestety. A jakiś czas temu rozleciał się tłumik końcowy IMASAF wymieniany przez poprzedniego właściciela w 2015r, kurna koniec za prawie tysiaka a ledwie cztery lata wytrzymał... W trosce o swoje zdrowie nie prowadzę rozpiski więc już niewiele pamiętam :sarcastic: . Aczkolwiek mimo tego nie uznałbym 166 V6 za jakąś specjalnie awaryjną, uważam że po prostu gorzej trafiłem albo miałem takiego pecha że po kolei wszystko z 1szego montażu padało. Bo np. silnikowo nic grubiej nie robiłem. Mazda jest w rodzinie od długiego czasu i to generalnie auto mniej problemowe od 166 ale zaś ruda szama więc coś za coś, taki tłuk do roboty. No i przebieg 100tys mniejszy. Aczkolwiek uratowała mi tyłek jak dwa dni przed wakacjami w 166 padła chłodnica :P

Na razie nie brzmi to jakoś źle w porównaniu z moim doświadczeniami... a już na pewno nie w porównaniu z tym, jak mi się te alfy podobają ;)
także sądzę, że teraz czas na ćwiczenia z cierpliwości znane jako poszukiwanie zdrowej 166 z Busso i w kolorze innym niż srebrny :P

Podzielę się swoimi wrażeniami. Pierwsze busso kupiłem 18 lat temu. Teraz mam już czwarte i piąte równolegle. W sumie miałem cztery 156 oraz jedną 166 - wszystkie 2.5V6, choć w garażu leży 3.0V6 z przeznaczeniem na swapa na 156-tce, która zjechała z Danii. Syn też miał 156V6 a teraz ma 166 2.5V6. Tak więc przez 18 lat przewinęło się przez nasze ręce 7 egzemplarzy busso (a była jeszcze GTV 1.8, 159 1.8 oraz jest 156 2.4 20V). Sam zrobiłem ok. pół miliona km na tym silniku. I powiem tak: są egzemplarze zupełnie nieawaryjne, gdzie wymieniasz tylko części eksploatacyjne i jeździsz (szwagier ma Audi A4 w osławionym 1.9 TDI i ciągle coś w nim ma do zrobienia) ale możesz trafić na egzemplarz przez który szybko osiwiejesz. Ja na taki trafiłem raz, była to krajowa V-ka z 2003 r. a więc CF3 odkupiona od pierwszego właściciela, który miał ją 14 lat. Ten egzemplarz przećwiczył mnie równo, choć dbałem o niego i użytkowałem tak samo jak o wszystkie inne. Kupując ją właściciel wymienił mi całą litanię rzeczy, które w niej zrobił, trochę mnie to zdziwiło, że aż tyle wymagała ale w sumie się ucieszyłem, że w zasadzie to nic mi już nie zostanie... O naiwności moja! Tylko w pierwszym miesiącu użytkowania padło mi ECU choć komputer wywalił błąd VDSC. Kolejny miesiąc trwała diagnoza tej usterki a robił to zakład, który jeszcze 2 lata wcześniej miał status ASO Fiat. Całe szczęście, że z pomocą przyszedł mi kol. Maly_777 z tego forum odsprzedając ECU w wersji virgin. Potem zaczęła wywalać check engine, łapała błąd z któregoś katalizatora (a było ich 4 i 4 sondy), który dawał się wykasowywać ale po 2 tygodniach wracał... Długo mógłbym ciągnąc tę opowieść, dość powiedzieć, że przez 2 lat włożyłem w nią drugie tyle w stosunku do ceny zakupu i z ulgą sprzedałem za pierwotną cenę zakupu. Gdybym swoją przygodę z Alfa Romeo zaczynał od tego egzemplarza to wyleczył bym się z tej marki raz a skutecznie i pewnie dzisiaj pisywał bym na forum Opla albo czegoś takiego. Podobnie mój syn ze swoich 4 alf, jeden egzemplarz miał podobnie felerny. Moja rada: szukaj auta ze Szwajcarii lub Niemiec (lub niedawno sprowadzonego) w dobrym stanie blacharskim, które miało nie więcej jak 3 właścicieli w historii, z możliwie niskim przebiegiem. To też niczego Ci nie zagwarantuje bo to są już 20-letnie auta ale -moim zdaniem- ograniczy ryzyko wpadki na minę.