[156] Nie odpalił - akumulator zjechany do zera
Witajcie,
niestety dzisiaj spotkała mnie niemiła niespodzianka. Idąc do auta już z miejsca centralny nie zadziałał. Otworzyłem z zamka. Niestety, kontrolki się także nie zaświeciły. Spojrzenie pod maskę i werdykt - akumulator jest padnięty (3.79 V).
Autko stało od 4 dni w garażu piętrowym (malta :D). Wcześniej słabo odpalał dlatego go tam zacząłem tam stawiać, myślałem że to po prostu sprawka mrozu.
Po 20 minutach szukania w końcu pewni panowie zdecydowali mi się pomóc, mieli porządne kable ze sobą tak więc na pewno nie wina kabli. Podłączyliśmy wszystko jak trzeba, + z +, - z -, ich autko chodziło, nawet przygazowywał, zaś u mnie tak - kontrolki się zapaliły po przekręceniu kluczyka, podczas próby odpalenia przygasały, rozrusznik w ogóle nie kręcił...
Teraz pytanie, co ja mam w ogóle k...a robić? Wyjąłem już aku jest w domu.
Jako że w październiku zapłaciłem jeden mandacik, w poprzednim miesiącu spalił mi się dysk, kupiłem na allegro, nie przychodził 2 tygodnie to kupiłem w okolicy poznania, łącznie 400 zł, na dodatek wracając zarobiłem mandat, szczęśliwie 100 zł bo się koleś nade mną zlitował, poza tym jechałem 90 przekonany, iż tyle tam jest (100% serio... :( ), ogólnie w tym roku było tragicznie i na nieprzewidziane wydatki poszło baaardzo dużo pieniędzy, to na wydanie w grudniu mam ze 300 zł, góra :/ (czyżby jakaś karma, ku..a mać?)
Czy kupować prostownik na allegro, próbować postawić ten aku?
Gdzie szukać przyczyn, jeżeli ktoś może to proszę o dokładne wyjaśnienie jak do danej części się dobrać itp.?
Jakieś inne pomysły?
Oraz czy np. autku nie zatrybił rozrusznik bo coś jest z tym akumulatorem?
Pozdrawiam!