2.4 JTD - głośny germański klekot (stukot) plus grzeje się zanadto.

Witam Państwa! :-)

Moja "czarna" już dobija do trzysetki ;) więc spodziewam się różnych przygód. Pacjentka to 166 2.4 JTD.

Objawy:

Zaczęła wczoraj głośniej klekotać. Tak jak taki germański diesel
typowy (np. Mercedes W124). Klekot jest znacznie głośniejszy, niż
standardowy klekot Belli. Bardziej metaliczny bym powiedział. (Zapewne
związek z zaworami.) Wczoraj to zauważyłem. No, ale dzisiaj jechałem
normalnie i zauważyłem drugą przypadłość: grzeje się zaraza nieco
bardziej. Jak do tej pory nie zdarzyło mi się, żeby 90 stopni
osiągnęła. A dzisiaj dobiła do setki spokojnie. Więc postawiłem ją
koło kumpla i z rana, na zimno bryknę spokojnie do mechaniora (ze 4
kilometry - powinna dać radę).

Oliwa jest. Płyn chłodzący jest. Poza tym nic się innego nie działo.

Macie koncepcję?

Coś mi podpowiada, że głowica lub zawory. Ale to takie moje dywagacje na bazie doświadczeń z poprzednią marką...

Pozdrawiam wszystkich,

Maciej

Grzeje się odczyt jest z fes-a czy z blatu, stukot ???? hm niech pomyślę.....a może zawory były do regulacji a kolega przespał czy nagle zaczeła stukać?

Cytat:

---

Napisał jacek83

Grzeje się odczyt jest z fes-a czy z blatu, stukot ???? hm niech pomyślę.....a może zawory były do regulacji a kolega przespał czy nagle zaczeła stukać?

---

Odczyt z blatu jedynie. A zawory jak najbardziej mogły być do regulacji, gdyż to poprzedni właściciel czule się opiekował swoim autkiem, a ja to lichy jestem w tych sprawach. :/


Wydaje mi się, że nagle zaczęła stukać. A nie jakoś stopniowo...

Skoro masz "wirusa" to stawiam na jakiś błąd sterownika. Grzeje się gdy jest za uboga mieszanka. Może być zły moment wtrysku... Trzeba podłączyć kompa i sprawdzić wszystkie parametry;-)

Wiesz wirus wirusowi nie równy. Nie wiemy czy kolega ma box-a czy wirus made in cinek;). Zrobić logi i sprawa jasna.

Wirus zrobiony przez kolegę Prezes_07. Od niego nabyłem autko. Nie znam się na wirusach. To jest coś typu "nowa mapa". Robiona pod konkretny egzemplarz przez specjalistę. Nie było z tym problemu przez cały rok, odkąd jeżdżę tą Alfą. W zasadzie żadnego innego problemu nie było. ;)

Rozumiem, że takie parametry mogły ulec samoprzestawieniu?

Raczej samo nie chyba że coś majstrowałeś kompem ale nie sądzę. A odgłosy skąd dochodzą? musisz się wsłuchać lub zdjąć górę i zobaczyć( o ile się znasz) w innym wypadku zrób tak jak mówisz zaprowadź do kogoś. Widzę że jesteś z warszawy proponuje podstawić auto do Lesznowoli, mechanik Seliga Tomek. bardzo dobry;)

czy twój silnik zaczyna pracować tak ?? budą nie trzęsie a w tle słychać metaliczny stukot ??

http://www.youtube.com/watch?v=bljtsN-1VW0

Wtrysk może stukać ale nie aż tak jak w 124, chyba że to mocno nagięty dźwięk mercedesa.

Cytat:

---

Napisał jacek83

Widzę że jesteś z warszawy proponuje podstawić auto do Lesznowoli, mechanik Seliga Tomek. bardzo dobry

---

Potwierdzam, zaprzyjaźnij się z Tomkiem jak już masz 300k nakulane :), bardzo dobry fachowiec, remontował mi swego czasu moją Vkę.

Ewentualnie kolega pablo ale do niego troszkę daleko. Nie chcę straszyć ani nic podobnego, ale brak dbałości o regulację zaworów może zrobić dziurę w tłoku. Nie mówię że jest tak u ciebie gdyż stuku nie słyszę.Ale z ta myślą mamy więcej motywacji aby naprawić a nie czekać na samouleczenie itp.:P

Oj uszkodzony wtrysk potrafi zdrowo tłuc (wiem bo już to przerabiałem). Aż strach jeździć jak coś tłucze pod maską jak by młotkiem naparzał :D

Cytat:

---

Napisał jacek83

Wtrysk może stukać ale nie aż tak jak w 124, chyba że to mocno nagięty dźwięk mercedesa.

---

Koledzy, mały update mam.

Właśnie doinwestowywuję swoją Bellę dość poważnie. :> W każdym razie wartość auta znacząco wzrasta wraz z kolejnymi dniami spędzonymi na postoju u mechanika.

Ale nie o tym. Do rzeczy:

Okazało się, że rozrząd się przestawił. Mechanior rozebrał to (jakiś dizlownik-specjalista) i poskładał odpowiednio. Odpaliłem motor na odbiorze. Pięknie pracował. Znacznie lepiej, niż wcześniej. Kulturalnie i w ogóle. Przejechałem się kilkaset metrów: znowu klekot i 130 stopni na wskaźniku...

Odstawiłem panom autko i powiedziałem, że odbiorę PO NAPRAWIE.

Podobno jakiegoś klina "ścięło" i ten rozrząd się przestawił znowu. (Nie kumam do końca. Tak mnie poinformowano.) Stanęło na tym, że rozrząd został wymieniony na nowy. No, dobra. Git - tak se myślę.

Dizlownik wyregulował mi zawory, sprawdził wtryski (jeden do regeneracji, reszta jakieś czyszczenie) i wymienił rozrząd.

Auto nadal się grzeje. Momentalnie łapie 130 stopni. No, to kupiłem nowy termostat. Stary po wyjęciu okazał się faktycznie wadliwy (nie otwierał się we wrzątku), więc zakup wydawał się trafny. Ale niespodzianka ponownie: grzeje się nadal.

Hm...

Na forum podobne objawy z grzaniem mieli koledzy ze zgniłymi chłodnicami. (Niby z wierzchu OK, ale po wyjęciu - totalny złom.) Zasugerowałem to właśnie mechanikowi. Rozważają jeszcze uszczelkę pod głowicą, ewentualnie "zapchany" jakiś wąż. Ile w tym prawdy będzie - niewiadomo.

A Wy co sądzicie? Na razie jestem w plecy ponad 2.300 PLN i końca nie widać. Niedługo dojdę mniej więcej do połowy wartości samochodu, więc każdą poradę przyjmę baaaaardzo chętnie. ;)))))



P.S. Dzięki za polecenie Tomka - już go poznałem kiedyś telefonicznie, a kilku moich dobrych przyjaciół miało okazję oddać mu swoje cudeńka do roboty i baaaardzo zadowoleni. Dałem dupy, niestety, nie decydując się OD RAZU na niego. Mam nadzieję, że samochód nie zostatnie ZNISZCZONY i po tych wszystkich przejściach mimo wszystko dam radę wybrać się do Lesznowoli...

Jeśli stwierdzono ścięcie klina to źle wróży :(. W takiej sytuacji lepiej szukać używanego silnika niż naprawiać gniazdo klina na wale. Taka naprawa starcza na rok "spokojnej" jazdy, potem kończy się pogiętymi zaworami.