Czy ladujacy wielki samolt mial wplyw na zaklocenie navigacji?
Jade sobie rano stop and go autostrada A8 kolo lotniska w Stutgarcie....korek (jak zwykle tam) i tu naraz dwa potezne pasazerskie samoloty przemykja do ladowania tuz nad samochodem. Jeden po drugim bo ruch byl 10km/godz. Wydawalo mi sie ze pewnie mniej niz 100 metrow nad samochodem. Ciezko sie zorientowac. No i wtym momencie nawaigacja zwariowala. Cala dalsze droge do Strasbourga nie mogla znalezc polozenia samochodu na mapie. Zrobilem krotkie postoj z wylaczeniem silnika na Parkingu ale nic nie pomoglo. Ekran byl dalej jak kalejdoskop! Poniewaz droge do miejsca w Strasbourgu znam na pamiec wiec nie wielki klopot. Auto postalo godzinke w Strasbourgu i.....navigacja znowu dziala. Zrobilem dwa krotkie kursy po miescie wbijajac nowe adresy i jest OK.
Czy to mozliwe ze te ladujace samoloty na pasie tuz obok autostrady "wytracily ja z rownowagi"? A moze cos sie zaczyna pieprzyc w moim kochanym Giorgio? Czy mam jechac do servisu? Cos testowac? Kazac wgrac nowy soft? Zobaczymy jka bedzie dalej w drodze do Frankfurtu.