Witam!
Od pewnego czasu skacze mi poziom oleju na kompie. Generalnie staram się trzymać poziom oleju bez jednej kreski co daje lekko ponad połowę na bagnecie. Poziom oleju na kompie potrafi mi skakać tzn raz pokazuje max, raz prawidłowo, a czasami stan bez dwóch-trzech kresek. Byłem przekonany że czujnik oleju z tych mrozów zaczął po prostu świrować. Jednak zacząłem się nad tym zastanawiać i może z przewrażliwienia obserwowałem dym z rury wydechowej. Do tej pory byłem przekonany że biały(siwy?) dym jest zwyczajnie parą wodną jednak zacząłem się zastanawiać czy nie ma to nic wspólnego z tym "skaczącym olejem". Zajrzałem pod maskę i zauważyłem leciutki biały nalot na korku. Zestresowałem się strasznie że wywaliło mi uszczelkę jednak przypomniałem sobie że może to czasami występować przy bardzo dużych mrozach (albo mam taką nadzieję).
Olej wymieniany pod koniec listopada ponownie na Valvo maxlife 5w40(specjalnie chciałem mieć na zimę świeży olej). Samochód pracuje moim zdaniem normalnie i turbo też chyba prawidłowo wstaje (ciężko mi stwierdzić przy tych warunkach dokładnie czy przyśpiesza tak samo).
Czy to może być wywalona uszczelka? Odma przymarzła? czy aby... nie turbo padło?dbałem o nie, zawsze chłodzone do przesady, paliwo też zawsze lane z górnej półki (verva czasami v-power). Najgorzej, że pracuje po 10 godz i nie mam kiedy grzebnąć przy aucie. Teraz miałem np drogę 6 km raptem i przy odpalaniu pokazało na kompie stan bez 3 kresek, a po postawieniu i odczekaniu ok 5-7 minut komp pokazał już max a na bagnecie ok połowy (olej raczej jeszcze nie ściekł cały). Czy powinienem się przejmować?
Jak zwykle dziękuję za podpowiedzi i pozdrawiam.