Może trochę na przekór, może z delikatną, niewielka przesadą... naprawdę niewielką, postanowiłem założyć ten wątek.
Przeglądając forum spotykam dużo narzekań. Czy słusznych? Pewnie po części tak, ale... narzucają mi się jednocześnie pewne wnioski.
Jestem, można powiedzieć, dość zaawansowanym Alfaholikiem. Jeżdżę tymi autami od 2003 roku. W chwili obecnej przed domem stoją dwie 156 z silnikami 1.9 jtd.
Jedną z nich użytkuje od prawie 5 lat. Jej przebieg to minimum 350 tys. km (Tyle jest potwierdzone, prawdopodobnie przebieg jest większy). Drugą posiadamy dwa lata. Jej, raczej potwierdzony przebieg, to 225 tys. km. Obydwa samochody w nasze rodzinie zrobiły około 130 tys. km.
Co mogę powiedzieć o eksploatacji tych aut? Mogę powiedzieć tak: bezproblemowo, przewidywalnie, tanio, pewnie, przyjemnie, itd, itd.
Nie chcę oczywiście nikomu wmawiać, że nic się z owymi autami nie działo.
Bo usterki były. Przytoczę je, pomijając materiały eksploatacyjne. W tej z większym przebiegiem jesienią 2012 wymieniłem koło pasowe wału (zużyło się, popiskiwało, cóż, auto z 10 razy okrążyło Ziemię), dwa lata temu plastikowo-gumową rurę biegnącą do kolektora następnie... co to jeszcze było? żarówki? akumulator 4 lata temu - stary był, oryginalny jeszcze z 2001 roku - ale to element eksploatacyjny, co jakiś czas trzeba go po prostu wymienić. W tej z mniejszym przebiegiem przypominam sobie czujnik położenia wału, mam też zastrzeżenia co do nadmuchów. Chyba coś się zacięło i nie wieje mi z każdej dziury w kabinie![]()
Jak na mocno objeżdżone auta to chyba niewiele?
Ponadto wiadomo, że wahacze, końcówki, klocki, oleje, płyny i... nic więcej.
W związku z moimi doświadczeniami z Alfami mogę powiedzieć, że pewna doza reżimu w dbaniu o auto i nie potrzebujemy nic więcej. Regularna wymiana oleju, korzystanie z pełnej mocy silnika dopiero po rozgrzaniu go, dbanie o turbinę i coś co mnie po prostu irytuje. Ludzie korzystajcie z markowych wahaczy! Toforum miałoby o połowę mniejszą objętość gdyby wszyscy kupowali TRW, szczególnie na górę. Ja z taniochy wyleczyłem się jeszcze na etapie 146. Po normalnie dziurawych
polskichdrogach górne TRW wytrzymują najmniej, najmniej 50000 km. No chyba, że ktoś ma szczególne zdolności. A komplet na górę będziedroższy o 160 zł od Fasta.
Za to mamy spokój, ciszę w czasie jazdy, pewne prowadzenie a nie: skrzypienie, wymiany co 5 tysięcy, nerwy, zagrożenie, że coś się w końcu urwie, zakładanie wątków czym popsikać gumy, a czym posmarować sworznie, a może coś pospawać albo polutować. Widząc kolejny wątek z zapytaniem o Fasta lub innego Quapa odczuwam nie tylko irytacje ale i zdziwienie, jak ludzie potrafią sobie komplikować życie?
Na razie tyle, czekam na jakiś odzew![]()