Temat obszerny i wszystkim dobrze znany. Po tylu latach użytkowania co lejemy i jak się przy tym mają nasze silniczki.
Ja mam osobiście nalatane 150 kkm a silnik kręci się z grupką krwi 10w60 od Castrolka i od tamtej pory nawet nie mrugnie mu kontrolka.
Ma któryś z posiadaczy Boxerków jakieś swoje typy, opinie w tym temacie?



Odpowiedz z cytatem
) na zimno i to jest mój wyznacznik w pewnym sensie. Ogólnie jeżdżę na 5W/50, latem nigdy nie przejmuję się tym, że jest upał, silnik czasem naprawdę dostaje ostro w kość, więc wolę mieć pewność, że smarowanie będzie wystarczające, szczególnie, że motor nowy nie jest. Jednak, jak na jesieni temperatura spadnie do 0st, to odpalanie po nocy to jest katorga dla uszu. Silnik wyraźnie męczy się i wcale nie trwa to chwilę, także na zimę wlewam coś z niższej klasy lepkościowej, zwykle jest to 5W/40. Tylko, że ja mam chyba najgorszy typ eksploatacji - codziennie 2x odpalam zimny silnik, by przejechać może z 1,5km i po prostu nie mam czasu na "pitolenie" się z długim rozgrzewaniem na postoju, a potem jeszcze przemieszczanie żółwim tempem.
Ale jakbym odpalał 2x w miesiącu, to chyba w ogóle bym się nie stresował i zostawiał ten gęstszy na zimę. Czy aż 10W60? Nie wiem, ale skoro stosujesz go od lat, a kondycja silnika się nie zmienia to chyba nie ma co kombinować. Zresztą zimą olej też można porządnie rozgrzać - weźmy np. ślizganie się na placyku przy małych prędkościach - co chwilę gaz w podłodze, a prędkości niewielkie, więc olej nie ma się za bardzo jak chłodzić - ciekawe do ilu st. można w ten sposób podciągnąć jego temperaturkę...
