Uuuuu.... ale niefajnieSzkoda, szkoda, szkoda!!!
Uuuuu.... ale niefajnieSzkoda, szkoda, szkoda!!!
origin, nic Ci się nie stało? Jak do tego doszło?
Jest: Maserati Levante S
Były: Outlander II 2.0MIVEC CVT 2WD Lift, Mitsubishi Lancer Sportback CYxA 1.8; Ford Mondeo MK3 2.0 DuraTec Ghia; Alfa Romeo 156 2.0 T.S. Selespeed; Alfa Romeo 166 3.0 V6 SporTronic; Honda Civic 1.4i EJ9; Fiat 126p 650.
ozzy
Pytałem o to samo w innym wątku
http://www.forum.alfaholicy.org/topi...vt11846,40.htm
ale Origin milczy. Mam nadzieję, że tylko z nazwijmy to wstydu, a nie z powodów zdrowotnych.
Rozumiem rozgoryczenie houka. Samochód rzecz nabyta, czasem "się rozbija", trudno. Dlatego warto przemyśleć ile kasy w niego włożyć.
Jak sprzedałem swoje Mondeo ST-220 i za kilka dni zobaczyłem je ze szpecącą anteną CB i gumowymi dywaniskami, to przykro mi się zrobiło. Ale to już nie było moje auto, nic nie poradzisz, no bo w jakim celu?
O, sorry...
Nie zauważyłem, iż temat pojawil się w tym wątku - wrzuciłem go akurat jako nowy.
Dziękuję za zainteresowanie zdarzeniem - zarówno osobom pytającym o stan zdrowia, jak i delikatnie sugerującym ironicznie "miałeś chamie złoty róg".
Nie, nie chodzi o wstyd - w wypadku nie było nawet cienia mojej winy.
To nie zdarzenie typu "gówniarz z miesięcznym prawem jazdy i ponaddwustukonnym autem owija się wokół latarni".
Proszę mi uwierzyć, z racji zawodowych zdarzało mi się prowadzić samochody o mocach do 1450 KM i nie rozpiłem do tej pory żadnego.
Opis wypadku do przeczytania na osobnym wątku.
Gwoli uspokojenia sumienia Houkowi oczywiście podesłałem nawet notkę policyjną
Wybaczcie, ale stan zdrowia sprawiał, że udzielanie się na forum było akurat jedną z ostatnich rzeczy, o jakich myślałem. Wiem, egoistycznie, ale uwierzcie - mój wygląd niedawno przestał być zbliżony do postaci z horroru - chodzi zwłaszcza o dziesiątki blizn i blizenek na twarzy i szyi oraz ręce, które wyglądają jak połączenie starego heroinisty z człowiekiem, któremu po przedramionach przejechała ciężarówka..
Dziś oczywiście mogę się z tego śmiać, bo i tak cała sytuacja zakończyła się happy endem.
Grunt, że mojej współpasażercie nie stało się absolutnie nic. Tak samo z ukochanym kotem, który przebywał wówczas w plastikowym transporterze z tylnym siedzeniu.
Raz jeszcze pozdrawiam![]()
Origin... Nawet nie wiesz jak Ci wspolczuje... Grunt ze Wam sie nie stalo nic. Samochod to tylko samochod... Zycze szybkiego powrotu do zdrowia!!! 3maj sie!!!