Witam,
Z racji tego, że ostatnio co wchodzę na forum ludzie kupują auta i zupełnie nie mają pojęcia jak to zrobić, dam kilka wskazówek od siebie, zdobytych podczas paru lat styczności z tym biznesem. Nie wiem, czy komukolwiek się to przyda, czy opisane przeze mnie parę pierwszych kroków przed tym jak pojedziemy auto oglądać jest Waszym zdaniem dobrych czy złych, ale stwierdziłem, że może komuś tym pomogę, więc wrzucam. Jest to "mini poradnik" jak znaleźć odpowiedni egzemplarz i jak przeprowadzić rozmowę wstępną ze sprzedającym.
1.Jak szukać naszego upragnionego auta?
Niezależnie od tego jaki mamy budżet, jeżeli nie zarabiamy chociaż 100 tyś zł miesięcznie , najlepiej sprawdzić ile kosztuje egzemplarz danego modelu z niższej półki cenowej tzn, pierwsze roczniki, skromne wyposażenie, do drobnych poprawek (wymiana uszczelki pod głowicą czy odpadająca z dachu szpachla nie jest drobną poprawką ). Później warto poszukać aut z ostatnich roczników produkcji danego modelu, z dobrym wyposażeniem, w miarę możliwości bezwypadkowych. Uzyskamy wtedy mniej więcej pojęcie w jakim punkcie jesteśmy, bo jeżeli auta słabe kosztują ok 15 tyś zł, dobre ok 30 tyś a my mamy 17, to mamy pogląd czego mniej więcej możemy się spodziewać po aucie, które będziemy jechali oglądać/ nabywać. Najlepiej o ile warunki finansowe nam na to pozwalają wybierać auta, które znajdują się mniej więcej w 80% naszej rozbieżności cenowej. Czyli w tym wypadku ok 24 tyś. Jest wtedy duże prawdopodobieństwo, że auto, które pojedziemy oglądać, nie będzie ruiną i w przypadku zakupu też za niego nie przepłacimy.
2.Znalazłem auto w internecie i co dalej?
Po znalezieniu auta w internecie (zakładam, że teraz to właśnie tu najczęściej szuka się aut), wypadałoby zadzwonić do jegomościa sprzedającego nasze przyszłe auto. Z doświadczenia wiem, że zakup auta od handlarzy nie należy do najmądrzejszych pomysłów, na który możecie wpaść. Chociaż zdaje sobie sprawę, że czasem ciężko znaleźć auto NIE od handlarza
Pierwszą rzeczą o jaką musimy zapytać w rozmowie ze sprzedającym, to ile czasu posiada auto, ile czasu auto stoi? Drugą ważną rzeczą, jest zapytać czy auto posiada ważny przegląd, OC, czy jest opłacone ( w przypadku auta sprowadzonego), jeżeli jest opłacone, to co? Czy tylko akcyza? Czy recykling? itd.
Trzecim pytaniem, (które niestety budzi największe kontrowersje i w 90% przypadków zostaniecie okłamani ) jest pytaniem o stan lakieru i przeszłość wypadkową. Czy samochód był malowany? Jeżeli tak to gdzie? Czy był szpachlowany? Jeżeli tak to gdzie? Czy sprzedający zgadza się na pomiar miernikiem grubości powłoki lakierniczej? Czy na aucie znajdują się oznaki korozji? Czy widać gdzieś efekty nieudolnych napraw? Czy auto nosi ślady kolizji, które nie zostały usunięte? (dużo ludzi sprzedaje auta z pękniętym zderzakiem, pękniętą lampą tylną, halogenem cokolwiek, bo nie chce im się tego robić, wolą ustawić cenę 500 zł mniejszą lub opuścić na miejscu, także jeżeli oglądając takie auto natkniecie się na coś takiego warto zmierzyć dokładnie miernikiem okolice możliwej kolizji). W przypadku pomiaru miernikiem grubości lakierniczej warto pamiętać, żeby pomiar wykonać w sposób prawidłowy. Tutaj kilka wskazówek http://www.pomiarlakieru.pl/.
Pamiętajcie. Kartka papieru ma ok 120 mikronów, jeżeli macie pomiar o wskazaniu 300 na błotniku, nie bójcie się tej liczby. Złączcie dwie kartki papieru i zobaczcie czy ilość nałożonej szpachli na auto faktycznie jest taka ogromna
Wracając do rozmowy ze sprzedającym, kolejną rzeczą o jaką musimy zapytać jest możliwość sprawdzenia auta w ASO. Czy sprzedający nie ma nic przeciwko? Czy jest dostępny w momencie kiedy przyjedziemy? Czy samochód jest w stanie dojechać do ASO? (często handlarze zasłaniają się, że auto nie ma tablic i OC i tylko dlatego, nie można sprawdzić go w serwisie. Jest na to skuteczna metoda. Bo pomijając fakt, że handlarze jazdę próbną odbędą z Wami na tablicach, które nie będą należały do tego konkretnego auta i będą podrabiane, i wtedy jakoś się nie boją to jeszcze na tych blachach wypuszczą Was do domu, wypisując najczęściej polisę OC komisową w Liberty na miesiąc czasu, wystawioną na właściciela i na numer VIN auta a nie na nr rejestracyjne. Owa metoda polega na zaproponowaniu przyjazdu do właściciela auta, mobilnego serwisu z komputerem. Warto wtedy zorientować się, czy taka usługa jest możliwa, ewentualnie zorganizować sobie człowieka, który z Wami pojedzie i będzie miał komputer z odpowiednim oprogramowaniem. Jeżeli właściciel zacznie kręcić nosem, wiadomo, że coś jest nie tak. Jeżeli nie będzie miał nic przeciwko dojazdowi do serwisu lub serwisowi mobilnemu, warto uzgodnić dość ważną kwestię. Najlepiej zaproponować rozwiązanie w stylu, że jeśli po obejrzeniu samochodu, jego stan nie będzie odbiegał od stanu przedstawionego Wam przez telefon i na placu w trakcie oglądania i w serwisie nie zostaną obnażone duże uchybienia np wycieki, korozja podwozia, poważne błędy silnika to Wy płacicie za serwis, jeżeli w serwisie okaże się, że stan auta mija się z obietnicami sprzedającego, to on pokrywa koszt sprawdzenia auta w serwisie. W zależności od marki i oczekiwań klienta ASO mają różne formy wykonywania przeglądów przedzakupowych.
Kolejnym etapem rozmowy jest zapytanie o autentyczność przebiegu. Jest to następne pytanie z serii "i tak Ci nie powiem prawdy", ale na to też jest parę rozwiązań. Po pierwsze pytamy, czy auto posiada książki serwisowe, w przypadku auta 5 letniego nasze pytanie jest na miejscu, ale w przypadku auta 15 letniego, już trochę mniej Jeżeli auto posiada książki to super, ale nie muszą być prawdziwe. Zatem prosimy właściciela o podanie numeru VIN w celu sprawdzenia historii (chociaż gwarancyjnej) pojazdu. Tj. Jaki części zostały wymienione w czasie gwarancji? Czy samochód miał wykonywaną naprawę powypadkową? I najważniejsze jaki jest przebieg przy ostatniej wizycie auta w serwisie. I tutaj wiek auta ma znaczenie, ale nie aż tak duże. Bo na przykładzie Alfy 147 z 2002 roku, auto stoi dzisiaj (2014r) do sprzedania z przebiegiem 175 tyś km (standardowy przebieg auta sprowadzonego ), a w programie serwisowym widać, że auto w 2005 roku na koniec gwarancji miało 140, to przez 9 lat 35 tyś, to mało prawdopodobny wynik. Nie mamy oczywiście pewności, ale daje nam to już pogląd, że 4 tyś km rocznie, to raczej niemożliwe. Wtedy nawet jeżeli auto posiada książkę serwisową możemy sprawdzić, czy zgadzają się daty i liczby przy okazji przeglądów w ASO.
Dalej, jeżeli wszystko nam odpowiada, to umawiamy się na konkretny dzień, godzinę itd. Warto zaznaczyć, że mamy nerwowego szwagra, który 14 lat trenuje boks i lepiej, żeby auto było na prawdę w stanie takim jak zaręcza właściciel, bo szwagier jest naprawdę impulsywny, a po co się kłócić
O co nie pytać:
Nie pytajcie się, kiedy był wymieniany olej, rozrząd i filtry, bo 90% sprzedających powie Wam, że tydzien-miesiąc temu Po prostu od razu odłóżcie sobie kasę, która po zakupie auta przeznaczycie na "pakiet startowy", który zawiera rozrząd, oleje, filtry. NIE UFAJCIE SPRZEDAJĄCYM. Koszt wymiany rozrządu na przykładzie Alfy 147 1.9 JTD to ok 500 zł. To jest cena za Wasza spokojną głowę, że pasek Wam nie strzeli i czeka Was remont. Warto jedynie zapytać czy Sprzedający posiada na wykonane naprawy i wymienione części faktury.
Nie pytajcie czemu właściciel sprzedaje auto, bo a) co Was to obchodzi? b) 90% ludzi wali ściemę
Lista rzeczy do sprawdzenia w aucie podczas oględzin:
1) Stan i wygląd oleju, warto odkręcić korek wlewu oleju i zobaczyć, czy nie ma na nim białego osadu - wilgoć w oleju.
2) Stan płynu chłodzącego, jaki ma kolor?
3) Sprawdzenie czy nie ma korozji w miejscach narażonych na wilgoć np, pod uszczelkami drzwi na dole.
4) Jak bardzo zużyta jest kierownica i gałka zmiany biegów.
5) Czy silnik pracuje równo, czy nie kopci, czy nie przenosi drgań na karoserię?
6) Sprawdzenie czy działają wszystkie światła, lusterka, szyby.
7) Sprawdzenie czy na komputerze pokładowym i tablicy zegarów nie wyświetlają się żadne błędy i kontrolki.
8) Warto zwrócić uwagę na zapach w samochodzie
9) Stan lakieru (pomiar grubości), wizualne defekty, wgniecenia, rysy itd.
10) Czy wszystkie szyby są oryginalne i czy zgadzają się na nich roczniki, chociaż roczniki nie do końca świadczą, że szyba była wymieniana.
11) Sprawdzenie podłużnic, czy nie są naprawiane, malowane, skorodowane,
12) Sprawdzenie stanu podłogi w bagażniku tak samo jak podłużnic
13) Sprawdzenie czy numer VIN w aucie zgadza się z numerem w dokumencie rejestracyjnym.
14) Sprawdzenie czy jest komplet dokumentów
15) Stan i rocznik opon
16) Stan śrub i elementów mocujących pod maską, czy lakier na śrubach nie jest zdarty od odkręcania np błotnika?
Podsumowując:
Starajcie się racjonalnie spojrzeć na stosunek ceny do jakości danego auta. Czyli wybieramy najlepiej auto, za ok 80% ceny auta idealnego, żeby uniknąć sytuacji, że po zapłaceniu za auto, pakiet startowy, OC itd, wyjdą jakieś niespodzianki i auto wyjdzie nasz 120% Ale też żeby nie kupić auta za 50% wartości i dołożyć drugie 50% w trakcie użytkowania. Oszczędzicie sobie i innym duże nerwów, bo po co Wam auto, którego nie jesteście pewni, bo ciągle się psuje???
Kupujcie auta, które są jak najbardziej zbliżone do ideału, ale nie zatracajcie się w tym, czego innego oczekuje się od auta z 1998 roku a czego innego od auta z 2008 roku, więc jak Alfa 156 z 1998 roku miała malowany bok, to nic strasznego, o ile jest to zrobione w sposób dokładny i nieodbiegający wizualnie od oryginału i naprawa nie wiązała się ze wstawieniem ćwiartki
Koniecznie zabierajcie nowsze auta do serwisu na przegląd. Nieraz warto wydać te 400 zł niż kupić bubel i stracić 25 tyś zł.
W starszych autach, jeżeli uważacie, że nie opłaca się biegać z nimi do serwisu, spróbujcie chociaż ustalić ich historię w ASO w czasie gwarancji.
Nie dajcie sobie wcisnąć kitu, ale też nie zachowujcie się jak Polaczki, wymagający za 5000 zł 17 letniego samochodu w stanie idealnym. Niektóre rzeczy są nie do uniknięcia. Lakier z 15 letniej 156 będzie znacznie różnił się od lakieru z 3 letniej 159
Nie bójcie się aut z przebiegami 200 tyś+ o ile są one autentyczne. Lepiej kupić auto, które ma na 100% 250 tyś km, niż niczym niepotwierdzone 150 tyś km, które w rzeczywistości może okazać się 350
Warto sobie skalkulować dokąd jedziemy po auto i ile nas to będzie kosztowało. Wiele ludzi jeździ przez pół Polski po samochody za 5000 tyś zł, i na miejscu okazuje się, że auto du*y nie urywa, ale jak przejechałem 500 km to już wezmę, bo koszty mi się nie zwrócą. Szukajcie możliwie jak najbliżej. Bo po paru wycieczkach okaże się, że z 8000 tyś zł, które mieliście na samochód zostało Wam 5000 tyś zł, bo 3000 poszły na wycieczki a auta jak nie było tak nie ma.
Mam nadzieję, że troszkę chociaż pomogłem i moje wskazówki są przydatne. Jeżeli napisałem coś nie tak, to mnie skrytykujcie, objedźcie i tyle bo tak jest najczęściej jak ktoś wyraża swoje zdanie
Jeżeli napisałem coś co Waszym zdaniem ma sens, to napiszcie, że jest super i też będzie wspaniale
Pozdrawiam wszystkich Kupujących!
Szczepan