Ja swojej szukałem 3 miesiące aż w końcu znalazłem ogłoszenie na allegro, ale szopki z nią były niechude, cena na all była 16tys. i niby 2002r sprowadzona z belgii od drugiego właściciela, czyli można powiedzieć że okazja więc podchodziłem z pewnym dystansem do niej bo to różnie z okazjami bywa, po krótkiej lekturze opisu samochodu złapałem za komórkofon i dzwonię odbiera jakiś rosjanin przynajmniej miał taki akcent, zaraz pomyślałem, tu ktoś wali do mnie pół po rusku pół po polsku do tego samochód po okazyjnej cenie musi być jakiś wałek, no ale nic rozmawiam dalej, okazuje się że cena jest o 2tys. wyższa(błąd w aukcji, bo kolega wystawiał i się pomylił, podobno), brak tablic rejestracyjnych i to narazie tyle niespodzianek, cała reszta była w porządku, podziękowałem i powiedziałem że muszę się zastanowić. Myślę myślę można jechać zobaczyć Olsztyn k.Częstochowy daleko nie jest, więc dzwonię raz jeszcze pytam ile zejdzie z ceny w razie czego, przez telefon urwałem 500zł i powiedziałem że za 2-3h jestem, po dotarciu na miejsce bella stała pod domem, nie picowana ani nic czyli jest dobrze, parę rysek, wszystko jak na dłoni, oglądam oglądam wszystko ok. silniczek malina, suchutki widziałem bo nie było osłon bo rzekomo oddał do klejenia bo uchwyty były popękane, dobra luz zdarza się, patrzę na szyby a tu następny bonus w postaci zera na szybie znaczy się samochód jest z 2000r a nie jak było w ogłoszeniu z 2002 coraz bardziej zaczynałem wątpić w ten samochód, postanowiłem zrobić jazdę próbną i tu najlepsze mówię mu że chciałem się przejechać a on dał mi kluczyk i powiedział masz i jedź sam bo ja muszę iść do domu na moment tylko uważaj na dzieci, pomyślałem dobry jest nie boi się o samochód ani nic, tym bardziej, że z tylu na kanapie leżały wszystkie dokumenty od samochodu nic tylko kierunek piotrków i okazja jak żadna inna, ale na szczęście ja nie z tych, jajca mówię, więc wsiadłem pojeździłem troszkę, wróciłem żadnych zastrzeżeń, no to mówię do gościa biorę a no że nie może nic opuścić bo euro poszło w górę, no krew mnie zalała, zdenerwowałem się i pojechałem do domu. Ale w domu w spokoju przyszedł czas na refleksje po których doszedłem do wniosku, że chyba jednak warto bo stan był naprawę super co rzadko się zdarza, więc złapałem za telefon i powiedziałem mu że zaraz jestem po ten samochód i żeby się mu czasem euro do góry nie poszło jak tam zajade, pojechałem spisaliśmy umowę, zapłaciłem(jeszcze urwałem na przegląd 100zł) tablice zrobiliśmy z kartonu po chips-ach i heja na piotrków, nerwy były do puki nie odebrałem blach z wydziału komunikacji ale okazało się że mimo wszystko sprzedający okazał się być uczciwym kontrahentem i tak w dniu 10.09.2008 stałem się szczęśliwym posiadaczem AR166 i do tej pory odpukać bella sprawuje się bez żadnych zastrzeżeń. I to taka moja historia zakupu, także mam co wspominać
. A i jeszcze jedno, po 2tyg. przsłał mi wszystkie osłony na silnik.