Czyli masz coś do ukrycia? Twierdzisz zgodnie z handlarzami, że to kupujący zepsuli rynek i trzeba cofać liczniki żeby sprzedać samochód?
Ja tak samo. Niejednokrotnie przekonałem się, że po sprawdzeniu VIN-u okazało się, że auto miało cofany licznik i to nie o 100 tys. km ale czasem i o 200 a nawet 300 tys. My klienci, mamy prawo wiedzieć co kupujemy. Podawanie VIN w ogłoszeniach internetowych powinno być obowiązkowe. Chociażby ze względu na to, by sprawdzić, czy numer taki nie jest notowany w jakimś kraju jako kradziony - ot prosta sprawa. Znajomy kiedyś kupił samochód, którego nr VIN był w Niemczech zarejestrowany jako kradziony. Stracił i pieniądze i samochód a na dodatek o mało nie wpakował się przez to do więzienia. (Na szczęście sąd uznał, że strata 40 tys. zł to już wystarczająca kara). Wpakował się w niezłe bagno, tylko dlatego, że nie sprawdził numeru VIN. Oczywiście sprzedawcy po zakupie ani widu, ani słychu a samochód był w ogłoszeniach na allegro.
Ostatnio edytowane przez djrobertos ; 28-10-2015 o 16:15
Nie, twierdzę że z raz czy dwa razy w życiu ktoś komu podałem VIN (podaję zawsze) kupił samochód.
Zazwyczaj chodzi o zawracanie głowy i szukanie do czego by się tu przyczepić i mieć radochę że się kogoś na oszustwie przyłapało - co widać doskonale po tym forum jak ludzie po rok czy dwa lata szukają alfy (jest taki jeden co JTS-a szuka tu chyba z dwa lata).
Najlepsi są tacy co dzwonią i życzą sobie o przesłanie numeru VIN na sms z opisem samochodu jakiego dotyczy bo mu się pomiesza co od kogo - jak ci zależy to zanotuj sobie.
I jakoś nikt później nie dzwoni ani nie pisze że odkrył cofnięty licznik za wyjątkiem jednego telefonu "sprawdziłem przebieg tego fiata i jest faktycznie prawdziwy była wizyta nawet w tym roku .... to proszę mi powiedzieć co z tym samochodem w takim razie jest nie tak" - oczywiście nie przyjechał najwyraźniej szukał auta z cofniętym licznikiem.
Kupujący owszem zepsuli rynek bo szukają dobrych aut w cenie złomu taka jest reguła w 95% przypadków. Dobre auta muszę zostawiać Włochom dla siebie bo Polak jest za chytry żeby kupić fajne auto.
Ostatnio edytowane przez A.Krystian ; 28-10-2015 o 17:04
Były:
159 1.9 JTDM 2006
156 2.4JTD 2002
Wszyscy właściciele komisów, prywatni importerzy itp. jeżeli kręcą licznik powinni siedzieć w więzieniu. Byłoby normalnie. Oglądasz auto co ma przebieg 100-150k i płacisz za nie odpowiednio więcej. A jak chcesz mniej płacić, to oglądasz samochody z 300-400k przebiegu. Tak jak na zagranicznych aukcjach jest dużo aut z dużymi przebiegami, to u nas takich w ogóle nie ma. I nie dziwie się, że kupujący są ostrożni, bo to handlarze nauczyli ich tego sprzedając ulepy, przekręcone samochody albo ruiny.
Każdy kij ma dwa końce.
Podawałem VIN do mojej Delty
Okazało się że miała tylko jedną wizytę w ASO na gwarancji, a potem tylko słyszałem "Panie, powiedz Pan ile licznik cofnięty, bo mi szkoda na darmo pół Polski jechać".
Gdybym kupował auto od jakiegoś Mirka handlarza, to może mógłbym przypuszczać że ktoś cofnął, ale że auto było z pewnego źródła, to mi przy takich telefonach tylko ręce opadały.
Cieszę się niezmiernie, że teraz spisują przy każdym przeglądzie przebieg auta i napewno ukróci to w większości ten cały żałosny proceder z cofaniem liczników
HAHA człowieku ja miałem problemy ze sprzedażą poliftowej 159 z konca 2008 r za ok. 23.900 zł bo za drogo - a skoro taki majątek chcę to niechby była fabrycznie nowa, miała skórę nawigację felgi 18- i i nie wiadomo co jeszcze. A auto ładne w zasadzie bez żadnych inwestycji tylko rozrząd do wymiany.
Idioci mi 21.000 proponowali gdzie ja więcej zapłaciłem za ten samochód. Tacy to są ostrożni kupujący znaleźć najtaniej i wymagać - a później lament na handlarza bo grata sprzedał gdy taki normalny, jeżdżący do końca samochód standardowo kosztuje na zachodzie +/- 6.000 e + transport opłaty zarobki itp.
Były:
159 1.9 JTDM 2006
156 2.4JTD 2002
A ja miałem problemy żeby znaleźć jakiś ładny egzemplarz z tego rocznika (albo nawet starszego) za 25-28k, bo większość ofert to 18-21k od handlarzy z gwarancją i 190k przebiegu. I w końcu znalazłem swój egzemplarz za 22,5k, chociaż wydaje mi się że sprzedający mógłby sprzedać go za wyższą sumę (jeżeli porównać stan do dziesięciu innych 159, które oglądałem, w tym jednej 159 forumowicza za 27k, która de facto była najgorsza z nich wszystkich). Ja sprzedając samochód też straciłem (nie chciałem długo sprzedawać), więc musiałem wystawić za cenę zjeżdżonych na maksa samochodów. Taki właśnie rynek stworzyli handlarze-cebulacy, którzy wpadli na genialny pomysł kręcenia liczników. Większość samochodów które oglądałem była w takim super stanie, że na start trzeba było włożyć ponad 10k, i nie wiadomo co potem jeszcze by się z tego urodziło.
Poza tym mam dość słuchania płaczących handlarzy. Skąd u nich wzięła się w ogóle myśl, żeby brać samochody z za granicy? Jak one mają być tańsze, skoro w salonie kosztują więcej niż u nas? W Polsce ludzie nie kupują nowych z salonu i potem ich nie sprzedają? Nie, po prostu rozbite, zajeżdżone ruiny kupują i picują żeby sprzedać. Tylko takie samochody są tańsze niż te u nas.