Jest to mój pierwszy wpis na forum, więc przede wszystkim witam wszystkich alfaholików.
Jakiś czas temu podjąłem się wymiany górnych i dolnych wahaczy. Po dość ciężkich bojach zakończonych sukcesem wyjechałem z garażu. Samochód nie wykazywał żadnych oznak awarii, więc zaparkowany przed bramą czekał na swojego właściciela, aż ogarnie pozostałości po remontachDo auta po chwili wróciłem, odpaliłem i niespodzianka... ABS i VDC failury. Następnego dnia skrupulatnie sprawdziłem wszystkie przewody (podczas wymiany wypiąłem je z obejm - dla bezpieczeństwa) i nie stwierdziłem oznak uszkodzenia mechanicznego. Ponadto sprawdziłem bezpiecznik przy akumulatorze (podłączyłem inny), odłączałem akumulator na ok. 10 minut, ruszałem przewodami i kostkami od instalacji ABS. Błąd występuje w dalszym ciągu i ani przez chwilę, od tamtej pory, ABS nie działał.
Myślałem, że może akumulator słabnie, ale samochód odpala przy mrozie sięgającym -17 stopni. Płyn hamulcowy jest miedzy min. a max.
Teraz pytanie pierwsze - co może być przyczyną awarii?
Drugie - czy sam czujnik ABS może w jakiś sposób zostać uszkodzony przy manewrowaniu piastą?
Trzecie - czy też tak macie, że trzymać trudno, a sprzedać żal?