800m to i dopchac mozna :p
Zaryzykowałem. Wykorzystując mały, wieczorny ruch samochodów, odpaliłem, przejechałem skomplikowane skrzyżowanie i zaparkowałem na małej, lokalnej drodze prowadzącej do warsztatu. (silnik włączony przez jakieś 40 s). Zapewne w przypadku Alfy nigdy nie podjąłbym takiego ryzyka, ale w przypadku tej rodzinnej L-ki, ryzykowałem tylko długotrwałym gniewem i fochem żony z powodu ewentualnego uszkodzenia silniczka (a może to jednak było większe ryzyko ???). Powiem tak, po tym dystansie głowica zrobiła się lekko ciepła, więc raczej nic nie powinno się stać. W tygodniu dalsza część podróży seja do warsztatu (duża część drogi z wykorzystaniem spadku terenu).
Dzięki za komentarze.
Pozdrawiam
Fajnie jest wszystkiego doświadczyć na "własnej skórze". Jest o czym opowiadać
Wymieniłem kiedyś silnik w aucie. Nie mogłem doczekać się efektów. Tak bardzo nie mogłem się doczeka, że uruchomiłem go bez płynu. Po 5 min zorientowałem się, że się nie ....nagrzewa płyn.
Nic się nie stało.
- - - Updated - - -
Myślę ,że głowicę miałeś załatwioną już przed wyciekiem płynu. Z jakiegoś powodu uciekł....
Gdy Alfa stoi w serwisie gdzie jest Romeo? Szuka części...
Tak naprawdę to pęknięta głowica spowodowała duże ciśnienie w układzie chłodzenia, które uszkodziło (rozerwało) przewód od nagrzewnicy. Stąd nagły wyciek większości płynu z głowicy i momentalna utrata ogrzewania. Ale wiesz... to nie pasowałoby do mojej teorii o 50 metrach.
Mimo wszystko ja nie ryzykowałbym jazdy bez płynu nawet 100 metrów. Po to mam assistance, żeby w takich awaryjnych sytuacjach pomogło. To tańsze niż laweta. Nie robię cyrków, nie holuje ciężkiego kloca.
Oczywiście nie róbcie tego w domu, ale mój kolega na saksach w Holandii pracował w zakładzie demontażu pojazdów. Sprawdzali ile szrot wytrzyma bez płynów ustrojowych. Rekordzistami były silniki Hondy wytrzymujące do zatarcia jakieś 20 min....
Gdy Alfa stoi w serwisie gdzie jest Romeo? Szuka części...