Witam, coś ostatnio nie mogę dogadać się ze swoją Alfą... Dziś około godzin 22 jechałem sobie i postanowiłem dać gtvce trochę po obrotomierzu, więc rozpędzałem się na 2jce "około 6700 obr min" i nagle jak nie pierdyknie... Za mną kłęba dymu"pary" auto zgasło, check plus kontrolka oleju i brak hamulców... Awaryjnie zatrzymałem się na trawie. Otworzyłem maskę i zauważyłem brak płynu chłodniczego w zbiorniczku, oleju nie sprawdziłem bo auto po prostu zostawiłem i poszedłem w nerwach do domu... Jeżeli to panewki to ja tego robić nie zamierzam i żegnam się z Alfą romeo na dobre więc mam nadzieję że rozsypała się pompa wody albo jakiś wąż ciśnieniowy od układu chłodzenia. Dodam że auta nie idzie odpalić, wszystko przygasa jak tylko przekręcam kluczyk.