Tutaj nie chodzi o ślepe zapatrzenie.
moją pierwszą Alfą była właśnie Alfa 155 1.8 8v TS w wersji Super, i była super, mam ją do dzisiejszego dnia, tylko nie jest już super,a od kilku lat w proszku.
Zrobiłem nią około 150 kkm, nigdy mnie nie zawiodła, zawsze dojechała do celu.
W mojej historii miałem już kilkadziesiąt Alfa Romeo, z czego najwięcej 155, szary metalic 4 czerwone, niebieską, bordową, brązową, pomarańczową, i teraz czarną, nie wiem czy to już wszystkie, nie pamiętam. Zawsze chciałem mieć 155 V6, miałem w między czasie 2 x 156 V6, jedną sprzedałem w tym roku, ale to nie to co w 155.
Po zostaniu posiadaczem 155 V6 przez pierwsze miesiące mozolnie ją skłądałem, a po złożeniu i pierwszej przejażdżce w pewnym sensie konsternacja. To już niestety nie takie auto jak kiedyś, nie to co dzisiejsze. Ale po przepłukaniu silnika, wymianie płynów, rozrządu itp. nadszedł przełom. Pełny ogień, odcina na 3 i banan na twarzy na stałe. Nawet GTA nie daje mi takich wrażeń jak to cholerstwo, tutaj nie martwi mnie to, że może coś się rozsypać, bo nie ma prawa, nawet po całym dniu upalania na Jastrzębiu wracała na własnych kołach do domu, nawet z upaloną uszczelką dojechała, i niestety jeszcze stoi z braku czasu.![]()
Ale to co czuje przy dawaniu w palnik w tym samochodzie, przypomina mi czasy dzieciństwa i zabawy resorakami, które teraz muszę kupować synowi, bo nie wyjdzie ze sklepu w innym przypadku.
To trzeba po prostu czuć, i wiedzieć, że tego się chce.
To nie są tylko stare rupiecie, tylko coś więcej. Nawet żona przestała mi już truć doopę o to, że to kolejny ŁUP do kolekcji.
Na szczęście samochodów mam więcej
Tyle w temacie.
159 może sobie kiedyś kupię, jak trafię tanio, póki co ten samochód absolutnie mnie nie pociąga, wolę 156 FL.
Pozdrawiam.