W nawiązaniu do warsztatu zajmującego sią regeneracją maglownic mieszczącego się w Łodzi przy ul. Przędzalnianej 6 muszę przyznać, że jestem nieco zaskoczony wizytą. Byłem tam niedawno w sumie nie tyle z konieczności a chyba bardziej z ciekawości. Poza tym miałem zamiar zostawić im swoją starą maglownicę, bo słyszalem, że w trosce o środowisko skupują uszkodzone, jednak tylko te nadające się jeszcze do regeneracji w cenie od 50 zł wzwyż - postanowiłem więc zaryzykować!
Po wcześniejszych ustaleniach telefonicznych i dojechaniu na miejsce z sercem w żołądku przekroczyłem próg - pływającego w oleju i błocie - warsztatu. Patrząc bacznie, gdzie stąpam co by nie wywinąć orła na posadzce, udałem się w kierunku najczyściej wyglądającego Pana, który siedział właśnie przy komputerze i stukał coś w klawiaturę. Zapytałem czy to z nim rozmawiałem wcześniej przez telefon i czy nadal są zainteresowani zakupem cieknącej, jednak poza tym sprawnej technicznie maglownicy? Usłyszałem - tak, tak owszem. Przytaszczyłem więc ustrojstwo z bagażnika, zaś Pan po kilkusekundowych oględzinach, odparł grzecznie, że musi zapytać szefa. Poszedł więc z żelaztwem pod pachą do sąsiedniej kamienicy - w sumie do jakiejś drewnianej przybudówki wyglądającej podobnie do wiejskiego sracza - na krótką, acz rzeczową "naradę" z tajemniczym szefem. Wrócił już nieco mniej optymistycznie nastawiony do ewentualnego zakupu. Odparł jednak, że musi jeszcze wszystko sprawdzić. Spodziewałem się, że będzie to jakieś szczególowe badanie techniczne na precyzyjnym stanowisku pomiarowym, jednak się przeliczyłem. Po ekspresowej diagnozie w przykręconym do stołu imedle - usłyszalem, że przekładnia posiada zbyt duży luz i niby nie nadaje się do regeneracji. Przyznam, że mając na uwadze to, co napisane jest na stronie internetowej firmy (tj. to jakie "cuda" są w stanie zrobić z przekładniami kierowniczymi i nie tylko) z ogromnym niedowierzaniem przyjąłem do wiadomości diagnozę. Zabrałem więc żelastwo z powrotem do bagażnika samochodu i jakoś nie bardzo się tym przejałem, gdyż w wolnej chwili w celach edukacyjnych rozbiorę wszystko na czynniki pierwsze
Odwiedzajac warsztat zajmujący się regeneracją maglownic nie byłem sam. Po moim odejściu kumpel pytał mojego wcześniejszego rozmówcę o to czym smarują przekładnie, bo w jego bolidzie przy skręcaniu słychać niby delikatne piszczenie. Usłuszał, że mają do tego "specjalny smar" i jak tylko chce - mogą mu trochę tej mikstury opchnąć. Kumpel początkowo przystał na propozycję, jednak podziękował, gdy się zorientowal, że gość usiłuje go nabrać i wcisnać zwykły ŁT-43
Co do cennika usług firmy, jak by nie patrzeć - EUROPA, żeby nie powiedzieć DZIKI ZACHÓD! Regeneracja przekałdni ze wspomaganiem to koszt 550 zł, jednak jeśli Pan "ekspert" w imadle stwierdzi, że przekłdnia nie nadaje sie do regeneracji - co mogą wmówić niemal każdemu - pobierają dodatkowo tzw. kaucję wysokości 400 zł. Montaż/demontaż to wydatek od 200 zł wzwyż. Z ciekawości na sam koniec zapytałem o cenę osłon gumowych przekładni (tylko tych w kształcie harmonijek) i prawie cycki mi opadły, jak usłyszałem 70 zł
Reasumując - nie wiem, jak rysuje się skuteczność przeprowadzanych przez firmę napraw/regeneracji, jednak warunki pracy oraz poziom wiedzy technicznej personelu dały mi sporo do myślenia :/